Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej.
Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania.

@@@@@



Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach.
Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką fortecą? Czy kiedyś były jakieś ataki? Postanowiłam się tego dowiedzieć.
- Dart. Były jakieś ataki na zamek? – zapytałam niby od niechcenia.
- Tak. – powiedział.
- Może mi o nich opowiesz trochę? – przewróciłam oczami. Kolejny zakazany temat? O głupotach mógł gadać godzinami, a jak już coś mnie zainteresowało, udawał, że nie ma  pojęcia.
- Nie wolno mi o tym mówić. Jeśli chcesz zapytaj się ojca. – burknął. Od tej strony go nie znałam. Zawsze był miły, sympatyczny, służył pomocą, a tu nagle ciemna strona charakterku.
- Dobra tylko zapytałam. – powiedziałam urażona.

***
Ciemnozielone ściany ze złotymi zdobieniami. Podłoga z ciemnego drewna. Po środku ogromne okno z widokiem na ogród różany. Z prawej strony duże, masywne biurko, a naprzeciwko marmurowy kominek i dwa dość duże fotele tego samego koloru co posadzka. Na ścianach znajdowała się kolekcja portretów w złotych ramach. Domyślałam się, że to moi przodkowie. – Tak wyglądał gabinet mojego ojca. Musiałam przyznać, że ma gust. Przeszłam po pokoju poraz kolejny i zatrzymałam się przy biurku. Moją uwagę przykuły zdjęcia. Na jednym z nich widniała cała nasza rodzina. „A więc tata nie zapomniał o nas” – pomyślałam. „Po prostu nie miał wyjścia.” Z zamyślenia wyrwał mnie głos:
- Julcia. Córeczko aleś wyrosła. – powiedział wysoki, muskularny mężczyzna. Jak można się było domyślić po jego słowach, był moim ojcem. Ojcem za którym tęskniłam, ojcem którego potrzebowałam. I wreszcie nadszedł ten dzień. Po tylu latach znów go zobaczyłam. Słowa nie mogły wyrazić mojej radości.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. – powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Wystarczy już tych czułości. – powiedział po kilku minutach. – No puść mnie wreszcie, bo się uduszę. – uśmiechnął się. Takiego go właśnie zapamiętałam. Zawsze uśmiechnięty i w dobrym humorze.
- Usiądź. Pewnie jesteś zmęczona. – wykonałam polecenie i zagłębiłam się w miękkim fotelu. Ciepło buchające z kominka było odczuwalne w całym pokoju. Jeszcze raz mimowolnie rozejrzałam się po komnacie.
- Dart naprawdę gorliwie wykonuje swoją pracę i potrafi zamęczyć całą swoją wiedzą. Wiem coś o tym. – roześmiał się.
- Jeśli już o nim mówimy. Dlaczego jakaś bitwa o zamek jest taką wielka tajemnica? – wypaliłam.
- Przyjdzie czas to się dowiesz. – no jasne. Mogłam się domyślić.
- W takim razie dlaczego nazywacie mnie tu Arseją? – postanowiłam zadać wszystkie pytania, które od dłuższego czasu zaprzątały mi głowę.
- Arseja to twoje imię w wymiarze Ognistowłosych.
- Dlaczego akurat Arseja?
- Imię jak każde inne. Tak zostało to ustalone na początku i zapisane w księgach…
- Znaczy z góry każdy ma tu ustalone imię? Jeszcze zanim się urodzi? – przerwałam.
- No… tak.
- A dlaczego się z mamą rozeszliście? – zapytałam. Nie sądziłam, że w ogóle przejdzie mi to przez gardło.
- Nie mogłem mamy tutaj zabrać. Nikt poza naszą rasą nie może tutaj wejść.
- A nie mogłeś mnie tu zabrać od razu?
- Nie, ponieważ nie wiedziałem, które z was będzie do nas należało. Jeśli zabrałbym niewłaściwą osobę mogłoby jej się coś stać podczas „wycieczki” – że tak to nazwę – przez portal.
- Rozumiem. A… - chciałam o coś jeszcze zapytać, ale tata mi przerwał.
- Koniec na dzisiaj. Musisz się dobrze wyspać, bo jutro czeka cię ciężki dzień. Dart zaprowadzi cię do twojej komnaty. Dobranoc. – powiedział.
- Dobranoc. Kocham cię. – szepnęłam i wyszłam. Chłopak czekał za drzwiami. „Jak zawsze punktualny” – pomyślałam i pośpieszyłam za nim.

Komentarze

  1. OO.. kocham tego Darta gra nieustępliwego, a potem i tak ją pokocha przynajmniej tak myślę :D. Rozdział bardzo mi się podoba <3
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział może i nie jest tym najlepszym, ale i tak jest dobry... przynajmniej Ja tak uważam.

    Danielle, zrobię to, zanim autorka bloga zdąży... WIESZ OD CZEGO JEST ZAKŁADKA SPAM?! To z niej korzystaj, a nie zaśmiecaj posty... bez urazy.
    Merida

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej. A czemu tak krótko? Wypraszam sobie coś takiego, ja chcę dłuższe posty!!

    Podoba mi się bardzo, przebrnęłam przez całą szesnastkę z zapartym tchem :) Pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Przepraszam, że tak późno Ciebie odwiedzam, ale nie miałam głowy do niczego w ostatnim czasie. Na szczęście teraz nadrabiam wszelkie zaległości :)

    Fajnie, że dziewczyna tak zareagowała na ojca, odczułam ten nastrój. Nie wiem co z tym Dartem... Tak jak Amy, wydaje mi się, że specjalnie zgrywa teraz takiego niedostępnego. Może nie chce się angażować, ze względu na jej królewskie pochodzenie? No nie wiem. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Arseji.

    Zapraszam do siebie na NN. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Wpadłam na tego bloga i zaczęłam czytać... czytać... czytać... czytać... itd... Rozdziały mi się bardzo podobają, a ty masz talent czekam na nn! I zostawiłam coś w spamie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe o co chodzi z tymi atakami i dlaczego Dart nie chce o tym mówić. Zapewne dowiemy się o tym później. Jej ojciec wcale nie wydał i się taki uśmiechnięty, jak to odebrała ona, no i ograniczył jej informację. Każdy wymaga od rodziców szczerości, ja na miejscu Pat czułabym się zawiedziona. Tyle nowych faktów w otoczeniu, wiadomo, że każdy chce chłonąć jak najwięcej rzeczy, a tutaj ograniczają Cię w momentach, które są najbardziej ciekawe.

    Świetny nowy szablon - jestem w nim zakochana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! W końcu trafiłam! Przepraszam, że tak długo to trwało :(
    Już nadrobiłam zaległości i muszę przyznać, że zaczynam się na maksa wkręcać!
    Ten cały Dart mnie teraz wkurzył! Wcześniej wyglądał na zainteresowanego Arseją, a teraz taki wielki niedostępny typ. Mam nadzieje, że wszystko nam wyjaśnisz, bo czekam na dalszy ciąg.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje za polecenie tego bloga u mnie . To krótkie streszczenie po prostu tak mnie wciągło , że od razu zabrałam się za czytanie.
    Po przeczytaniu 1 rozdziału stwierdziłam , że masz niesamowity talent dziewczyno !!!
    Gdybyś chciała polecić swojego bloga to zapraszam do mnie:
    http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/
    Wchodzisz w zakładki "Reklamy" i już . Wszystkich szczegółów dowiesz się tam .

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystko i tak. Piszesz łatwym językiem, co ułatwia wyobrażenie sobie miejsc i postaci. Arseja jest przesympatyczną bohaterką :) Ten cały Dart też jest fajny, tyle że wydaje mi się iż skrywa jakąs tajemnice ;o Jakiś dziwny w tym rozdziale mi się wydaje. Życzę duuużo weny!
    Pozdrawiam, Alison Parker.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczynam na razie czytać od Pierwszego Rozdziału, więc jeszcze nie po komentuje :)
    Zamieściłam tych OBSERWATORÓW=FOLLOW u mnie + dodałam Pierwszy Rozdział.
    Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy ma z góry ustalone imię? I napiszesz coś więcej o tych atakach na zamek? Super, fabuła się rozwija :). Ciekawa jestem, co dalej.To narcia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny udany rozdział :)
    Nie rozumiem tylko dlaczego Ci się nie podoba.. chodź.. też tak mam, mi się moje książki nie podobają.Ale mniejsza o to :)
    Pozdrawiam,Magda :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą.