Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XXIII


Lekcja z Aurorą wbrew pozorom była bardzo interesująca. Nie stanowiło dla mnie problemu nauczyć się ustawienia książek na półkach i historii wymiaru Ognistowłosych. Jeszcze kilka lekcji i będę znała wszystkie zakamarki w bibliotece.
            Co innego lekcja z Kaslarem. Po godzinie myślałam, że wyzionę ducha. Nie byłam w stanie zapamiętać nazw tych wszystkich roślinek i niezbędnych informacji do tego aby mogły przetrwać.
            Ogrodnik wciąż coś mówił, nie dając mi szansy na zastanowienie. Krótkie przerwy robił Tylko po to, żebym mogła odpowiedzieć na jego pytanie. A wierzcie mi te pytania wcale nie były takie łatwe. No bo kto byłby w stanie zapamiętać ile mililitrów wody dziennie potrzebuje roślina, o której słyszy się pierwszy raz w życiu. A gdy zapytałam go po jakiego grzyba mi to, on jak na złość rozpoczął wykład o grzybach. 
            Kaslar był młodym chłopakiem. Wyglądał na osiemnaście, dziewiętnaście lat, chociaż mógł mieć nawet sześćdziesiąt. Nie miałam odwagi, żeby zapytać.

Jak na ogrodnika, którzy zwykle przedstawiani byli jako mili i służący pomocą panowie, Kaslar miał niezwykle złe maniery. Chyba tak mogę to nazwać. Na każdym kroku był arogancki i przemądrzały. Każdym swoim zdaniem coraz bardziej zabijał moje przekonanie, ze zdołam się tego nauczyć. To tak jakby chciał mi udowodnić, ze jestem tylko głupią, beznadziejna dziewczynką, która nie powinna była nawet trafić do Fiortlandu.
            Na początku chciałam coś powiedzieć, bronić się, ale potem jakby cała moja pewność siebie się ulotniła. Podejrzewałam, ze taki był jego dar.
            Lekcja trwała mniej więcej cztery godziny. Możecie sobie wyobrazić, jaki koszmar przeżyłam. Kiedy szłam do zamku wyglądałam tak, jakby ktoś wypompował ze mnie całe powietrze.
            - Mam nadzieję, że choć trochę ci w głowie zostało. – powiedział chłopak ze złośliwym błyskiem w oku.
            - Bardzo śmieszne. – W końcu zdobyłam się na odwagę. – Czy wszystkie lekcje będą tak wyglądały?

Tak. Dopóki nie nauczysz się, kto tu rządzi. – usłyszałam jego głos w mojej głowie. Ach, więc to tak. Nie ma mowy, że dam sobą bezkarnie pomiatać. No chyba, że na każdej lekcji będzie mi odbierał moja pewność siebie.

***

            Pierwsze co zrobiłam po przyjściu do zamku, to położyłam się spać. Jeszcze nigdy nie byłam tak wykończona.

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
            - Chwileczkę. – krzyknęłam i poszłam do łazienki nieco się odświeżyć.

Zmieniłam także sukienkę, na normalne ubranie. Założyłam czarne rurki, trampki i ciepły sweter. Niech się ojciec gniewa, ale ja nie zamierzam cały dzień się włóczyć w tej sukience.
            Otworzyłam drzwi. W progu stał Dart.
            - Chodź – powiedział i złapał mnie za rękę.
            - Czekaj. Dokąd mnie ciągniesz?
            - W pewne magiczne miejsce.
            - O nie. Znowu?
            - Znowu? Co masz na myśli? - O kurczę. Musiałam to powiedzieć na głos.
            - Przepraszam. Nie dość że czytam myśli innych, to jeszcze moje własne nie chcą mi w głowie siedzieć.

Dart nic nie odpowiedział, tylko uniósł mnie w górę.
            - Dzięki, że mnie podniosłeś, bo zapomniałam jak się lata. – Niedługo zawału przez niego dostanę.



*** 

            Nie uwierzycie dokąd zabrał mnie Dart. Do lasu. Z pozoru zwyczajnego lasu. Ale ja już wiedziałam, że w Fiortlandzie nic nie jest takie jakie się wydaję.

Drzewa na brzegu wyglądały jak zwykle sosny, dęby, brzozy i inne, które były w moim świcie.
            Jednak idąc głębiej rośliny zmieniały się. Liście miały teraz wszystkie kolory oprócz naturalnych. Złote i srebrne konary mieniły się w słońcu, które przebijało się przez korony tu i ówdzie tworząc rozmaite cienie.
            Dart prowadził mnie dalej, aż do niewielkiej polany z każdej strony osłoniętej wysokimi krzewami róż. To wyglądało tak niesamowicie. Wielkie, kolorowe drzewa załamywały się nagle, tworząc nad polaną jakby dach. Na ziemi leżały różowe i fioletowe liście. Pośrodku znajdowało się maleńkie jeziorko, do którego woda spływała z niewysokiej fontanny. Mogłam dostrzec każdą pojedyncza kroplę. I każda z nich miała inny kolor. To było takie magiczne.
            I nagle się to stało. Dart zniknął, a wszystko wokół mnie się zmieniło.
            Róże okalające polanę zmieniły kolor na fioletowy, drzewa także. Na ziemi leżały już tylko liście w kolorze moich włosów. Spojrzałam na wodę - była fioletowa. I moje oczy. One również zmieniły kolor.
            A później, o ile to możliwe, stało się cos jeszcze bardziej niezwykłego. Na fontannie pojawił się napis. A właściwie dwie litery: AD. Anno Domini? Takie było moje pierwsze skojarzenie. Jednak potem obok tych liter zaczęły pojawiać się następne. A pod nimi kolejne.
            Woda zalśniła i poraz kolejny wszystko się zmieniło. Teraz byłam już tylko ja i fontanna wielka jak Statua Wolności. I wreszcie mogłam odczytać te słowa:


Arseja i Dart
Osobno Słabi, Razem Niepokonani
Przeznaczeni Sobie Od Chwili Narodzin
Wszystko Jest W Ich Rękach



            Przeczytałam to na głos i czar prysł. Znów byłam wśród różowych i fioletowych liści, i różnokolorowej wody w jeziorku. Znów Dart był obok  mnie.
W głowie zabrzmiały mi tamte słowa:
„Niepokonani, Przeznaczeni, Wszystko w ich rękach”. Zadrżałam.
Kolejna zagadka.
Ale tym razem nie miałam być sama.
„Arseja i Dart”.
To dotyczyło nas dwojga.



__________________________________

Witam
Rozdział jest szybciej niż miał być, co zawdzięczam tylko i wyłącznie mojej chorobie. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Liczę na szczere opinie w komentarzach.
Na koniec chciałabym was tylko jeszcze zaprosić na bloga Ostatniej Smoczycy. Dopiero zaczyna, jednak bardzo się stara aby to co pisze, spodobało się innym. Myślę, ze byłoby jej bardzo miło gdybyście do niej wpadli.
Kolejny rozdział, mam nadzieję, pojawi się tak szybko jak ten.
Edit. Przepraszam za takie dziwne zmiany czcionki. Nie wiecie dlaczego blogger robi mi takie niespodzianki?

Komentarze

  1. TWÓJ BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO LBA
    Więcej szczegółów na http://aquasenshi.blogspot.com/2014/02/nominacja-do-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny rozdział i kolejne zaskoczenie. Bardzo się cieszę, że dodałaś go wcześniej. No i zakończenie, które jednocześnie nim nie jest, co lubię, gdyż pojawia się ta niecierpliwość zżerająca od środka. A poza tym wymyśliłaś ciekawe miejsce. Tylko o co chodzi z tą fontanną... Czy Dart ją widział, czy tylko ona? Ciekawe jest też to, czy zatrzyma to jedynie dla siebie... A Kaslara nie lubię tak samo jak bibliotekarki.

    PS: Paula, wybacz za "rzeź" jak to ujęłaś przewidując w rozdziale drugim - starałam się ją ograniczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty tam nikogo nie lubisz. :)
      Dziękuję bardzo za miłe słowa.
      Bardzo długo myślałam nad tym miejscem, więc cieszę się ogromnie, że się podoba.
      Co do reszty twoich pytań, dowiesz się w następnym rozdziale.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. polubiłam postać Kaslara - nic nie poradzę, lubię takie czarne owce. :)
    niesamowite zakończenie! uwielbiam zakończenia, które są niejasne. świetnie to wymyśliłaś, to z napisem i z tym fioletem.
    coś wspaniałego. już nie mogę się doczekać kolejnej lekcji z ogrodnikiem i dalszego rozwoju wydarzeń. :)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja tez bardzo go lubię. Zdradzę, że on nie jest taki, jaki sie wydaje. :)
      Dziękuję bardzo za mile słowa.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  4. Rozdział i zakończenie niesamowite przez co nie mogę doczekać się następnego, zastanawiają mnie te słowo napisane na fioletowo :P polubiłam postać Kaslara chce go tu więcej ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo. Ja też uważam, że są niesamowite.
      Następny już się pisze, ale nie jest jakiś strasznie ciekawy (przynajmniej dla mnie).
      Tak. Ja też lubię Kaslara. Będzie go tu tyle, co i innych. I będzie tak samo ważny.
      No już więcej nic nie zdradzam.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Przepraszam za brak komentarza pod ostanim rozdziałem, ale dopiero niedawno telekomunikacja (czy tam orange :P) "naprawili" mi internet po tym jak sami go zepsuli ;) Bardzo ciekawy rozdział i nawet mi się wydaje, że można było wyczuć taką lekką nutkę tajemnicy :D
    Nadrobiłam zaległości i już nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;)
    Czekam i życzę weny ;)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawią mnie ich przygody, które na pewno się pojawią, a Dart i Arseja z pewnością będą musieli razem działać, sama to nawet ujęłaś w rozdziale. Jakie przeciwności będą musieli pokonać i czy przekonają się do siebie na tyle, że z chęcią i z ogromnym zaufaniem będą ze sobą współpracować.
    Wydaje mi się, że Dart nie widział tych napisów w fontannie. Urzekła mnie ona... Wyobraziłam sobie ją taką kolorową, mieiąca się różnymi kolorami. To na prawdę musiało być piękne!
    Myślę, że ten ogrodnik będzie miał jakieś ważne miejsce w tej przepowiedni... Sądzę, że on po prostu taki jest, ponieważ nie wierzy w jej zdolności i nie wierzy królowi, który całkowicie wierzy w moc swojej córki.
    Wybacz, że komentuje tak późno, ale wcześniej nie mogłam ;/.
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za miłe słowa. A co do twoich przemyśleń... no cóż... troszkę masz racji, ale tylko troszkę. :)
      Planuję tu jeszcze kilka zwrotów akcji.
      Również pozdrawiam

      Usuń
  7. I znów tydzień po dodaniu rozdziału ;_; Wybacz, ale robota niestety goni. Ale już jestem :) Więc tak: mam do powiedzenia właściwie dwie rzeczy na temat tego rozdziału. Po pierwsze: ogrodnik. Kocham takich drani, poważnie, więc chłopak/facet urzekł mnie na dzień dobry :D Arseja by mnie chyba oskubała z piórek, gdyby to usłyszała, ale miałam ogromny fun z racji jej poirytowania :D Nie to, żebym jej nie lubiła, ale z natury jestem złośliwą bestią :D Mam nadzieję, że on się jeszcze pojawi :)
    A po drugie, to oczywiście fontanna! Tak ładnie to wszystko opisałaś, że łooo :D Ja sobie od razu wyobrażałam czardrzewo Starków z Gry o Tron <3 Tylko fontanny tam brakuje, ale ćśśśś, dołożyłam ją sobie w myślach :) No i jeszcze ta... nie wiem, wiadomość, przepowiednia? Sama nie wiem jak to nazwać. Ale, oczywistym dla mnie jest, że to zapowiedź zacieśniania relacji między Dartem a Arseją, no i oczywiście nadchodzących przygód! Aż się palę do tego, żeby o tym poczytać :D
    Rozdział bardzo ciekawy, no i cóż - pozostaje mi wyrazić nadzieję, że kolejny dodasz tak szybko, jak ten :)
    pozdrawiam
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  8. To było cudowne...
    Lecę czytać następny rozdział.
    Pozdrawiam - Zośka (Panna Nikt)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny świetny rozdział :D
    Jestem ciekawa co będzie dalej z nimi ! :)
    Akcja się rozkręca !! :)
    Pozdrawiam,Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra, dawno nie komentowałam, wiec zostawię jeden komentarz pod tym rozdziałem, bo widzę, że tu się postarałaś. ;) Opis lasu był bardzo dobry i mam nadzieję, że pojawi się takich więcej. Teraz jest łatwiej wyobrazić sobie całą scenerię. Do tego ta przepowiednia. Jest w niej czarno na białym zaznaczone, że mówi o naszej kochanej dwójce. Przepowiednie zwykle się spełniają, więc pewnie z tą też coś wymyślisz. ;) Lecę czytać dalej. ;>

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą.