Do
balu został jeden dzień. Teoretycznie powinnam się stresować, bo nigdy na czymś
takim nie byłam i właściwie nie wiem czego ode mnie oczekują, ale nic takiego
wtedy nie czułam. Miałam raczej przeczucie, że zdarzy się coś poważnego, coś,
co mnie odmieni. Postanowiłam się tym nie przejmować i wmówiłam sobie, że to
tylko moje wymysły.
Dzień
zapowiadał się nie najlepiej: na niebie zbierały się ciemne chmury, a słońce
wyglądało, jakby za wszelką cenę chciało zza nich wyjrzeć. Nie widziałam
jeszcze takiej pogody w Fiortlandzie. Mimowolnie zaczęłam się martwić. Ale
przecież nie ma czym – powiedziałam sobie. Jesteś tu trochę ponad tydzień. Mimo
wszystko niewiele jeszcze wiesz o tym świcie. Jednak coś mi mówiło, że to jest
zapowiedź czegoś, co się niedługo wydarzy, czegoś niedobrego.
Zapukałam
do drzwi gabinetu króla. Nawet w myślach nie chciałam nazywać go ojcem. Mimo iż
Dart mówił o jakiś motywach, które nim kierowały, nie miałam najmniejszego
zamiaru go usprawiedliwiać. Zresztą nawet gdybym chciała, nie mogłabym.
-
Proszę – usłyszałam. Pewnym ruchem otworzyłam drzwi. W nocy dużo myślałam i
uznałam, że nie mogę okazywać wobec niego słabości, muszę być pewna siebie,
albo przynajmniej taką udawać.
-
Dzień dobry, Wasza Wysokość. Co dla mnie dzisiaj zaplanowałeś, królu? –
zapytałam, skłaniając się lekko dla lepszego efektu.
-
Nie musisz być taka oficjalna, Arsejo. Możesz w spokoju nazywać mnie – głośno
przełknął - tatą.
Udałam,
że tego nie słyszałam.
-
A więc przejdźmy do rzeczy. – Położył ręce na biurku – Jutro ważny dla ciebie
dzień. Przygotowania już trwają, więc uważaj na służbę na korytarzach. Dzisiaj
ostatnia lekcja tańca, maniery z Linette i… sam już nie wiem. Dart mówił coś o
jakichś zajęciach, ale wyleciało mi z głowy. Zapytaj go później. – Wstał i
zaczął przechadzać się po pokoju. – Jutro nie będziesz miała już lekcji. Dobrze
się wyśpij, a później Linette pomoże ci się przygotować. Bal zaczyna się o
osiemnastej. Bądź pół godziny przed rozpoczęciem. Musisz przywitać gości.
Rozumiesz wszystko?
-
Tak. – Nie zauważyłam tego, ale teraz był już przy mnie. Nachylił się i szepnął
mi do ucha:
-
Przed gośćmi masz zachowywać się przyzwoicie. Przestrzegaj zasad których cię
nauczyliśmy. – Przysunął się jeszcze
bliżej. Czułam na sobie jego oddech. – I nie zachowuj się wobec mnie tak
oficjalnie. Jestem twoim ojcem i masz do mnie mówić jak do ojca. Jeżeli nie
potrafisz się na to zdobyć to chociaż udawaj przez tą jedną noc. – Podszedł z
powrotem do swojego biurka i usiadł. - Możesz już iść.
Nie
pokazałam tego po sobie, ale wewnątrz byłam przerażona. Do czego jest zdolny
się posunąć? Chyba wolę nie wiedzieć.
-
Król mówił, że po zajęciach z tańca mam coś jeszcze z tobą, ale podobno
wyleciało mu z głowy. – Po spotkaniu z ojcem od razu poszłam na salę balową.
Pomyślałam, że im wcześniej zacznę lekcje, tym szybciej je skończę i będę miała
trochę czasu dla siebie. Do tańca złożyłam tą samą suknię co wczoraj: jest
wystarczająco szeroka i wygodna, abym przetrwała w niej te kilka godzin.
Mimowolnie moje myśli powędrowały do jutrzejszego dnia. Zaczęłam się
zastanawiać jaką suknię złożę, czy będę miała mocny makijaż, jak sobie z tym
wszystkim poradzę? Nie jestem pewna czy dam radę udawać przez całą noc, że król
jest mi bliski i taki kochany, za jakiego go wszyscy uważają. A jeśli coś się
nie uda? Jakie to będzie miało znaczenie dla Fiortlandu? Czy będą tam jacyś
ważni goście, czy tylko zwyczajni mieszkańcy?
Uspokój
się – nakazałam sobie. Wzięłam głęboki oddech. – Nie myśl o tym dzisiaj. Będzie
jak będzie.
-
Wszystko w porządku? – Odwróciłam się w stronę głosu. Tak się zamyśliłam, że
zapomniałam po co tu przyszłam.
-
Tak. Zamyśliłam się tylko. – Uśmiechnęłam się.
-
Okej, to zaczynamy?
- Zaczynamy.
Dart
włączył muzykę, zaczęliśmy wykonywać kolejne kroki i figury, powoli wczuwaliśmy
się w rytm. Nie wiedziałam czy będę umiała tańczyć z kimś innym niż on. I znów
zaczynasz – przywołałam siebie do porządku. Nie mogę się niczym martwić.
- Jak to zrobić, żeby się nie
dowiedziała? Muszę mu pomóc, muszę po tym co dla mnie zrobił. Ale co zrobić,
żeby jej nie zranić?-
usłyszałam cichy głos. –Nie może się
dowiedzieć, bo mnie znienawidzi, nie mogę tego ryzykować, potrzebuję jej. –Zrozumiałam,
że to są myśli Darta. Na początku umiałam odczytać zaledwie jedno zdanie, ale
po ćwiczeniach z Aurorą potrafiłam znaleźć drogę do konkretnych myśli. Tak się
wczułam w taniec i w to, żeby zgrać ruchy chłopaka z moimi, że nie zauważyłam,
kiedy „weszłam” do jego umysłu. A teraz, kiedy już to zrobiłam, działałam
zgodnie ze wskazówkami nauczycielki. Z Aurorą było trudniej, bo umiała
doskonale kryć swój umysł, nie dawała mi do niego „wejść”. Dart
najprawdopodobniej nic nie czuł nawet gdy byłam początkująca, a co dopiero
teraz, gdy potrafiłam „stawiać bariery”.
Był
tylko jeden mały problem: nie potrafiłam się wydostać z jego głowy.
- Myśli
są jak labirynt, widoczny tylko dla nas, czytających w myślach. – Tłumaczyła mi
Aurora na jednej z lekcji. I tak też je widziałam: długi, niekończący się
labirynt z milionami odgałęzień, z którego nie mogę się wydostać.
Powoli
zaczynała mnie boleć głowa, a po „prezencie” od króla, wciąż byłam osłabiona.
Zdawało mi się, że usiadłam. Czułam się jakbym tkwiła w szklanym pudełku,
tłumiącym wszelkie dźwięki. Wszystko widziałam jak przez mgłę.
-
Co się dzieje? – usłyszałam. Nie wiedziałam, czy to wypowiedziane słowa, czy
myśli.
Skup
się – nakazałam sobie. – Myśl. Wiesz jak to zrobić.
Oczywiście,
że wiem.
Nie
mam pojęcia skąd, ale wiem.
Wyciszyłam
się. Skupiłam na tym, aby znaleźć wyjście i zaufałam swojej intuicji.
Wystarczyło.
Wstałam
i po raz pierwszy to ja wyszłam z sali pierwsza, nie któryś z moich
nauczycieli.
Pół
godziny po tym wciąż czułam się ogłuszona. Wyszłam do ogrodów, aby nieco się
przewietrzyć. Uświadomiłam sobie, że przez cały tydzień na dworze byłam tylko
kilka razy: idąc do biblioteki i będąc w lesie z Dartem. Nic dziwnego, że źle
się poczułaś, byłaś niedotleniona – szepnął mi cichy głosik w głowie.
Wróciłam
myślami do tamtego zdarzenia. Potrafię czytać w myślach i potrafię to
kontrolować. – Uśmiechnęłam się do siebie. Ale co miało znaczyć, to co
usłyszałam od Darta? O kim mówił? Kogo nie chciał stracić?
Nie
myśl o tym – powiedziałam to sobie dzisiaj po raz kolejny. Czas wracać do
pałacu.
Spacerując
po lesie w którym byłam ostatnio z Dartem, próbowałam przypomnieć sobie
wszystko, co powiedziała mi Linette. Lekcja dotyczyła głównie manier przy
stole, o których miałam już jakieś pojęcie, dlatego łatwiej mi było wszystko to
zapamiętać. Oprócz podstawowych zasad typu jak siadać, którym widelcem co jeść,
wbiła mi też do głowy to jak rozmawiać przy stole i co gdzie stoi.
-
Jesteś w końcu gospodynią, musisz znać wszystko lepiej niż inni – powiedziała. –
Król będzie ci tylko pomagał. Ten bal to twój debiut.
Tak,
to mój debiut. Wszyscy mnie zobaczą, poznają. Każdy będzie mógł ze mną porozmawiać.
Nachodziły mnie coraz większe wątpliwości. A co jeśli coś źle powiem? A jeśli
nie dam rady udawać, tego czego żąda król i wybuchnę? A jeśli gościom nie
spodoba się moja osobowość? Czy będą próbowali mnie zmienić?
- Cały czas bądź sobą. Bez względu
na wszystko – instruowała mnie Linette. – Pamiętaj aby patrzeć w oczy rozmówcy
i ciągnąć rozmowę, nawet jeśli temat cię nie interesuje. Możesz go dyplomatycznie
zmienić, delikatnie proponując inny, ale nie naciskaj. Zawsze się uśmiechaj.
Staraj się nie wybrzydzać przy jedzeniu. Podamy siedem potraw obowiązkowych,
oprócz tego na stołach będzie dodatkowe jedzenie. O osiemnastej zacznie się
bal. Razem z królem przywitasz wszystkich gości. Ojciec powie ci co dokładnie
masz robić. Jutro dostaniesz dokładny plan. O północy będzie pokaz fajerwerków.
Rozumiesz wszystko?
-
Tak – powiedziałam. Nie miałam wiele trudności przy zapamiętaniu, więc teraz
mogłam to sobie bez problemu odtworzyć w głowie.
-
Pamiętaj aby być pewna siebie i pokazać swój charakter, ale nie kłuć nim w oczy
gości. Liczy się pierwsze wrażenie. Uwierz w siebie, uwierz, że potrafisz, a
gwarantuję, wszystko pójdzie ci jak z płatka. Juro przyjdę do ciebie o
jedenastej i pomogę ci się przygotować. A teraz jesteś już wolna. – Wyszła, a
ja razem z nią. Cały czas szłam przed siebie i tak oto znalazłam się tutaj.
Klucząc między drzewami przypominałam sobie moją ostatnią wizytę w tym miejscu.
Nogi zaniosły mnie w tamto magiczne miejsce, które teraz było zupełnie zwyczajne.
Zniknęła polana, krzewy róż, niezwykłe drzewa i cała magia. Chciałabym się tam
jeszcze raz znaleźć. Od tego miejsca bił taki spokój. Stanęłam tam, gdzie moim
zdaniem pojawiła się fontanna i wsłuchiwałam się w odgłosy lasu. Szum drzew mnie
uspokajał. Może i rano niczym się nie denerwowałam, ale teraz ze stresu bolał
mnie brzuch.
Nie
myśl o tym. Uspokój się – powtarzałam to sobie jak mantrę, ale już nie
pomagało. Usiadłam pod rozłożystym drzewem i oparłam się o pień. Spróbowałam
wyrównać oddech i nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zasnęłam.
Gdy
wróciłam do pałacu, było już ciemno. Ostatnim razem, gdy zniknęłam na tak
długo, porządnie dostało mi się od króla. Dzisiaj na szczęście nic takiego się nie
wydarzyło. Jak najszybciej mogłam, przedostałam się do swojej komnaty, chcąc
się położyć. W połowie drogi do łazienki zobaczyłam jakiś ruch po drugiej
stronie pokoju. Serce podeszło mi do gardła, powoli się odwróciłam.
Dart.
Odetchnęłam
głęboko.
- Cześć
– przywitał się. – Gdzie byłaś? Szukałem cię.
Zaczyna
się – pomyślałam sobie. - Na spacerze – powiedziałam. - A dlaczego pytasz?
-
Po prostu. Proszę, to plan jutrzejszego dnia. – Podał mi kartkę.
-
Linette powiedziała, że dostanę go jutro.
-
Tak miało być, ale uznałem, że jak dam ci go dzisiaj, lepiej się z nim
zapoznasz. – Zwrócił się w kierunku drzwi. - Chcesz coś jeszcze wiedzieć?
-
Nie, dziękuję – powiedziałam, a on wyszedł.
Obudziłam
się w sam raz. Czekała już na mnie gorąca, pachnąca kąpiel. Umyłam włosy i
zjadłam śniadanie. Zdążyłam jeszcze posłać łóżko i przyszła Lin.
-
Gotowa? – zapytała.
-
Gotowa – szepnęłam. Dziś mój wielki dzień. Spojrzałam za okno. Słońce świeciło nie
przesłonięte ani jedną chmurką. Oby tak pozostało do wieczora.
-
No to siadaj tutaj i zaczynamy. – Dziewczyna wskazała krzesło przy toaletce.
Usiadłam, a ona zaczęła „czarować” swoimi drobnymi dłońmi. Najpierw upięła mi
włosy w idealny kok i wypuściła kilka pasemek z boku. Później zrobiła mi
delikatny makijaż: oczy lekko podkreśliła czarną kredką, wytuszowała rzęsy,
lekko wykonturowała moją twarz i nadała nieco blasku rozświetlając ją. Na
koniec pomalowała mi usta błyszczykiem, a na policzki nałożyła odrobinę różu.
Cieszyłam
się, że makijaż jest taki delikatny i prawie niewidoczny, bo będę się w nim
lepiej czuła, będę się czuła bardziej sobą.
-
Poczekaj chwilę, przyniosę ci suknię – powiedziała, gdy skończyłyśmy z moją
twarzą. Spojrzałam na zegarek. Niemożliwe, że jest już czternasta. Mimowolnie
odliczyłam ile czasu jeszcze zostało. Chwilę po tym weszła Linette z wielkim
pokrowcem.
-
Uwaga – powiedziała rozsuwając suwak. Moim oczom ukazała się rozłożysta suknia w
kolorze bzu. Miała mnóstwo falban wyglądających jak rozkwitnięte do maximum kwiaty
róży. Z tyłu była dłuższa, tak, że ciągnęła się po ziemi. Gorset był haftowany
a plecy pozostały odkryte. Lin pomogła mi ją włożyć. Suknia była wprost
nieziemska. W żadnym sklepie w świecie ludzi nie można takiej dostać. Czułam
się w niej jak prawdziwa księżniczka.
-
Podoba ci się? – zapytała dziewczyna.
-
Jest… jest niesamowita. – Ledwo wydusiłam z siebie jakiekolwiek słowa. Aż zaniemówiłam z wrażenia.
Uśmiech sam wyrósł mi na twarzy. Tak wyglądając, nie muszę się martwić o moją pewność
siebie.
-
Poczekaj to jeszcze nie wszystko. - Podała mi fioletowe balerinki. Włóż je –
powiedziała. Dzisiaj będziesz fioletową księżniczką. – Uśmiechnęła się, a ja
razem z nią. Na szyi zapięła mi kryształową kolię, a na głowę włożyła diadem z
tego samego materiału.
-
Gotowe. Została nam jeszcze godzina. Król prosił abyś do niego poszła gdy
skończymy.
-
Dziękuję – powiedziałam i poszłam do ojca.
-
Wyglądasz… olśniewająco. – On też zaniemówił z wrażenia.
-
Wiem. – Uśmiechnęłam się. - Podobno chciałeś mnie widzieć.
-
A… tak. Chciałem się upewnić, że wszystko już gotowe, co właśnie widzę i czy
chcesz aby coś jeszcze raz ci wytłumaczyć.
-
Nie, wiem wszystko – powiedziałam – chociaż… nie widziałeś może Darta?
-
Nie, nie wiem gdzie może być. Pewnie plącze się gdzieś po zamku. Możesz go
poszukać, jeśli chcesz.
Nie
musiałam daleko iść. Przeszłam parę korytarzy i usłyszałam jego głos zza
ściany. Dlaczego był w jednym z tajnych przejść? Nie wiedziałam. Postanowiłam
to sprawdzić.
Wracam do was z dłuższym rozdziałem. Pisanie ostatnio strasznie topornie mi szło, ale jestem zadowolona z rozdziału. Mam nadzieję, ze wam też się spodoba.
Trzy tygodnie temu w niedzielę minął rok od założenia bloga.
Chcę wam bardzo podziękować za to, że jesteście, za wasze wsparcie, za wszystkie komentarze, które nie dawały mi przestać pisać, za 36 obserwatorów i prawie jedenaście i pół tysiąca odwiedzin.
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zdenerwował jej ojciec! Cały czas coś mu nie pasuje... Arseja ma prawo się bać! Przecież jeszcze w takim balu nie brała udziału! Powinien ją wspierać, a nie zachowywać się tak nie miło!
Co Dart może ukrywać? Jestem tego niezmiernie ciekawa! Aby jej nie zranić? To musi być jakiś plan, który dotyczy jej i ma ją bardzo zranić, ale co to takiego? Potrzebuje jej, a to oznacza, że się zakochał, czy jeszcze nie? :D
Jestem ciekawa, dlaczego on był w tym tajnym przejściu.
Jestem miło zaskoczona! Taki długi rozdział <33. Wydaje mi się, że jest jednym z najlepszych rozdziałów w Twoim wykonaniu ;).
Wybacz mi za ten króciutki komentarz, ale musze się jeszcze spakować. Następny będzie dłuższy.
Amy :)
Król ma powód, ale jeszcze się okaże jaki. :)
UsuńCo do Darta, to już w następnym rozdziale się okaże. :)
A no postanowiłam wam wynagrodzić moją długą nieobecność i taki długi jakoś wyszedł. :)
Dziękuję ci bardzo. Jest mi niezmiernie miło.
Nic nie szkodzi. Pakuj się, pakuj i miłego wyjazdu. :D
Pozdrawiam!
Spam, który zostawiłaś zaciekawił mnie. Naprawdę. Wiem, że niektórzy czytają ostatni rozdział, komentują "na odwal się" i gorącą zapraszają na swojego bloga. Dla mnie to jest gorsze od zwykłego spamowania.
OdpowiedzUsuń28 rozdziałów. Będzie trudno. Jestem u babci, nie mam komórki, sąsiad mnie wpuścił na chwilę na komputer, bo pomogłam mu w polu, a we wtorkową noc wyjeżdżam na Chorwację (jak się tam nie usmażę, będzie dobrze). Podobno mają tam WiFI! (W moim hotelu) więc w upalne popołudnia z rozkoszą przeczytam sobie całość.
Po prostu nie chcę robić lipy, a tak jak mówię spodobała mi się reklama.
W ogóle to śmieszna historia. Wracam drugiego sierpnia, co ciekawe, tego samego dnia mam wesele kuzynki. JAK?? Mam wpadnąć, wypruta po czternastogodzinnej podróży, do kościoła? Ja sobie tego nie wyobrażam.
Pozdrawiam
Ress
http://the-first-avenger.blogspot.com/
(tylko cztery rozdziały)
Jeśli nie spodoba Ci się, nie martw się. Krzywdy mi nie zrobisz, a po co masz się męczyć, prawda?
W każdym bądź razie ja będę czytać :)
(Nie zwracaj uwagi na to, że zostawiłam Ci tysiąc moich własnych spamów :D)
Cieszę się, że cię zaciekawiłam.
UsuńSpokojnie, poczekam. Nie gonię, bo wiem jak to jest.
Życzę miłego wyjazdu (może się nie usmażysz :D).
A na bloga chętnie wpadnę.
Ekhem, sorki wielkie, że tyle czasu mnie nie ma, pamiętam o Tobie, i jakoś na dniach wbiję z komentarzem :) tylko chciałam dać znać, że żyję :)
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam :)
UsuńMiło było, ale się skończyło... Tak, rozdział przeczytałam z przyjemnością. Przyznaję się bez bicia :) Ale, ale... czyżby nad Arseją zbierały się czarne chmury? W sumie nad Dartem też... A jeśli tak, to oznacza tylko jedno: więcej akcji! Już nie mogę się doczekać :) Pisz.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam.
Cieszę się, że ci się podobał.
UsuńMoże coś będzie, a może nie... zobaczysz w następnym rozdziale. :)
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam.
Cudnie, zresztą jak zawsze ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńSenshi
Przeczytałam. Wszystko. Zajęło mi to dwie godziny, ale na zewnątrz jest za gorąco nawet dla kaktusów :D
OdpowiedzUsuńCo mi się rzuciło w oczy? To że wciąż praktycznie nie wiem o Ognistowłosych. No i ten Marcin. Wydaje mi się, że powinien się popukać w głowę jak dowiedział się o przygodzie Honoraty. No i ojciec. Na początku był przemiły, a teraz... dlaczego? I ten ogrodnik. Też zmienił się o 180 stopni.
Bardzo podoba mi się postać Aurory. Taka przemiła bibliotekarka :)
Czytając to ppowiadanie bardzo się cieszyłam, bo z każdym rozdziałem notka była coraz lepsza (i dłuższa)
Bardzo ciekawi mnie co będzie dalej :)
Pozdrawiam
Ress
Wiem, że opowiadanie pozostawia wiele do życzenia, ale jest moim pierwszym. Staram się żeby z każdym rozdziałem było coraz lepsze i mam nadzieję, że jako tako mi to wychodzi.
UsuńBardzo się ciesze, że ci przypadło do gustu.
Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam
O Chryste Panie, wybacz, że dopiero teraz, ale niestety tak wyszło, że tym razem to ja średnio stałam z czasem D: Ale już jestem, przepraszam najmocniej za opóźnienie D:
OdpowiedzUsuń"Jestem twoim ojcem i masz do mnie mówić jak do ojca." - No, świetne metody wychowawcze, panie królu, nie ma co. Ja na pewno po takim zachęceniu mówiłabym do Ciebie "tatusiu" ;____; Ale tak całkiem poważnie, to fajna kreacja króla, propsy i w ogóle - mówiłam już wcześniej, że sprawia wrażenie bardzo nieprzyjemnego i cokolwiek negatywnego bohatera, ale spodziewam się jakiegoś plot twista, zresztą już o tym mówiłyśmy :)
"Jakie to będzie miało znaczenie dla Fiortlandu? " - no właśnie, mnie też to bardzo ciekawi.
Nonono, myśli Darta są intrygujące, nie powiem, że nie. Rozumiem, że myślał o tym, że jest coś winien królowi, i na to związek z Arseją, tak?
Super fragment, ten, z wycofywaniem się z umysłu Darta. Nic konstruktywnego nie powiem, prócz tego, że po prostu zwyczajnie mi się podobał. Był ładnie napisany i jakoś tak trafił po prostu w moje gusta. O.
"Ten bal, to twój debiut. " - niepotrzebny przecinek :)
"- Tak – powiedziałam. Nie miałam wiele trudności przy zapamiętaniu, więc teraz mogłam to sobie bez problemu odtworzyć w głowie." - od tego momentu akapity porobiły Ci się jakieś mniejsze D:
Ale swoją drogą, nie dziwię się Arsei, że się tak straszliwie denerwuje przed balem. Ja bym umierała ze strachu na jej miejscu. I podziwiam, że miała cierpliwość do uczenia się tych wszystkich zasad etykiety. Ja wiem, to jest nawet w codziennym życiu przydatne, ale ja bym chyba zdechła, gdybym miała się tego uczyć D: A przecież jak dobrze ona musi to znać!
"Cześć – przywitał się. – Gdzie byłaś? Szukałem cię." - brak myślnika przed wypowiedzią.
"Na spacerze – powiedziałam. - A dlaczego pytasz?" - ta sama historia
" Zdążyłam jeszcze posłać łóżko" - w sumie dopiero teraz o tym pomyślałam, mała uwaga merytoryczna - Arseja jest księżniczką, czy przez przypadek ktoś nie powinien ścielić łóżka za nią? D:
"- Poczekaj to jeszcze nie wszystko." - przecinek po POCZEKAJ :)
"a na głowę włożyła tiarę" - okej, mam pytanie. Nie chodziło chyba o kapelusz, prawda? Bo tiara to kapelusz. Mogę się mylić, ale pewnie Ci się porąbało z angielskim, bo po angielsku tiara=diadem. Albo ja o czymś nie wiem, ale jeśli tak, to wyprowadź mnie proszę z błędu D:
"- Wiem. – Uśmiechnęłam się. -" co za skromność, Arsejo XD
I oczywiście ostatni fragmencik robi za fajną zapowiedź następnego rozdziału, którego już się nie mogę doczekać :D
Jak zwykle mi się podobało, no i raz jeszcze muszę pochwalić Twoje dialogi, baaaaardzo się poprawiłaś, to się chwali :D
Dziękuję Ci pięknie za komentarz u mnie! Widziałam go, jeszcze nie odpowiedziałam, ale zrobię to dziś wieczorem :)
Raz jeszcze przepraszam za to kosmiczne opóźnienie D:
Pozdrawiam!
Cierpliwie czekałam. :)
UsuńZ królem się wszystko wyjaśni jakoś pod koniec opowiadania, a że chcę je skończyć do końca roku, to już w sumie niedługo. :)
Co do myśli Darta, to blisko, blisko, ale jeszcze nie to. Akurat ta sprawa wyjaśni się w następnym rozdziale.
Mi tez ten fragment się bardzo podoba. :D
Przecinek się zaraz poprawi. Dziękuję za wyłapanie.
A faktycznie jakieś mniejsze. Może dlatego, że pisałam innego dnia i coś się poprzestawiało? Nie mam pojęcia. :)
Pisałam na szybkiego, żeby dodać ten rozdział jak najszybciej i przy sprawdzaniu przegapiłam. Zaraz poprawię.
Może i ktoś powinien, ale Arseja nie lubi, gdy wszyscy wszystko za nią robią, dlatego czasami podbiera obowiązki Linette.
Może i mi się coś porąbało. W każdym razie jak wpisywałam w google to wyskakiwały mi obrazki tego, co chciałam, ale mogę zmienić.
A no staram sie z tymi dialogami.
Dziękuję za miłe słowa.
Bloga o Beniu będę sobie powoli nadrabiała, może do końca wakacji skończę. :D
Równiez pozdrawiam.
http://sjp.pwn.pl/slownik/2578172/tiara
UsuńSprawdziłam na wszelki wypadek, miałam rację :) A wyrzuciło Ci dobre wyniki, bo po angielsku to się zgadza :)
No to już poprawiłam. Dziękuje za wyłapanie. :)
UsuńSpoko spoko, wiesz, też chciałam sprawdzić, bo nie chciałam się czepiać, jeśli rzeczywiście miałabyś rację wiadomo :D
UsuńI w ogóle sorry, że jednak wczoraj nie odpowiedziałam, tak jakoś doby mi brakło, ale już się poprawiłam i odpowiedziałam, sorki D:
Kiedy kolejny? :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest w "Informacje".
UsuńA tak dokładniej to nie wiem kiedy. Wena mnie opuściła co do jednego wydarzenia, a nie chcę pisać na siłę, bo nic z tego nie wyjdzie.
Także droga Ress, proszę uzbrój się dla mnie w cierpliwość. :)
Naprawdę świetny rozdział ;-) Wybacz, ale długo mnie nie był ;-) Teraz już jestem i postaram się być na bieżąco ;-) Wciągnęłam się i nawet nie wiem kiedy przeczytałam ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość! ;-)
Ostatnio mam mały zastój z czytaniem blogów i podejrzewam, że będę się pojawiać jedynie na twoim - a więc miej zaciesz.
OdpowiedzUsuńRozdział ( jak zawsze ) mi się podobał. Poza tym jestem ciekawa, co do Darta. Podejrzewam, że coś ukrywa, ale co to takiego? Mam co do niego mieszane wątpliwości. Czekam na kolejny rozdział.
Weny,
Smoczyca. :)
Bale są super. Czytając sceny w których jest mowa o balu strasznie działają na moją wyobraźnię. :)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam dlaczego król był taki wściekły, przecież każdy ma prawo się sterować.
Czekam na nn.
Zapraszam też do mnie jeśli miałabyś ochotę.
Życzę weny!