Przejdź do głównej zawartości

Rozdział II


Dziękuje za wszystkie komentarze. Bardzo mi miło, że wam się spodobało.
Zapraszam do lektury rozdziału drugiego.
 Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłego czytania.
______________________________


A teraz opowiem wam pewną historie. To zdarzyło się rok temu. Jedyne chwile kiedy byłam z Arturem sam na sam.
            Pewnego razu po upokorzeniu jakie mnie zwykle spotykało z jego strony zwyczajnie się postawiłam. Pierwszy i ostatni raz powiedziałam Arturowi co o nim myślę. Chłopak stał jak zahipnotyzowany. Chyba nigdy w życiu nikt go nie skrytykował. A ja wyrzuciłam z siebie wszystkie myśli na jego temat (oczywiście te złe).  Bo niby co?! Jak nie z elity to nie mogę powiedzieć tego co myślę? Skoro sądził że jestem szara myszką, która nie ma nic do powiedzenia to właśnie zmienił swoje zdanie o mnie. Gdy powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia odrzuciłam włosy do tyłu i odeszłam. Dopiero wtedy Artur się ocknął.
- Zaczekaj! – krzyknął – Honorata! Zaczekaj!
Może dlatego, że zwyczajnie nie miałam ochoty na niego czekać, a może jako bunt, za to, że nazwał mnie moim pierwszym imieniem, którego starałam się unikać, nie odwróciłam się. Tyle że Artur nie miał zamiaru tak łatwo się poddać. Kilkoma krokami był już przy mnie, a chwilę potem stanął przede mną, całkiem niespodziewanie chwycił mnie za ramiona, i zatrzymał.
- Honorata – powiedział – Jestem pod wrażeniem twojej odwagi. Jeszcze nikt nigdy mnie nie skrytykował. Ludzie z mojego otoczenia zawsze mówią mi same mile rzeczy. A tu nagle zjawia się dziewczyna o niezwykłym imieniu i mówi wszystko co o mnie myśli. Jednak sądzę że jeśli mnie bliżej poznasz nie okażę się aż taki zły.
Nie wierzyłam w to co mówi. ,,Aż taki zły”? Co to w ogóle mam być? Czy on siebie słyszy? Przecież oprócz tego że jest najprzystojniejszym facetem w szkole jest też najwredniejszą na świecie istotą zaraz po mojej siostrze przyrodniej.
- Od pierwszej klasy mnie nienawidzisz, na każdym kroku robisz wszystko żeby mi dokuczyć, kłamiesz  w żywe oczy, a teraz nagle oczekujesz że uwierzę w to co mówisz? Ty chyba naprawdę jesteś z innej planety. – wybuchłam.
- Julka! Ale ja mówię całkiem poważnie. Wiesz, potrzebuję kogoś takiego jak ty. Kogoś kto będzie potrafił powiedzieć mi prosto w oczy co robię źle i co powinienem w sobie zmienić. Chciałbym byśmy zostali przyjaciółmi. Proszę, zastanów się nad tym. – powiedział.
Nie wierzyłam własnym uszom. Czy on to właśnie powiedział??? Wypowiedział na głos moje odwieczne marzenie? W tej chwili byłam najszczęśliwszą istotą na Ziemi, ale zaraz wszystko wróciło do rzeczywistości.
- To jak? Zgadzasz się? Tylko miałbym jedną prośbę: czy mogłabyś udawać że jest jak dawniej przed Kamilą i przed ludźmi ze szkoły? Naprawdę byłbym ci bardzo wdzięczny. To byłby taka ukryta przyjaźń.
A już zastanawiałam się co z nim jest nie tak.
- A ja byłabym ci bardzo wdzięczna, gdybyś zostawił mnie… - nie zdążyłam dokończyć, bo Artur mi przerwał.
- O co ci chodzi?
-Nie masz pojęcia czym jest przyjaźń. Mam dla ciebie radę: najpierw się dowiedz a dopiero potem proponuj ją innym. – próbowałam się uspokoić. Nie mieściło mi się to w głowie. Jak można być tak pozbawionym uczuć.
- Ale Julciu… - tym razem to ja mu przerwałam. Wiedziałam że tak nie wypada, że zawsze trzeba dać skończyć zdanie. Ale ja już nie mogłam słuchać Artura. Niedobrze mi było od tych jego słodkości i kłamstw.
- Nie nazywaj mnie tak! Najlepiej w ogóle się do mnie nie odzywaj! – krzyknęłam. Dawno nikt nie wyprowadził mnie z równowagi. Znajomi mówili że mam świętą cierpliwość. Ale wiedzieli też, że jak się zdenerwuję to nad sobą nie panuję. Dlatego nawet nie próbowali. Ale chłopak mojej siostry o tym nie wiedział. Z resztą on chyba nawet nie wiedział że gdzieś popełnił błąd. Na jego twarzy wciąż widniało oszołomienie. A ja skorzystałam z okazji. Minęłam go i odeszłam szybkim, ale dumnym krokiem.
            I tak zakończyła się moja krótka znajomość z Arturem. Od tej pory na korytarzu mijamy się bez słowa. Wprawdzie wciąż mi na nim zależy, ale myślę, że tak jest lepiej.


Komentarze

  1. Wow *.* To jest genialne czekam na 3 część. Ale z tego Artura jest idiota. No jak tak można?! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Paula, kolejny rozdział jest równie genialny, co pierwszy.

    Zawsze Spoko - uwierz mi, że można. Ta opowieść jest trochę "przerysowana" ( chodzi o postacie ) z przygód pewnych kilku osób. Ale zdradzę tylko, że wiem, kim jest ta tajemnicza przyjaciółka Paula.
    No właśnie, Paulina, ja też chcę być w tej przyszłości za zaroślami. ( a propos 6 rozdz. )

    OdpowiedzUsuń
  3. A to ja dobiegnę do ciebie w ostatniej chwili i też się znajdę w zaroślach, ok?

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, ciekawe czy kiedyś drogi Honoraty i Artura nów się spotkają, do następnego rozdziału
    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opoiadanie !!!
    Wiem cośo pisaniu książek, bo sama je piszę :)
    To będzie coś w stylu fantasy ? czy bardziej książka przygodowa ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Grr.. Artur to zapatrzony w siebie palant. Tutaj uprzykrza życie Honoracie jak może, a w chwili gdy mu się postawiła, myślał, że słodkimi słówkami zdziała cudna. I jeszcze chciał od niej przyjaźń! Ha. Dziewczyna miała racje odchodząc i do tego, że chłopak nawet nie wie co oznacza słowo przyjaźń. No bo jeśli z kimś się przyjaźni, to się go nie wstydzi wśród znajomych, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, więc Artur wcale nie jest taki zły. Chciałabym wreszcie poznać Kamilę, bo wydaje mi się, że polubię ją najbardziej. W końcu moja imienniczka :3 Rozmowa A i H była... ciekawa xd Może się zejdą jeszcze? Lecę czytać dalej, może jeszcze dzisiaj skomentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć to znowu ja. Daję wielkiego plusa Honoracie za to, że wygarnęła Arturowi co o nim myśli. Nie wiem czemu, ale jestem przeciwna parze A+H i mam nadzieję,że on nie będzie jej tru. Mimo tego zaciekawiłaś mnie. Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej. Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania. @@@@@ Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach. Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką f

Rozdział I

Witajcie!  Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. To nie pierwsza próba napisania czegoś co spodoba się innym, ale mam nadzieję że "Ognistowłosa" przypadnie wam do gustu.  Komentujcie i wyrażajcie swoje szczere opinie. Miłego czytania. ;)  ___________________________________               Witajcie! Jestem Honorata. Honorata Julia. Honorata to dziwne imię. Mama mi je dała, bo tacie się podobało. Ale potem rodzice się rozeszli i już nie było tak fajnie. Może dlatego nie lubię tego imienia. Właściwie to nie wiem dlaczego tata odszedł. Nigdy o to nie pytałam. Mamie też jest ciężko. Nawet bardziej niż mi. Ja taty prawie nie znałam. Opuścił nas, gdy miałam cztery lata. Mama bardzo go kochała, a poza tym tyle razem przeszli. Zwiedzili chyba z poł świata: Chiny, Japonię, Australię, Indie, Egipt, Maroko, Meksyk, Peru, Argentynę, Chile i Brazylię, USA, Kanadę, Wielka Brytanię, Francję, Hiszpanię i kilka wysp. Naprawdę nie wiem kiedy znaleźl

Rozdział IV

Czas na rozdział czwarty. Jest troszkę krótki, ale mam nadzieję, że to nie problem.  Miłej lektury. ________________________________________ Już jutro poniedziałek. Nawet nie wiecie jak nie chce mi się iść do szkoły. Może gdyby to był normalny weekend. Ale to była majówka. Pięć dni wolnego. Każdemu by się nie chciało.             Rano poszłam do kościoła. Zawsze chodzimy na rano. Jak to mówi Jacek: ,, potem masz już z głowy i możesz sobie zaplanować resztę dnia”. Ma rację. Wracając poszliśmy na lody. Miało być tak rodzinnie i w ogóle. Ale raczej nie wyszło. Może gdyby nie było Kamili. Już nawet ojczym mi nie przeszkadza. Nie bardzo lubię te nasze ,,rodzinne’’ spotkania. Zawsze mam nadzieję, że będzie inaczej niż zawsze, ale przecież nie może być inaczej, bo jest Kamila. Przyrodnia siostrunia zawsze musi wszystko popsuć. Wiecie, nawet ojczym stara się być dla mnie miły chociaż - jak wspomniałam na początku - niespecjalnie mnie lubi. Ale Kamila to już inna bajka. Nie będę