Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać.
Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór.
Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła?
Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu.
Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało.
Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą. Do tej pory sądziłam, że to fortepian mi w tym przeszkadzał, ale widocznie tak nie było.
Mężczyzna przyszykował ogromną kulę i zamachnął się, aby rzucić ją we mnie.
To mój koniec. Nie mogłam wstać ani odturlać się w bok. Może gdybym stworzyła barierę… Nie, długo bym nie wytrzymała.
Postanowiłam, że postawię wszystko na jedną kartę.
Siłą myśli uniosłam instrument i ostatkiem sił pchnęłam go we wroga.
Nie spodziewał się tego i to był jego błąd.
Ciężkie pudło upadło wprost na niego.
W tym samym momencie do Sali Balowej wpadli Kaslar i Ramalan. Nic im nie jest. Odetchnęłam z ulgą.
Zobaczyłam w ich oczach przerażenie, kiedy rozejrzeli się dookoła. Obaj poszli w stronę Linette. Dopiero wtedy spostrzegłam, że dziewczynie nic się nie stało. Stół, którym jak myślałam oberwała, tak naprawdę lewitował nad nią podtrzymywany przez błękitną mgiełkę, tak, aby nie mogła się spod niego wydostać. Spojrzałam na bibliotekarkę. To samo zaklęcie trzymało krzesło, pod którym leżała. Ramalan wymamrotał coś pod nosem, anulując oba czary. Linette podeszła do Lorda Fino.
- Teraz pójdziesz ze mną – powiedziała i odrzuciła fortepian na bok. Zawsze się zastanawiałam jaka była jej moc, teraz już wiedziałam: była silna jak dźwig.
Złapała mężczyznę za ręce stalowym uściskiem i wyprowadziła z sali.
Spojrzałam na Darta. Na jego głowie widniała czerwona rana, a sam chłopak wydawał się nieprzytomny. Po policzku wciąż spływała mu krew, tworząc kałużę tuż przy jego twarzy.
Kaslar podszedł do niego, a Ramalan wybiegł na korytarz pewnie po pomoc. Więcej nie byłam w stanie obserwować, chociaż bardzo chciałam. Powieki zaczęły mi ciążyć i nie byłam w stanie się oprzeć uczuciu senności. Opłynęłam.

Kiedy się ocknęłam, za oknem było ciemno. Nie sądziłam, że przespałam cały dzień. Podniosłam głowę, ale za chwilę ją opuściłam. Ból był nieznośny, ale mimo to zacisnęłam zęby i próbowałam usiąść. Krzyk wypełnił mi usta i wydostał się na zewnątrz. Co się ze mną stało?
Nie pamiętam żebym była ranna. Nic nie pamiętam.
Usiłowałam coś sobie przypomnieć, ale bez skutku.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie miałam sił teraz z nikim rozmawiać, więc zamknęłam oczy i udawałam, że wciąż śpię.
Ktoś wszedł do pomieszczenia. Poczułam jak łóżko ugina się pod jego ciężarem.
- Śpij – powiedział głos. Dart. – Wszystko będzie dobrze. Niedługo wyzdrowiejesz – szeptał, głaszcząc mnie po głowie.
- Jak to wyzdrowieję? – zapytałam nie otwierając oczu. Co mi się stało? Dlaczego niczego nie pamiętałam?
- Niczym się nie martw. Zajmiemy się wszystkim.
Otworzyłam oczy. Chłopak patrzył w okno, wyglądał jakby się czymś martwił. Wciąż powtarzał, że wszystko będzie dobrze, jakby chciał uspokoić siebie, a nie mnie.
- Zawołaj Kaslara. Niech mi powie, co się stało. – Widząc jego ociąganie, dodałam – To rozkaz.
Wyszedł niechętnie, a ja w tym czasie usiadłam mimo ogromnego bólu. Nie wiedziałam jak długo wytrzymam, ale musiałam próbować. Coś w głębi mojego umysłu mówiło mi, że jestem silna. Nie wiedziałam dlaczego. Dziewczyna, która boi się konfrontacji ze swoją przyrodnią siostrą jest silna? Dziewczyna, która nie chce iść do szkoły, bo ją wyzywają, jest silna? Dziewczyna, która obawia się własnego ojca, jest silna? Na pewno nie. Więc o co chodzi? Co się wydarzyło, a czego nie pamiętam?
Opadłam na poduszki. Nie jestem silna. Nie muszę udawać. Mogę dać przytłoczyć się bólowi, mogę pozwolić im się mną opiekować. Mogę…
- Kazała mi po ciebie iść. Żebyś wszystko jej wyjaśnił. – Do pokoju wszedł Kaslar, a za nim Dart. Momentalnie się wyprostowałam, na ile to było możliwe w moim stanie.
- Jak się czujesz, księżniczko? – zapytał ten pierwszy.
- W porządku – powiedziałam. Dart uniósł brwi, a ja zrezygnowana ponownie opadłam na poduszki. Nic przed nim nie ukryję. – Okropnie.
- Co dokładnie pamiętasz? – zapytał Kaslar.
- Nic. – Jeszcze raz przejrzałam w myślach wszystkie wspomnienia. – Był bal. Potem… potem rozmawialiśmy. – Wskazałam głową na Darta. – W nocy obudził mnie krzyk, wyszłam na zewnątrz…
- I?
- I nic. Nie pamiętam. – Prawie krzyknęłam. Chciałam wrzeszczeć, ale nie mogłam z siebie wydobyć krzyku.
- Spokojnie. – Chcieli mnie uspokoić, a ja pragnęłam tylko, żeby mi powiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi.
- Powiedzcie mi co się stało. Dlaczego nic nie pamiętam? Ile czasu tu leżę?
- Powoli, powoli. Wszystko ci wytłumaczę, ale najpierw musisz się uspokoić.
- Okej. – Wzięłam głęboki oddech, ale od razu wypuściłam powietrze. Do tej pory nie zauważyłam, że oddycham płytko. Zacisnęłam zęby, żeby nie krzyknąć. Nie musisz udawać silnej. Już po wszystkim.
- Pamięć stopniowo będzie ci wracać. Za kilka dni będziesz już wszystko pamiętać. Zabrałem ci wspomnienia, żebyś mogła spokojnie odpocząć, nie budząc się co chwilę. Spałaś trzy dni. W tym czasie zdążyłem już wyleczyć Darta i króla – tłumaczył Kaslar.
- Dlaczego tak trudno mi się poruszać?
- Oberwałaś bardzo mocno. Magia wszystkiego nie załatwi. Do zagojenia się ran potrzeba czasu. Na skroni został ci już tylko strup, ale na złamania potrzeba czasu. Masz złamaną prawą nogę i kilka żeber. Za miesiąc lub dwa będziesz zdrowa jak ryba. Do tej pory musisz na siebie uważać, a przez najbliższe dwa tygodnie zostajesz w łóżku.
- Co? – Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. – Mam się nie ruszać przez dwa tygodnie? – Chciałam na niego krzyczeć, ale ból mi to uniemożliwiał. Ograniczyłam się więc do głośnego szeptu.
- Tak.
- A co z moją rodziną? Myślałam, że jak już będzie po wszystkim, będę mogła wrócić.
- Bo będziesz. Przecież nikt cię tutaj nie trzyma, księżniczko. Ale dopóki nie wyzdrowiejesz, nigdzie się nie ruszysz. Dopilnujemy tego.
- A co za różnica czy wykuruję się tutaj czy w domu?
- Zniknęłaś na dwa tygodnie w środku roku szkolnego i wracasz cała poturbowana. Twoja mama nigdy cię już nie wypuści z domu – wtrącił się Dart.
- A jak zniknę na dwa miesiące? To będzie cała w skowronkach, że nic mi nie jest? – Wciąż nie wierzyłam, że mam zostać tu aż tyle. – Ktoś powinien ją chociaż powiadomić, że wszystko ze mną okej.
- Ja pójdę. – Zaoferował się Kaslar. Może uznał, że lepiej mi ustąpić. Nie wiem, co zrobiłam trzy dni temu, ale musiało to być coś, skoro zgodził się bez żadnych kłótni. – Napisz do niej list. Przekażę go.

Właśnie wkładałam list do koperty, kiedy weszła Linette. Nie widziałam jej od kiedy pomagała mi zdjąć suknię po balu. A może widziałam, tylko nie pamiętam? Chciałam, żeby pamięć już mi wróciła. To, że nie znałam kawałka swojego życia, było denerwujące i zarazem straszne. Co jeśli nigdy sobie nie przypomnę?
- Mogę coś dla ciebie zrobić, księżniczko? – zapytała.
- Zanieś proszę ten list do Kaslara. I powiedz mu, żeby tylko go dostarczył, a nie otwierał. – Uśmiechnęła się, ja także. Obie wiedziałyśmy jaki uzdrowiciel potrafi być ciekawski.
Gdy tylko wyszła, postanowiłam się trochę przespać. W sumie nie miałam co robić, a przez najbliższe dwa tygodnie zdążę się jeszcze należeć i naczytać.

Obudziłam się z krzykiem na ustach. Przyśniło mi się, że słyszę wołanie o pomoc i wychodzę z własnego pokoju, a przed drzwiami leży zakrwawiona kobieta. Kiedy się do niej pochylam, okazuje się, że już nie żyje.
Chwilę później zorientowałam się, że to wcale nie sen. Wspomnienia zaczęły mi wracać. Pamiętam bal, noc, krzyk, martwą kobietę, Ramalana, który przeraził mnie na śmierć i jego wizję o Elli, ucieczkę, Lorda Fino, labirynt myśli, Xsilas, fontannę, w której go ukryłam, walkę, leżących na podłodze przyjaciół, Darta, krew, fortepian, wszechobecny bałagan, nagłą siłę, dzięki której mogłam dalej walczyć, jeszcze więcej krwi, ból, ciemność. Pamiętam wszystko. Wspomnienia przytłaczały mnie, spadały jedno po drugim. Zaczęła mnie boleć głowa, a w oczach poczułam łzy.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie mogłam się poruszać, a najbardziej na świecie pragnęłam wyjść na zewnątrz. Dusiłam się.
Skupiłam myśli i otworzyłam okno. Potrzebowałam chociaż trochę świeżego powietrza, bo straciłabym przytomność.
I tak to zrobiłam.

Nie wiem ile razy już się budziłam i zasypiałam przez ostatnie cztery dni. Nie sposób to zliczyć. Ale kiedy otworzyłam oczy tym razem, obok mnie siedział Dart. Chciałam mu powiedzieć, że wszystko już pamiętam, ale nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ścisnęłam go więc tylko za rękę, dając mu znak, że jestem przytomna.
Zareagował natychmiast. Uśmiechnął się, ale nic poza tym. Widział w jakim jestem stanie. Oczy miałam zamglone przez łzy, ale mimo to próbowałam również się uśmiechnąć. Chyba nie do końca mi to wyszło, bo chłopak delikatnie uniósł mnie do pozycji siedzącej, a potem mnie objął. I znów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczułam się o wiele lepiej. Odwzajemniłam gest. Trwaliśmy tak przez chwilę, ale musiałam to zepsuć. Moje żebra nie były w stanie dłużej być w takiej pozycji. Jęknęłam cicho, a on natychmiast mnie wypuścił. Opadłam na poduszki.
- Pamiętam – szepnęłam. Teraz kiedy czary Kaslara osłabły, każdy oddech sprawiał mi ból.
- Chciałbym ci coś pokazać, ale nie wiem czy masz na to siłę. – Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Pokaż. – Starałam się uśmiechnąć. Chłopak wyszedł na chwilę i wrócił z kilkoma kartkami.
- Wiem, że nienawidzisz ojca i wiem, że możesz znienawidzić mnie, za to, że mówię ci to dopiero teraz. – O czym on mówi? Jak mam go znienawidzić? – To część przepowiedni. – Wskazał na kartki – Jest dość jednoznaczna. Król znalazł je kilka dni przed twoim przybyciem do Fiortlandu. To dlatego był dla ciebie taki, a nie inny. Wiem, że było mu bardzo ciężko, ale mimo wszystko robił wszystko żebyś go znienawidziła.
- O czym ty mówisz? Jak możesz go usprawiedliwiać? – Byłam wściekła już od samej jego gadaniny. Takiego zachowania nie usprawiedliwi żaden mistrz Chort ani jego durne przepowiednie.
- Przeczytaj to chociaż. – W jego oczach widziałam determinację.
- Dlaczego tak go bronisz? Dlaczego sam nie przyszedł, żeby mi o tym powiedzieć?
- Prawdopodobnie dlatego, że jego nawet nie wpuściłabyś do tego pokoju. – Miał rację. – Masz, czytaj. – Włożył mi do ręki jedną z kartek.

… jej ojciec stanie przeciw niej
By pomóc jej w walce ze złem.
Lord Fino przebiegły bardzo będzie
Wykorzysta go przeciw niej.
Lecz wiedzieć o tym nie ma prawa
Że księżniczka nienawidzi ojca od dawna.

Z każdym słowem coraz bardziej otwierałam oczy ze zdziwienia. Przepowiednie zwykle były zamglone i trzeba było masę czasu, żeby odgadnąć o co w nich chodzi. To tutaj, to raczej część dziennika, dziejów.
- Dziwne – mruknęłam pod nosem.
- Co jej dziwne?
- Dziwne jest mieć usprawiedliwienie na jego zachowanie, dowód na jego niewinność. Cały ten czas zastanawiałam się, dlaczego to robi. Dlaczego tak mnie nienawidzi? Czy to ja jestem temu winna? Czy to z nim jest coś nie tak? A to po prostu durna przepowiednia. – Nie było słów żebym mogła wyrazić, jak bardzo mi ulżyło. Dart nic się już nie odzywał, ale to może i lepiej. Mogłam sobie wszystko w spokoju przemyśleć. Tyle czasu cierpiałam. Dlaczego nie przyszło mi do głowy, że narzucono mu to z góry? Nie sądziłam, że tak można. Nie pomyślałam o tym, bo ja nigdy nikomu bym czegoś takiego nie zrobiła.
Odtworzyłam w myślach wszystkie wydarzenia z bitwy i przed oczami stanęła mi scena, w której Fino szykował kulę na ojca, a ja nawet nie zareagowałam, tylko poszłam dalej. Chort wszystko przewidział. Dla tej jednej chwili, w której mogłam niezauważona przemknąć, aby schować Xsilas, trzeba było aż tyle wyrzeczeń i bólu.
Dalej nie mogłam uwierzyć, że to już koniec, że wszystko się wyjaśniło i, że to takie proste.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Dart podszedł do nich, powiedział coś osobie, która stała po drugiej stronie i zamienił się z nią miejscami. To był mój ojciec.
Podszedł do mojego łóżka i przycupnął na jego krańcu.
- Tak strasznie mi przykro. Naprawdę nie chciałam cię ranić, ale… - Oczy napełniły u się łzami. Król płakał? Nie wierzyłam własnym oczom.
- Nieważne. Wybaczyłam ci, tato. – Przytuliłam się do niego. Na moment zesztywniał, ale zaraz potem ścisnął mnie tak mocno, że omal się nie udusiłam. Zacisnęłam zęby, nie chciałam przerywać tej chwili.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem.

- Ja też. Kocham cię, tato. 


Ferie przysłużyły mi się weną. :)
Dobra, mówiłam, że będzie ich pięć, ale to już przedostatni rozdział. Pisząc go miałam łzy w oczach. Szkoda mi, że to już prawie koniec. Trudno mi będzie się rozstać z tym opowiadaniem. Chociaż z drugiej strony się ciesze, że wreszcie udało mi się je skończyć.
Ostatni rozdział pojawi się za jakieś dwa, trzy tygodnie.
Liczę na wasze opinie w komentarzach. Chciałabym aby każdy kto przeczyta rozdział, go skomentował. Wystarczy zwykłe "czytam", żebym wiedziała, że jesteście.
Życzę udanych ferii, tym którzy dopiero zaczęli, albo będą zaczynać. I miłego powrotu do szkoły, tym, którzy je już kończą, tak jak ja.

Komentarze

  1. Wow jestem pierwsza!! :)
    A wiec od czego by tu zacząć, ahh.. tak przepraszam, że tak dawno komentowałam. Zdecydowałam, że najpierw nadrobię wszystkie rozdziały,a, później zacznę na bieżąco komentować!
    Ciekawie się to wszystko potoczyło, w zasadzie na samym początku nie spodziewałam się takiej akcji, lecz to fajnie że zaskakujesz.

    Ta przepowiadanie daje ostro do myślenia, już się boję ... xdd

    Zapraszam do mnie:
    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
    (preferuję czytanie za czytanie xdd)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że najpierw powinno się nadrobić. :)
      Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć.
      Ta przepowiednia już się spełniła, to było tylko wytłumaczenie. :)
      Dziękuję bardzo za komentarz.
      Postaram się do Ciebie wpaść, chociaż nie obiecuję, że mi się spodoba (bo wampiry).
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że Ci się podoba. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. To... to będzie już koniec? Och... Poczekam na ostatni rozdział. Na pewno zapamiętam to opowiadanie na długo :) I mam nadzieję, że stworzysz kolejne!
    Czytam i będę czytać.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zdziwiłam, nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do końca. Cieszę się, że zapadło Ci w pamięć. Kolejne się tworzy, ale o tym pod następnym rozdziałem. :)
      Dziękuję bardzo.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Doczekać się nie mogę i póki co mogę spać spokojnie, bo wiem już, że następne opowiadanie jest w drodze ♥

      Usuń
  4. Nie mogłam się w ogóle skupić na opowiadaniu, w głowie miałam tylko jedną myśl - dlaczego to już jest koniec?
    Przez te kilka miesięcy od kiedy czytam Twojego bloga bardzo zżyłam się z bohaterami... Nie mogę w to uwierzyć, że to przedostatni rozdział. Mam nadzieję, że na ten ostatni zaskoczysz nas wszystkim wielkim bum! :D Skrycie myślałam, że może Dart wraz z Arseją przejmą władzę w królestwie... ale to tylko moje przemyślenia :P
    Rozdział świetny jak zawsze - zupełnie nie spodziewałam się tej przepowiedni, przynajmniej to usprawiedliwia zachowanie króla.
    Dziękuję za powiadomienie mnie o nowej notce, sprawiłaś mi nią miłą niespodziankę c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę czytasz tak długo, a ja nic o tym nie wiem? :D
      Ja się chyba jeszcze bardziej zżyłam, będzie mi ich strasznie brakować.Chyba nie będzie aż takiego "bum", tylko ostatnie wyjaśnienia. :) No gdzież, przecież Arseja i tak jest księżniczką, a Dart to prawie jak książę. Po co im przejmować władzę, skoro i tak ją mają. :D
      Cieszę się, że Ci się podobało.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Rzadko komentuję, choć ostatnio staram się wykazać większą aktywnością na blogach ;)
      Chyba nawet w pierwszych rozdziałach komentowałam ze starego konta c:
      Dobrze, że będą wyjaśnienia :)
      Chodziło mi bardziej, że obejmą razem władzę w królestwie - zastąpią króla w jego obowiązkach :P

      Usuń
    3. Też na niektórych blogach jestem incognito. :) Nie wiem jakie było Twoje poprzednie konto. W ogóle dużo osób, które kiedyś komentowły się wyruszyło. :)
      Arseja ma jeszcze pół rodziny w drugim świecie i szkołę, do której musi wrócić. :D

      Usuń
  5. No cześć, jestem wreszcie z komentarzem :) Rozdział jak zwykle świetny i nawet dłuższy ❤️ Biedna Areja, myślę, że bardziej poradziła by sobie ze wspomnieniami, gdyby zachowała je od początku, a nie przytłoczyły ją podczas cierpienia. Ale jak kto woli. Mam nadzieję, że coś szybko wyciągnie ją z łóżka, bo wiem, że dwa tygodnie w nim samemu równa się samobojstwie z nudy. I co z Xsilasem? I Lordem Fino? Wierzyłam, że jest na tyle potężny, że nie da się złapać tak łatwo. A tu niespodzianka. Szkoda już, że to koniec opowiadania. Mam nadzieję, że zostaniesz na blogerze, a jeszcze bardziej, że wrócisz z nowym opowiadaniem. ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no jakoś się dłuższy udał. :) No może nie wyciągnie, bo rany trzeba zaleczyć, bo powikłania mogą być, ale czas będzie spędzać miło. :) No cóż, wszystko kiedyś ma swój koniec.
      Zostać, zostanę,a nowe opowiadanie będzie, ale nie od razu.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam!

      Usuń
  6. Super super i jeszcze raz super piszesz genialnie i cieszę sie że wszystko się już wyjasnilo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Jeszcze jedną sprawę do wyjaśnienia zostawiłam sobie na ostatni rozdział.
      Jeszce raz dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Witaj! :)
    Bardzo mnie zaskoczyło zachowanie króla. Zupełnie nie spodziewałam się tego, że król musiał się tak zachowywać ze względu na przepowiednie... Może uda mu się dotrzeć do Arsei? Może nie wróci do domu, przecież w tym miejscu ma Darta i ojca...
    Bardzo się cieszę, że Arseja pokonała Lorda Fino, jednak muszę się teraz przyzwyczaić z myślą, że jeszcze jeden rozdział i koniec... Nie mogę jakoś sobie tego wyobrazić... Mam nadzieję, że dziewczyna zostanie w królestwie przy Darcie i ojcu :)
    Współczuje Ci, że wracasz do szkoły, ja dopiero zaczynam ferie ;)
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ostatecznie wyjaśni się w następnym rozdziale. Przed Arseją trudna decyzja, bo cały czas jest rozdarta między światami. Na pewno się przyzwyczaisz szybciej niż ja. :D
      No wiesz, ja do tej pory miałam wolne, a Ty chodziłaś do szkoły, więc... A tak btw, to nie lubię mieć ferii w pierwszej turze, ale ważne, że w ogóle są. :)
      Dziękuje bardzo i również pozdrawiam!

      Usuń
  8. To już koniec?!
    Jeszcze nie, ale już prawie... Kurczę, myślałam, że zostało jeszcze kilka rozdziałów. Ale i tak się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło (chyba że to zmienisz w kolejnym rozdziale).
    Ostatnia scena taka bardzo pozytywna, król mnie pozytywnie zaskoczył. Zastanawia mnie, czy Arseja wróci do domu, czy postanowi jednak zostać w Fiortlandzie.
    Miło ze strony Kaslara, że odebrał głównej bohaterce wspomnienia na kilka dni, by jej nie nękały (: Słodko, że Dart się tak martwił o Arseję.
    Jedyne, co mi się nie podobało, to przepowiednia - wyszła tak bardzo... niezgrabnie. Rymów prawie nie było, zabrakło rytmu :( Ale sam rozdział był świetny, więc się nie przejmuj!
    Kurczę, będzie mi brakować tego opowiadania, bardzo polubiłam bohaterów i cały ten magiczny świat :(
    Planujesz już jakieś następne opowiadanie?
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od początku zakładałam, że będzie ich około 40, a 35 to taka ładna liczba. :) Kaslar jak chce, potrafi być miły. A kto powiedział, że przepowiednia musi być rymowana? Swoje zadanie spełniła, wyjaśniła, co miała wyjaśnić. No ale kwestia gustu. :)
      Następne będzie, ale nie od razu. :)
      Bardzo dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Przepraszam... Chyba gorszej czytelniczki niż ja, to jeszcze nie miałaś, prawda? Żadnego pożytku ze mnie, mało komentarzy... Przepraszam Cię za to serdecznie, wiem ile znaczą komentarze dla autora, ile dają energii i jak motywują do pisania ;-) Przepraszam Cię jeszcze raz i dziękuję, że mimo wszystko informowałaś mnie o nowościach i byłam na bieżąco z czytaniem (choć z komentowaniem nie koniecznie :-))
    Świetne opowiadanie, świetny rozdział... Jak ja bym chciała mieć taką moc,żeby móc zrobić coś... Nie robiąc tego fizycznie ;-) Ogólnie rozdział był bardzo wzruszający. Albo po prostu mam dzisiaj jakiś płaczliwy dzień ;-) Cieszę sie, że wszystko się dobrze kończy i żałuję, że to już końcówka. Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz do nas z jakimś opowiadaniem i tak jak tu teraz piszę, tak Ci obiecuję, że będę czytać i komentować regularnie! Mnie znajdziesz cały czas na tym samym blogu ;-)
    Na razie się jeszcze oczywiście nie żegnamy! Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że dalej mnie będziesz informować :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Wiadomo jak z czasem, nigdy go nie ma tyle co potrzeba. :) Ha, ha, mi też taka moc by się przydała. Tak sprzątać i w tym czasie się obijać albo pisać bez bolącej ręki. :) Możliwe, że rozdział, bo przyznam się, pisząc go miałam łzy w oczach, ale może to dlatego, że żal mi, że to już prawie koniec. Pewnie, że wrócę, nie wyobrażam sobie życia bez pisania i bez Was. :D
      Wpadnę do Ciebie w przyszłym tygodniu. Dziękuję bardzo i pozdrawiam!

      Usuń
  10. Ojej, przypadkowo znalazłam się na twoim blogu lecz nie żałuje, zakochałam się w tej opowieści od pierwszej notki... jest cudowna przeczytałam całe opowiadanie w 1H nie umiem opisać jakie ogromne wrażenie na mnie zrobiło, DZIEKUJE ZE PISZESZ, DZIEKUJE MOJEJ INTUICJI ZE ZNALAZLAM TEGO BLOGA, proszę Cie nie przestawaj pisać NIGDY nawet jeśli będziesz mieć negatywne komentarze nigdy się nie poddawaj, Mam nadzieję ze zawsze znajdę coś to czytania Twojego autorstwa :)
    Pozdrawiam/Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję. To chyba najmilsze słowa jakie usłyszałam w życiu. Nie sądziłam, że komuś moje wypociny się aż tak bardzo spodobają. :) Jedyne co może mnie zmusić do zaniechania pisania, to kompletny barak czasu, ale póki co aż tak źle nie jest. :) Ja też mam nadzieję, że będę miała sporo pomysłów i cierpliwości na ich realizację.
      Jeszcze raz bardzo dziękuje i pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała