Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XV


Jest i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Czekam na wasze szczere opinnie.
Kolejne rozdziały mam nadzieje będą się ukazywały co tydzień w niedzielę. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać taki rytm. Jeśli nie to z góry przepraszam. W tym roku mój paan jest naprawdę... jakby to powiedzieć... mam prawie codziennie po 7 lekcji. Mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni. I od pazdziernika dojdą mi zajęcia dodatkowe, więc nie wiem jak to będzie.
No to już nie zanudzam. Życzę miłej lektury.

@@@@@

Zwiedzaliśmy i zwiedzaliśmy. Dart cierpliwie oprowadzał mnie po całym mieście. Pokazywał każda ulicę, każdy budynek. Znałam już wszystkie sklepy, galerie, świątynie, domy, bloki, biurowce i co tam jeszcze było. Równie dobrze mogłabym zamienić się na role z moim przewodnikiem. Teraz staliśmy przy chyba z dziesiątej budce z lodami.

- Dużo nam jeszcze zostało? – zapytałam odrobinę znudzona.

- Nie bądź taka niecierpliwa. Ja bym się na twoim miejscu cieszył.

- Dlaczego mam się cieszyć? – przerwałam mu.

- Twoje zadanie jest najtrudniejsze ze wszystkich jakie znam. Nie mogę ci za dużo powiedzieć, więc lepiej zakończmy ten temat. – powiedział. – Dlatego radziłbym ci się cieszyć wolnością kiedy możesz. – dodał.

- Okej.

- No to zjadamy te lody i idziemy dalej. – powiedział.

            Zjedliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Z tego co się orientowałam została nam jeszcze starówka, zamek i chyba biblioteka.


***

           
Nie mogłam się napatrzeć na te piękne, stare kamienice. Dart opowiadał mi historię wymiaru Ognistowłosych. A mianowicie wierzono, że wyspę powietrzną na której znajdowało się miasto stworzył najstarszy mieszkaniec - mistrz Jakiśtam. 

Na początku była to tylko mała wioska, która z roku na rok rosła coraz bardziej, aż urosła do rozmiarów wielkiej metropolii jaka jest teraz.

Podobno ta starówka jest tu prawie od zawsze. Zbudowało ją piąte czy szóste pokolenie. Jakoś tak. Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem się jeszcze nie rozpadła. I jak na zawołanie dostałam odpowiedź. Dart akurat opowiadał coś o magicznym pyle. Że niby wszystko się tak mieni dzięki niemu.

Znów się wyłączyłam. W oddali majaczył zamek. Był naprawdę piękny. Zbudowany z czerwonej cegły, otoczony grubymi murami. Jednak nie było szans żebym tam weszła. Był dostępny tylko dla rodziny królewskiej i zaufanej służby, a ja nie byłam ani jednym, ani drugim.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego towarzysza:

- Arseja? Słyszysz mnie? Halo? Jesteś tam? – machał mi rękoma przed nosem.

- C-co? – zapytałam zdziwiona. – Mówiłeś coś?

- Nad czym tak myślałaś? – promiennie się uśmiechnął. Nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz wydał mi się taki piękny, a różowe włosy tylko dodawały mu uroku.

„Hola, hola. O czym ty myślisz?!” – skarciłam siebie w myślach.

- Co cię tak pochłonęło? – nie dawał za wygraną.

- Ty. – palnęłam bez namysłu i od razu tego pożałowałam.

- Słucham? – zapytał z uśmiechem.

- Nic. Chodźmy dalej. – na razie się udało. Chłopak dal spokój i zajął się opowiadaniem dalszej historii.

- Przed nami biblioteka. Najstarsza jaką kiedykolwiek widziałaś. Założył ją mistrz Chort. Znajduje się w niej kilka jego dzienników.

- To jakiś cud. – powiedziałam. – Ile lat ma ten wymiar?

- 152 wieki.

- Powiedz mi jakim sposobem, to się jeszcze nie rozpadło?

- Magia. – odpowiedział z uśmiechem przy którym miękły mi kolana.

- Aha. Co nam jeszcze zostało? – zapytałam znudzona.

- Arsejo, powiedz mi co cię interesuje? – powiedział ni z gruchy, ni z pietruchy.

- A co to ma do rzeczy?

- Bo zdaje mi się, że nic. Opowiadam ci najciekawsze historie, a ty wciąż się nudzisz. – powiedział z wyrzutem.

- Ojejku. Nie przywykłeś do tego, co? Wszystkim się zawsze podobało, to co mówiłeś? Prawda?

- Tak. – przyznał.

- No to czas na zmianę.

- Okej. Zbliżamy się do zamku. Posiada on potrójne mury, a co za tym idzie również trzy bramy, dwie fosy i dwa mosty zwodzone. To prawdziwa forteca. Twoi przodkowie dobrze zadbali o to, żeby zamku nie można było zdobyć.  

- Czekaj chwilę! Powiedziałeś moi przodkowie? – zapytałam z niedowierzaniem.

- No tak. Teraz królem jest twój ojciec, a ty jesteś księżniczką. Nie wiedziałaś? – on również nie wierzył w to, co słyszał.

-Nie. – powiedziałam. To mogło znaczyć tylko jedno. Tata powiedział mamie o tym, a ona kazała mu się wynosić, bo albo nie uwierzyła w to, albo nie chciała takiego dziwadła. Tylko dlaczego nam o tym nie powiedzieli? Ja wiem. To niewiarygodne, ale lepsza najgorsza prawda niż podle kłamstwo.

Do oczu napłynęły mi łzy.

I dlaczego tylko ja się zmieniłam? Dlaczego Jacka to nie dotyczy?

Nagle poczułam się dziwnie słabo. Usiadłam na kamieniu przy drodze prowadzącej na zamek i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam, żeby Dart widział, że płaczę. Miałam nadzieję, że nie zauważy, że mnie przy nim nie ma. A ja posiedzę sobie troszkę i dogonię go. Nic z tego.

Zawrócił najszybciej jak mógł. Po chwili już był przy mnie.

- Mogę? – zapytał. Nie reagowałam, więc usiadł i przytulił mnie.

Wzdrygnęłam się. To uczucie było mi obce. Nigdy nie byłam z nikim tak blisko, nie licząc rodziny i przyjaciółek, ale to co innego.

Szybko otarłam łzy i wstałam. Chłopak wyczuł chyba, że coś jest nie tak.

- Przepraszam. – powiedział.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. „Nigdy więcej tego nie rób” – byłoby nie na miejscu, bo nie było to nieprzyjemne. Po prostu pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego. Powiedziałam więc tylko:

- Chodźmy. – i poszłam w kierunku fortecy.


Komentarze

  1. Hej! No rozdział genialny! Nie spodziewałam się, że tu Arseja będzie z rodziny królewskiej :O Zapowiada się ciekawie. Do tego ten cały Dart.. Ja go cały czas sobie wyobrażam i w moich wyobrażeniach też miękną mi kolana przy tym "wymyślonym uśmiechu chłopaka" :D Do tego zaśmiałam się jak przeczytałam "Jakiśtam" :D
    Ogólnie bardzo fajnie! Ja lubię zwiedzać, ale nie lubie znać całej historii miasta, wiec zdaje sobie sprawę jak bardzo się męczyła Twoja bohaterka :D Pozdrawiam!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :)
    Już na początku bardzo chciałabym przeprosić, że tak długo karzę czekać na nową notkę, ale poprosiłam o pomoc Betę i właśnie pracujemy nad poprawkami. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się już wkrótce, ale spokojnie- na pewno o tym poinformuję :)

    Co do Twojej notki. Jest genialna! Nie sądziłam, że tam jest aż tyle zwiedzania i przede wszystkim historii (której ogólnie nie lubię :D). Do tego ten Dart.. Ja czuję, że Arseja w końcu będzie chciała go pocałować i ten watek się jakoś magicznie rozkręci, bo nie ukrywam... bardzo tego chcę :D
    Do tego frapuje mnie ta cała sytuacja z rodziną królewską. Arseja księżniczką, a nie ma o tym zielonego pojęcia. Dziwna sprawa... no mam nadzieję, że do wyjaśnienia.
    Życzę duuużo weny! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow, geeenialny rozdział :D mega wciągający! Czyli jednak między nimi coś iskrzy... ^^ haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Miejsce, które opisujesz wydaję się naprawdę ciekawe, szkoda, że nie nadrobiłam poprzednich rozdziałów, dlatego można powiedzieć, że jestem nieco zgubiona.

    Dziewczyna okazała się księżniczką, takiej to dobrze! No i ma przewodnika, który wydaję się... hm uroczy? Chyba tak, jest uroczy i konkretnie opowiada, powinien robić na niej większe wrażenie :)

    Pozdrawiam
    zemsta-uczuc

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to smutne :(
    ale naprawdę fajne, lepsze od poprzedniego!

    Pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, wiedziałam, że będzie Kimś! A co do Darta... wszyscy go lubią, a ja uważam, że on jest zUy!
    Co rozdział to lepszy i to mi się podoba. Poza tym jes to nawet tajemnicze, co lubię w opowieściach.
    Merida.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna notka, widzę, że już ustabilizowałaś mniej więcej ich długość, lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoja opowieść strasznie mi przypomina moją książkę.U mnie było podobnie,tylko ,że główna bohaterka nie poznała nigdy swojego ojca,a potem nagle dowiaduje się,że jej tato jest królem Elfów :)
    No i oczywiście ,żeby była jakaś akcja musi pokonać ich wroga ,co jest nie łatwym zadaniem :)
    Świetny rozdział :D
    Pozdrawiam,Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, kolejny świetny rozdział i długość się zmieniła i ogólnie. Nawet nie wiem co mam powiedzieć, powiem tylko tyle, że bardzo mi się podoba i coś czuję, że pomiędzy nimi coś jeszcze będzie :P
    Pozdrawiam
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXVIII

muzyka do rozdziału Do balu został jeden dzień. Teoretycznie powinnam się stresować, bo nigdy na czymś takim nie byłam i właściwie nie wiem czego ode mnie oczekują, ale nic takiego wtedy nie czułam. Miałam raczej przeczucie, że zdarzy się coś poważnego, coś, co mnie odmieni. Postanowiłam się tym nie przejmować i wmówiłam sobie, że to tylko moje wymysły. Dzień zapowiadał się nie najlepiej: na niebie zbierały się ciemne chmury, a słońce wyglądało, jakby za wszelką cenę chciało zza nich wyjrzeć. Nie widziałam jeszcze takiej pogody w Fiortlandzie. Mimowolnie zaczęłam się martwić. Ale przecież nie ma czym – powiedziałam sobie. Jesteś tu trochę ponad tydzień. Mimo wszystko niewiele jeszcze wiesz o tym świcie. Jednak coś mi mówiło, że to jest zapowiedź czegoś, co się niedługo wydarzy, czegoś niedobrego. Zapukałam do drzwi gabinetu króla. Nawet w myślach nie chciałam nazywać go ojcem. Mimo iż Dart mówił o jakiś motywach, które nim kierowały, nie miałam najmniejszego zamiaru...

Rozdział XXVI

            - Naprawdę? – Tak, wiem, że to najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać, ale w tamtej chwili byłam taka szczęśliwa, że nie myślałam, co mówię.             - Tak, naprawdę. – On się chyba tym nie przejmował. – Wiem, że może trudno ci w to uwierzyć, bo tak jak mówiłem wcześniej znamy się dopiero tydzień i wiem, że… - Ale ja już nie chciałam słuchać, co on wie. Chciałam się tylko cieszyć tą chwilą, więc zrobiłam jedyne co przyszło mi do głowy i co mogło przedłużyć ten magiczny moment – pocałowałam go. Nie wahał się ani chwili, odwzajemnił mój pocałunek. W tamtej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyna na świcie. Chciałam żeby tak pozostało na zawsze. Tylko ja i on. Ale nic nie trwa wiecznie.             Ktoś zapukał do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni. - Świetne wyczucie czasu, Wasza Wysokość. – Nie mogłam się powstrzym...

Rozdział XXVII

- Cześć, księżniczko. Cieszę się, że przyszłaś – Powitał mnie Kaslar. - A miałam wybór? – Uśmiechnęłam się. - Raczej nie. - To co dziś będziemy robić? –zapytałam zaciekawiona. Miałam nadzieję, że już nie będzie mi robił wykładów, których nie sposób zapamiętać. - Eliksir leczniczy na magiczne oparzenia – powiedział, a ja mimowolnie odrobinę uniosłam kąciki ust. Przypomniało mi się jak na chemii robiliśmy różne dziwne eksperymenty, a mi nic nie wychodziło. Mam do tego taki talent jak do gotowania. Nawet wodę potrafię przypalić. Nie chciałam mówić tego Kaslarowi, ale wiedziałam, że nic z tego nie będzie, a już na pewno nie eliksir leczniczy. - Co cię tak bawi? - wyrwał mnie z rozmyślań mój nauczyciel. - Co? A... nic takiego. Przypomniało mi się coś z dawnych czasów. - Nie zamierzałam zadręczać go moimi wspomnieniami. - Opowiedz mi trochę o waszym świecie - poprosił. Zaskoczyła mnie jego prośba. Sądziłam, że już tam był, tak jak Dart.  - Nie byłeś... - Nie zdążyłam ...