Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XXIV


Rozdział dedykuję Maddie Dean. Ten jeden jest dłuższy specjalnie dla ciebie.



Nie miałam pojęcia ile to trwało, ale gdy wyszliśmy z lasu już się ściemniało. Wiedziałam, że mi się to nie przywidziało, ani nie przyśniło. Wciąż miałam fioletowe oczy.
- Co tam się właściwie stało? – znów moje niesforne myśli. Dlaczego nie mogę myśleć po cichu?
- Mnie się pytasz? To ty zniknęłaś.
- A co to w ogóle za miejsce?
- Las. – prychnęłam. Żarty sobie ze mnie stroił, jak mi na czymś zależało. Musiałam chyba wyglądać na wściekłą, bo chłopak powiedział:
- No już, nie denerwuj się. To był jedyny las w wymiarze Ognistowłosych. Czasem chodzą tam zakochani, czasem dzieci. Całkiem zwyczajny las z…
- Zwyczajne? Twoim zdaniem zwyczajne to srebrne drzewa, kolorowa woda i …
- Co ty wygadujesz? – tym razem to on mi przerwał.
- Mówię ci jak to wyglądało. Ty tego nie widziałeś?
- Nie. To był zwyczajny las. Taki jak w waszym świecie. A co tam zobaczyłaś, jeśli można wiedzieć?
Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami aż do momentu, w którym on zniknął. Uznałam, że to co się dalej zdarzyło zachowam dla siebie. Nie wiem, dlaczego mu nie powiedziałam. Może jeszcze za mało mu ufałam?
- Niesamowite. Zupełnie jak w przepowiedniach,?
- Jakich przepowiedniach? – Znów się zaczyna? Jeszcze tamtych nie zrozumiałam.
- Wybrani świata są nadzieją,
Lecz ona zna wskazówkę jedną,
Której szukali przez wszystkie dzieje,
Ona odnowi w nich nadzieję.
I druga:
Wybrana widzi czego nie ma,
Czyta nieistniejące litery,
Nadzieję przywrócić zdoła,
Lecz nie spadnie na łapy cztery.
Cała się trzęsiesz. – powiedział.
- No bo to tak niesamowicie brzmi.
- Więc tak. Pierwsza jest całkowicie mętna. Nikt nie zdołał jej jeszcze rozszyfrować. A z drugiej wiemy tylko, że pokonasz Lorda Fino, ale nie obejdzie się bez konsekwencji.
- Wszystko ma swoją cenę. – szepnęłam.
- Otóż to. No i teraz wiemy co oznacza pierwsze zdanie.
- Tak. Że jestem dziwadłem i sobie coś wymyślam.
- Znowu nie chciałaś tego powiedzieć, prawda? – nie odpowiedziałam. Dart mnie przytulił, a ja od  razu poczułam się lepiej.
- Ale wiemy też co oznacza drugie zdanie z drugiej przepowiedni. – powiedziałam.
- Wiemy?
- No oczywiście. Czytam nieistniejące litery. Czytam w myślach.
- Faktycznie. Dlaczego na to nie wpadliśmy?
- Mnie nie pytaj. Chodźmy już do zamku. – zaproponowałam, bo zrobiło się już całkiem ciemno.

***

Następnego dnia zbudziłam się jeszcze przed świtem. Szybko wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się. Założyłam czarne rurki, miętowy sweterek i buty tego samego koloru. Strój uzupełniłam czarnym naszyjnikiem, kolczykami i złotymi bransoletkami.
Nie czekając aż wzejdzie słońce poszłam do archiwum aby jeszcze raz przejrzeć dzienniki mistrza Chorta.



Nie spieszyłam się i nim doszłam do celu już świtało. W bibliotece poprosiłam o wstęp do archiwum. Jednak spotkała mnie tam przykra niespodzianka.
Przy wejściu zaczepił mnie jakiś chłopak.
            - Stój. Kim jesteś? – zapytał.
            - Arseja. – przedstawiłam się.
            - Nie możesz być księżniczką. – powiedział chłopak z przekonaniem.
- Nie mogę? A czy możesz mi zdradzić powód, dla którego tak myślisz? – zapytałam najuprzejmiej jak umiałam, chociaż w środku już wychodziłam z siebie.
            - Ponieważ… - nie dokończył, bo ktoś mu przerwał. Szkoda. Byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
- Księżniczko… - powiedział ten drugi i spojrzał na tamtego, który aż się skulił pod jego spojrzeniem. – Przepraszam za jego zachowanie – tu wskazał na chłopaka -  jest młody i jeszcze wiele się musi nauczyć. – Jakby to miało wszystko wyjaśnić. Mimo urazy uśmiechnęłam się i powiedziałam:
            - Nie szkodzi.
- Proszę za mną Wasza Wysokość. – powiedział. Poszłam za nim do archiwum. Chłopak podał mi książkę i odszedł. Trochę mnie to zdziwiło, bo ostatnim razem dostałam ich co najmniej dwadzieścia. Podczas mojej ostatniej wizyty nie widziałam także chłopaka, który mnie tu przyprowadził, no i tego drugiego bezczelnego, który nie chciał uwierzyć w to, że jestem księżniczką. Może Aurora miała rację i naprawdę nikt w Fiortlandzie mi nie ufał.
Zajrzałam do dziennika mistrza Chorta. Byłam ciekawa, czy dowiem się czegoś nowego. Tylko że to wymiar Ognistowłosych. Tu wszystko ma swoją przyczynę, swój cel i wszystko, niestety, trzeba odkryć samemu, przynajmniej w moim przypadku. Mogłam się domyślić, że tylko zmarnuję tu swój cenny czas, który powinnam poświęcać na naukę dziwnych rzeczy, które być może kiedyś do czegoś mi się przydadzą, przynajmniej według  mojego ojca. W dzienniku były wszystkie przepowiednie, które już znałam i opis wszystkich wydarzeń, które przytrafiły mi się w ciągu ostatnich kilku dni w tym świecie. Reszta była zapisana jakimiś „hieroglifami”, których niestety nie potrafiłam odczytać.
Spojrzałam na okładkę. Było na niej napisane „Arseja”. Jak to możliwe, żeby moje imię było tytułem? Zapytałam o to jedyną osobę, którą akurat miałam pod ręką i która mogła coś na ten temat wiedzieć.
- „Arseja”, bo to książka o Tobie, Wasza Wysokość. – powiedział chłopak, który tu ze mną przyszedł. Widząc, że nie bardzo rozumiem, co do mnie mówi, dodał. – Ta jest akurat o Tobie, jest też o Królu, o twoim przodku Aitonie, właściwie o każdej ważnej osobistości.
- Aha. – Nadal nie wiele rozumiałam z tej gadki. Książka o mnie? – Mógłbyś mi przetłumaczyć te hieroglify? Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej.
- Niestety nie potrafię tego czytać, to pismo jest znane tylko jego twórcy czyli mistrzowi Chortowi. – No to brawo. Napisał książki w swoim języku i nikogo go nie nauczył.
- No to po co one są? – Czy oni nie mogą tak po prostu powiedzieć?
- Co? Książki?
- No chyba. – zaczynali mnie już wkurzać.
- Nie denerwuj się Księżniczko. Już tłumaczę. Wszystkie starożytne księgi tak jakby mają własny rozum. Każdemu czytelnikowi pokazują, to co akurat może zobaczyć. – widząc moją minę, dodał – To znaczy, że kiedy Ty Księżniczko czytasz tą książkę – tu wskazał na dziennik, który miałam w rękach – możesz  przeczytać na przykład dwie przepowiednie, a kiedy ja ją będę czytał, będę mógł zobaczyć trzy.
- No dobra. Ale kiedy byłam tu kilka dni wcześniej mogłam przeczytać tylko dwie przepowiednie, a dzisiaj już mogę zobaczyć znacznie więcej. A przecież wciąż jestem tą samą osobą.
- Być może w „oczach” Księgi „dorosłaś” do pewnych informacji… albo już je gdzieś widziałaś.
- Raczej to drugie. Wychodzi na to, że muszę wszystko sama odkryć, bo nawet książki mi nie ufają. – powiedziałam sama do siebie, ale zapewne chłopak to usłyszał. – To ja już pójdę. – Odłożyłam dziennik na stół i wstałam.
- Miło było Cię poznać, Wasza Wysokość.
- Ciebie również. – powiedziałam i wyszłam.



Wróciwszy do zamku, poszłam prosto do gabinetu ojca. Jak się okazało już tam na mnie czekał i to zły jak osa.
- Jesteś wreszcie. – powitał mnie gniewnym głosem. – Dart, już się znalazła. – jego głos momentalnie się zmienił, gdy mówił do chłopaka.
- Przepraszam. Musiałam coś załatwić. – uznałam, że należą mu się wyjaśnienia.
- Gdzieżeś była jeśli można wiedzieć? Martwiliśmy się o ciebie. – powiedział już łagodniej.
- Nie można wiedzieć. – wtrąciłam cicho.
- Coś ty powiedziała?! – Ojciec podszedł i złapał mnie za rękę. – I co ty w ogóle masz na sobie?! Chyba jasno się wyraziłem, co do strojów jakie masz nosić! -
Teraz już wrzeszczał.
Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem, ale odpuściłam. Nie chciałam jeszcze bardziej pogarszać sprawy.
- Nie masz mi nic do powiedzenia?!
- A ty mi? Co ja ci takiego zrobiłam?! Dlaczego lepiej traktujesz służbę ode mnie?! Po co te wszystkie gierki? Nie łatwiej powiedzieć od razu? No powiedz, że mnie nienawidzisz! Zrozumiem. – Wiedziałam, że posunęłam się za daleko, ale nie mogłam dłużej tego w sobie tłumić.
- Dosyć!!! – krzyknął. Poczułam przeszywający ból w ręce. Czułam się jakbym była w kajdanach, które coraz mocniej się zaciskały. – Nie będziesz się tak do mnie odzywać! Rozumiesz?! – kipiał wściekłością. Zresztą ja też. Nic nie powiedziałam, ale nie zamierzałam się poddać.
- A ty możesz? Jak chcesz dawać przykład poddanym, skoro nawet mnie traktujesz jak śmiecia? Może to ja jestem adoptowana, a nie on? – wskazałam na Darta, który stał oparty o biurko i uśmiechał się. Chwila. Uśmiechał się? Ja nie widziałam w tym nic zabawnego. – Każdy kogo znam znaczy dla ciebie więcej niż ja! Dlaczego? – Łzy zaczęły mi płynąć po twarzy. Dłużej nie mogłam ich powstrzymywać. – Jeśli mnie tu nie chcesz, po prostu powiedz. Odejdę. – Dalej nie dałam już rady mówić. Wyrwałam się z jego uścisku i opuściłam gabinet. Nie wiedziałam, gdzie mam się podziać. Czułam się zdradzona przez wszystkich.
Nagle poczułam przeszywający ból w głowie i upadłam. A później była już tylko ciemność.


Ten rozdział nietypowo w środku tygodnia dzięki feriom, które już się prawie skończyły.
Byłoby mi miło, gdy wszyscy którzy przeczytają rozdział go skomentowali.

Komentarze

  1. Pierwsza? :D
    No, nawet jeśli nie, to i tak w tempie ekspresowym w porównaniu do moich ostatnich komentarzy u Ciebie :)
    Dobra, to Ci powiem, że mnie się okrutnie podobało. Po pierwsze, widać, że akcja idzie z kopyta do przodu - wyjaśniają się przepowiednie, ajajaj, jak ja lubię przepowiednie! <3 Taka moja mała słabość jeśli chodzi o opowiadania fantastyczne :D
    I powiem Ci, że ja to jakaś ciemna jestem, bo w sumie to z czytaniem nieistniejących liter było tak zgrabne i logiczne, że aż dziwne, że przyszło mi to do głowy dopiero jak Arseja to powiedziała, z głupkowatym "FAKTYCZNIE *.*" w mojej głowie ;_; Ależ ja bywam czasem przykra ;_; Ale nic to, punkt dla Ciebie, że wyjaśniłaś to w logiczny sposób, bo często tłumaczenie przepowiedni jest w opowiadaniach mocno naciągane, jak na moje oko. A u Ciebie nie.
    A tak BTW, to podziwiam za wymyślanie tekstu przepowiedni samemu. Ja to nie mam łba do takich rzeczy ;_; Więc naprawdę podziwiam, że Ci się chciało i że Ci to wyszło :D
    Koncept książki, która sama ujawnia tylko to co uznaje za stosowne jest przedni. Serio. Faktycznie też najpierw zastanawiałam się, co za idiota pisze książki w języku, którego nikogo nie nauczył, ale teraz to ma sens. I kupuję to! A Arseja widać musi nauczyć się cierpliwości - ale przecież nie od razu Rzym zbudowano :D Z resztą, ja osobiście na jej miejscu uznawałabym każdą kolejną ujawnioną przez książkę informację za ogromny komplement pod moim adresem :D Ale to tylko takie tam moje rozkminy :)
    Król widzę się zdenerwował. Miał jakiś większy powód? Znaczy, zastanawiam się, czy to jakaś grubsza sprawa stoi za tymi jego nerwami, czy faktycznie tylko się martwił i zezłościł, powiedzmy, samowolką Arsei? A swoją drogą, okropnie mi jej szkoda. Wierzę jednak, że król chce dla niej dobrze i to stąd wynika takie traktowanie. Rodzice już tak mają...
    Widzę, że w kwestii relacji z Dartem to jest tak, że raz na wozie, raz pod wozem - ale w sumie byłoby nudno, jakby wszystko zmierzało tylko w dobrym, albo złym kierunku. Pozostaje mi czekać na rozwój wydarzeń - a ja naprawdę po cichu zacieram tu rączki na jakiś mały romansik, ale ćśśśś :D
    Podsumowując, to podobało mi się bardzo :D Cieszę się, że rozdział trochę dłuższy, bo naprawdę miło się go czytało i mogłam dłużej się nacieszyć <3
    No i, znów wciągnęłaś mnie trochę w klimaty fantasy, bo ostatnio, to mi tylko potop szwedzki w głowie XD Więc uznaj to za kolejny komplement :D
    (A no właśnie, a propos, że ja sobie tak pozwolę, czy ja Cię już zapraszałam na mojego bloga z opowiadaniem o potopie szwedzkim? Nie chcę spamować po raz drugi, a rozsyłałam spam gdzie popadło i teraz już nie wiem, u kogo mówiłam, a u kogo nie XD)
    Czekam na kolejny rozdział, naturalnie - mam nadzieję, że nadal będą się pojawiały w takim tempie :3
    Pozdrawiam serdecznie!
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Bardzo dziękuję za taki długi i wyczerpujący komentarz.
      Zwykle to nie idą mi takie wierszyki jak te przepowiednie, ale wtedy miałam jakąś taka wenę, że napisałam trzy kolejne rozdziały i tak jakoś wyszło.
      Pomysł z książkami też mi się bardzo podoba.
      Z cierpliwością u Arseji jest nie najlepiej, ale jak mówisz musi się tego nauczyć.
      Król miał większy powód, który wyjdzie gdzieś w trakcie. I to nie przez to, że córka jest nieposłuszna. :)
      Tak, tak. Szykuję dla Arseji małą niespodziankę związana z Dartem.

      Bardzo się cieszę, że ci się spodobało.

      A o tym opowiadaniu juz mnie informowałaś i w najbliższej przyszłości zacznę czytać, bo na razie nie bardzo mam czas.

      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. A no czasem wychodzą mi takie tasiemce :D
      Serio, aż się palę do czytania dalej. Teraz czuję, że akcja ruszy mocno do przodu i naprawdę aż zacieram rączki :D
      No tak właśnie podejrzewałam, bo coś mi się zdawało już jakiś czas, że król nie powiedział jeszcze wszystkiego, co wie. Ale o nic nie pytam, wiadomo :D

      Spoczko, ja nie gonię, chociaż z niecierpliwością czekam na opinię od Ciebie :)

      Usuń
  2. Zacznę powolutku, bo jestem tu po raz pierwszy :)
    1. Genialny szablon. O cytacie nie wspomnę.
    2. Opowiadanie bardzo ciekawe, pisane lekkim, łatwym do zrozumienia językiem.
    3. Mało, bardzo mało literówek, co mnie cieszy.
    4. Ciekawa fabuła.
    5. Nastrój.
    Podsumowując: piszesz genialnie i niesamowicie, powinnaś kontynuować. Obserwuję+ czekam na następny rozdział ♥
    Pozdrawiam, życzę weny i niech moc kotletów będzie z tobą (ehh, musiałam to wtrącić XD)
    ~ http://smiertelnamysl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Dziękuję bardzo, mi też się strasznie podoba.
      2. Ciesze się bardzo, że przypadło ci do gustu.
      3. Mnie również. Sprawdzam rozdziały po kilka razy. :)

      Ciesze się bardzo, że tu trafiłaś.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Dlaczego zabolała ją głowa? Ojciec ma jakieś moce albo Dart, które ją do tego bólu przyczyniły? Jednak wydaje mi się, że oni jej nic nie zrobili... Dlaczego Dart się z niej śmiał, gdy kłociła sie z ojcem, przeciez w tym nie ma nic zabawnego... Dlaczego nie widział tej fontanny? Dlaczego nie może zobaczyć więcej informacji w tej książce?
    Twoje opowiadanie staje się coraz ciekawsze :)
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Coś dużo pytań. Ale dobrze kombinujesz. Powolutku się wszystko wyjaśni, a to stanie się szybciej niż myślisz, bo opowiadanie jest już bliżej końca niż początku.
      Dziękuję bardzo za miłe słowa.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  4. Hmm... też jestem ciekawa dlaczego zabolała ją głowa. Zobaczymy w następnym rozdział może coś się więcej dowiemy :) Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem staje się bardziej ciekawsze i wciągające. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Zapraszam również jutro na nowy rozdział 8, który powinien się pojawić pod wieczór :P poinformuje w spamie
    Pozdrawiam i weny życzę
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, ten mistrz Czort, przez niego Dart się uśmiechnął, bo ją głowa bolała a chłopak w bibliotece nawet się nie przedstawił, na dodatek widząc więcej przepowiedni niż ona i Dart, który jej wszystko tłumaczy. xD

    Mam wrażenie, że Dart nie jest "normalny". Ją boli głowa a on się jeszcze uśmiecha i cieszy. Czy on będzie zły? A może na dodatek słynnym Lordem Fino, lordem w tłumaczeniu z włoskiego "aż do...". Nie lubię jej ojca, zarówno tego we Fiortlandzie i tego ojczyma w przybranym świecie. To moja opinia.

    A rozdział bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Nawet nie wiesz jak się szczerzyłam do monitora czytając twój komentarz.
      Może będzie zły, a może nie. :) Zobaczysz. Cierpliwości.
      Z tym tłumaczeniem to ci nie wyszło. Chciało się zabłysnąć, co? Nie ten język, moja droga. :D
      Serio? W przybranym świecie? Jak ty coś napiszesz, to normalnie...

      Dziękuję bardzo za miłe słowa. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Dart. Moja kolejna miłość!
    Ale coś mi tu nie gra... Dlaczego on się szczerzył? No i ten chłopak w bibliotece. Wiesz.. Zamiast coś nam wyjaśnić, Ty mącisz nam w głowie jeszcze bardziej. :)
    No nic. Rozdział naprawdę mi się podobał!
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw muszę namącić, żeby mieć co wyjaśniać. :)
      Dziękuję bardzo za miłe słowa.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  7. Hej. Niedawno odkryłam Tw bloga. Bardzo mi się podoba. Myślę, że zostanę tu na dłużej ;) do nn
    ;*Furt

    OdpowiedzUsuń
  8. Uu. Ciekawe co się stało księżniczce. Jej rozmowa z ojcem była... smutna T____T. Czemu ją tak traktuje? Pfff. Przecież to jego córka, prawda? Szkoda, że się nie dowiedziała co jest w tej księdze! A Dart? Czemu się uśmiechał? O___O No, nic! Życzę weny <3
    Zapraszam do mnie: http://cien-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. cudeńko , mistrzostwo , pięknie , wspaniale :oooooo kocham
    obs za obs ? slodkieslodkieczary.blogspot.com
    polubisz ? https://www.facebook.com/pages/S%C5%82odkies%C5%82odkieczary/508516302558214
    Jeśli tak ja cię zaobserwuje z trzech kont :*
    pozdrawaim cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nie chodzi o obserwację, tylko o czytelników. Jeśli ci się podoba to zostań, a jak nie no to wiadomo.
      Polubię. :)

      Usuń
  10. Pewnie, że mam chęci i ochotę na czytanie Twojego opowiadania, bo bardzo mi się ono podoba! A rozdział po prostu rewelacyjny ;)
    Muszę bardzo Cię przeprosić, ale mam teraz jeszcze kilka poprawek na studiach i muszę się spiąć i ogarnąć, a z tym już nie ma lekko ;-)
    Materiału jest tak dużo, że czasem nie mogę przez niego spać! Mam nadzieję, że mi wybaczysz tak krótki komentarz ;-)
    W każdym razie czekam na nowość, bo jest coraz ciekawiej i ciągle mi mało.

    Czekam, pisz i przepraszam za moje zaniedbanie :*
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Rozumiem brak czasu, bo sama mam go nie wiele.

      Usuń
  11. Przeczytałam jedynie ten rozdział, ale jej... Naprawdę podoba mi się. Muszę odłożyć trochę czasu na nadrobienie pozostałych części. Nie mogę się jednak powstrzymać przed skomentowaniem. Tym bardziej, że sama lubię czytać opinię innych - w końcu po to publikujemy nasze malutkie "dzieła.
    Przepowiednie napisane naprawdę ciekawie. Miałam napisać sensownie, ale nie byłyby to w takim razie proroctwa. Zmuszasz czytelnika do myślenia, a to dobry kierunek. Wykładanie wszystkiego jak na tacy, wcale nie jest takie dobre. Lepiej dać szansę wczucia się w bohatera.
    Właśnie! Podczas czytania cały czas mogłam utożsamiać się z główną bohaterką. Nie wiele osób stara się, aby tekst był naturalny, a tym samym stwarzał w naszej wyobraźni samoistny obraz. Masz przyjemny styl pisania.
    Chociaż na początku przeszkadzał mi nadmiar dialogów, który znacznie przewyższał nad opisami, to później zmieniłam zdanie. Akcja nie toczy się zbyt szybko, a ukazanie scenerii i odczuć bohaterów przyczyniło się do wyobrażania sobie całej historii - o czym już wspomniałam.
    Nerwowy ojciec? Uwielbiam konfliktowe relacje, więc ten fragment przypadł mi do gustu. W końcu życie nie jest takie kolorowe.
    Pisz dalej, a będzie jeszcze lepiej. Praktyka przede wszystkim! Zajrzę tu zapewne jeszcze nie raz.

    http://ztamtejstronyjeziora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję. Ogromnie się cieszę, że ci się spodobało. Dziękuję za tyle miłych słów.
      Na pewno do ciebie zajrzę.

      Usuń
  12. Świetnie piszesz. Aż przeczytałam poprzednie części! ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Podsumowując: To było bardzo ciekawe. Piszesz nieźle, dokładnie malując to, co masz na myśli. Twój świat jest pełny, barwny i sprawia wrażenie jak najbardziej realnego. Co się tyczy stylu... Piszesz lekko i swobodnie, aż Ci zazdroszczę.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Weny.
    Pozdrawiam serdecznie - Zośka (Panna Nikt)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się niezmiernie, że ci się spodobało. Naprawdę bardzo się staram.

      Usuń
    2. To znowu tylko ja.
      Tak, to widać [o;
      Mam nadzieję, że wkrótce dodasz kolejny rozdział, na którego już mam chrapkę.
      Troszkę się niepokoję, ale nie poonalam. Doskonale rozumiem ten brak czasu.
      Czy już zapraszałam Cię do siebie? Pewnie tak, ale jakoś tego nie pamiętam. Mniejsza o to...
      No cóż, zostało mi tylko życzyć Ci czasu, weny i chęci.
      Do następnego.
      Pozdrawiam serdecznie -
      Zośka

      Usuń
    3. Nowy już się pisze. Myślę, że do niedzieli powinien się pojawić.

      Usuń
  14. Bardzo bardzo podoba mi sie twoj blog i opowiadanie :) jest tylko jedno ale :P długo trzeba czekać na kolejny rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie. A na rozdziały niestety trzeba tak czekać, bo non stop brakuje mi czasu.

      Usuń
  15. Uwielbiam fantasy ,a ta książka świetnie to oddaje :D Myślę,że mogłaby się stać moją trzecią ulubioną książką !! :)
    Jestem ciekawa co będzie dalej, zabieram się za 25 rozdział :)
    Pozdrawiam,Magda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo, bardzo dziękuję. Nawet nie wiesz, ile radości mi dałaś swoim komentarzem. :)

      Usuń
  16. 20 yr old Executive Secretary Harlie Bicksteth, hailing from Maple enjoys watching movies like Mystery of the 13th Guest and Bird watching. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. zrodlo artykulu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą.