Przejdź do głównej zawartości

Zanim zaczniesz czytać...


Drogi czytelniku!

Blog został zakończony!

Na tego bloga już raczej nie wchodzę, więc nie opłaca Ci się, drogi czytelniku, tu reklamować. Ale rozumiem, reklama to jedna ze ścieżek do sukcesu, więc jeśli chcesz zostawić spam, zapraszam na moje pozostałe blogi, linki w zakładce Linki. Jednak główna zasada, jaką wyznaję to: szanujmy się nawzajem, więc jeśli zostawisz spam pod którymś z postów, mimo że sobie tego nie życzę, miej pewność, że ja też nie będę Cię, drogi czytelniku, szanować i nawet nie spojrzę na Twojego bloga, chociaż tego wymagałaby grzeczność.

Wszystkie teksty publikowane na tym blogu, są stworzone przeze mnie i są moją własnością (jakkolwiek to nie brzmi), dlatego nie wolno Ci, drogi czytelniku ich kopiować ani udostępniać bez podania mnie jako autora.

Kiedyś był tu przepiękny, fioletowy szablon (link do szabloniarni, która go wykonała w zakładce Szablon), ale upływ czasu (ponad 4 lata) wciął gdzieś nagłówek i byłam zmuszona zmienić na coś innego. Blogger oferuje tylko takie zwykłe (kiedyś i tego nie było), więc zostanie taki.

Jestem świadoma ilości błędów i niedopowiedzeń w tej opowieści, ale czytając ją, drogi czytelniku, weź pod uwagę rok zakończenia publikacji na tym blogu. Tak, było to w 2015 roku. Od tego czasu trochę poprawiałam, ale nie za wiele. I na razie tak zostanie. Chwilowo nie mam czasu ani na pisanie nowych historii, ani na poprawianie starych. Także proszę Cię, bądź wyrozumiały.

Jeśli już przebrnąłeś przez te dosyć szorstkie ogłoszenia, wiedz, drogi czytelniku, jeżeli czytasz tę historię, że bardzo się z tego cieszę. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza (na bloga nie wchodzę za często, ale na emaila już tak, więc nic mojej uwadze nie umknie).

Wiedz także, że w rzeczywistości jestem milsza, niż odniosłeś wrażenie. Po prostu trzeba mieć jakieś zasady. Więcej o mnie dowiesz się w zakładce O Autorce, Liebster Awards, a także z pozostałych moich blogów. Więcej o tym opowiadaniu możesz przeczytać pod spodem. Spis rozdziałów znajdziesz po rozwinięciu tych trzech kresek na górze strony obok napisu "Wyszukaj" (na pewno znajdziesz, drogi czytelniku). Jeżeli wygodniej Ci, drogi czytelniku, czytać na Wattpadzie, jest również i taka możliwość. Link przekierowujący znajduje się w Menu.

A więc, miło mi, że tutaj wpadłeś. Życzę Ci, drogi czytelniku, dobrej zabawy przy czytaniu!
Data założenia: 29 czerwca 2013
Data zakończenia: 15 marca 2015
Napis na belce: Osobno słabi, razem niepokonani
Tytuł: Ognistowłosa
Autorka: Rea (dawniej Zakochana w muzyce, a jeszcze wcześniej Księżniczka własnej bajki)
Tematyka: Fantasy
Narracja: pierwszoosobowa
Opis:  Myślicie, że szkoła, to najgorsze, co może Was spotkać? Że ojczym i przyrodnia siostra to już szczyt wszystkiego? Też tak myślałam. Aż do chwili kiedy pojawił się On. Wciągnął mnie w wymiar, o którego istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Moim największym problemem nie było to, w co mam się ubrać albo jak uniknąć konfrontacji z siostrą. Musiałam stawić czoła swoim lękom, odnaleźć w sobie siłę, o której nawet nie śniłam. Musiałam nauczyć się wybaczać i działać mimo lenistwa czy gniewu.
Moje życie zmieniło się o 180 stopi. Na lepsze czy na gorsze? Nie mnie to oceniać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą.