- Cała rodzinka w komplecie? Jak miło. – Lord Fino szybko się
zreflektował. – Kto na ochotnika jako pierwszy? – zapytał z bezczelnym
uśmiechem.
- Nikogo nie będziesz zabijał –odpowiedział król.
- O, Anton. Bracie, jak miło cię widzieć. Buntowniczy jak zawsze. –
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Spojrzałam na nich. W dziennikach faktycznie
było zapisane, że są braćmi, ale nigdy w to nie wierzyłam. Teraz, kiedy na nich
patrzyłam, wydawali mi się całkiem podobni. Oboje mieli ciemne, nieco
rozczochrane włosy i długi nos. Oczy króla miały kolor głębokiej wody i biło z
nich ciepło i dobroć, natomiast z oczu Fino bił chłód i złość, a ich kolor
przypominał węgiel. Nie dało się w nie patrzeć dłużej niż przez kilka sekund. Charakterem
też się zbytnio nie różnili, co zresztą widać było po tym jak traktował mnie
król.
Wciąż stałam w połowie drogi między Fino, a całą resztą. Spróbowałam się
wycofać, ale Lord to zauważył.
- A gdzie ty się wybierasz, moja panno? – wyszczerzył się, ale za chwilę
ten uśmiech zamarł mu na ustach. Zobaczyłam jak jego oczy rozszerzają się ze zdziwienia,
a następnie zwężają ze złości.
- Jak?! Jak ci się to udało?! – Nigdy nie widziałam nikogo w takiej
furii. Obejrzałam się na pozostałych. Bali się. Ja też skuliłam się ze strachu,
ale zaraz potem pomyślałam, że nie mogę mu tego pokazać. Więc wyprężyłam się
jak struna i bezczelnie uśmiechnęłam.
- Zetrę ci ten uśmiech z twarzy raz na zawsze! – wrzasnął, a ja
wiedziałam, że to ten moment, kiedy trzeba uciekać.
- W nogi! – krzyknęłam i wzniosłam się w powietrze. Każde z moich
przyjaciół pobiegło lub poleciało w inna stronę. Tylko król nie ruszył się z
miejsca, stał jak zamurowany, a Lord szykował dla niego wyjątkowo dużą kulę.
Nie miałam zamiaru ratować mojego ojca. Koniec pewnie na to liczył, ale nie
mógł znać moich uczuć w stosunku do króla. Więc tylko chłodno popatrzyłam mu w
oczy i odleciałam w druga stronę. Nie obchodziło mnie, co się z nim stanie,
równie dobrze mógł nie żyć. Zresztą Kaslar pewnie i tak go uratuje, tak jak to
zrobił przed chwilą z Dartem.
Musiałam ukryć gdzieś Xsilas. Tylko gdzie? Nie schowam go tak jak Fino,
bo nie potrafię, a nawet jeśli, to kto go stamtąd wydostanie? A poza tym on
szybko by go znalazł. Nie mogę też mieć go przy sobie, bo to zbyt
niebezpieczne. Co jeśli oddałabym go na przechowanie któremuś z przyjaciół.
Może Kaslar by się nim zaopiekował albo Aurora? Nie, to by było zbyt proste.
Naraz przyszedł mi do głowy bardzo szalony pomysł. Co gdybym ukryła go
poza zamkiem? Tak też zrobiłam. Poleciałam do magicznego lasu. Poprosiłam go o
dobre schronienie dla kryształu. To może zdawać się dziwne, ale w tamtej chwili
wydawało mi się to na miejscu. Dart kiedyś mówił, że można prosić magiczne
miejsca o przysługę albo radę i jeśli będą widziały, że twoje intencje są
szczere, pomogą ci. Las posłuchał, pokazał mi jeszcze raz tą wizję z fontanną.
Tylko tym razem napis głosił:
Ukryj go tutaj i przyjdź gdy będzie po wszystkim.
Zaopiekujemy się nim.
Wrzuciłam kryształ do fontanny i wizja się zakończyła, wrzucając mnie w
sam środek bitwy. Walka przeniosła się teraz do Sali Balowej. Lord Fino stał w
środku i miotał dookoła kulami, błyskawicami i wszystkimi przedmiotami z otoczenia.
Latały krzesła, stoły, świeczniki, obrusy, talerze, których służba nie zdążyła
jeszcze sprzątnąć. Wszędzie pełno było szkła, porcelany, drewna. Gdzieniegdzie
coś się paliło. Moi przyjaciele krążyli wokół Końca i próbowali nie dostać
jakimś latającym krzesłem oraz używali swoich mocy przeciw niemu. Powoli
zacieśniali krąg. Stałam w jednym rogu sali i starałam się ogarnąć co się
dzieje.
Wtedy spostrzegłam, że brakuje trzech osób. Dart wciąż się teleportował,
ale gdy się pojawiał można było dostrzec kropelki potu na jego twarzy.
Wiedziałam, że długo już nie wytrzyma. Aurora myślami odpychała lecące w nią
przedmioty, Linette robiła dokładnie to samo, tyle że rękami i nogami. Król
zapewne leżał gdzieś potraktowany kulą Lorda, Kaslar próbował go uleczyć, a
Ramalan stał na straży. Nie zamierzałam się martwić. Na pewno nic im nie jest.
Postanowiłam dołączyć do kręgu. Weszłam między Aurorę i Darta. Koniec od
razu to zauważył i zaczął wszystko kierować na mnie.
- Jak ci się to udało? Jak wpadłaś, że może tam być? – mówił mi wprost
do umysłu. Nie zamierzałam mu odpowiadać. Wypchnęłam go ze swojej głowy,
wzniosłam mur.
- Nie jesteś taka głupia jak się wszystkim wydawało, ale nie masz też
pojęcia no co się porywasz! – krzyknął złowrogo.
Odwrócił się w moją stronę, jego oczy, o ile to możliwe, zrobiły się
jeszcze bardziej czarne.
- Zniszczę cię – szepnął, ale doskonale go słyszałam.
Potem wszystko potoczyło się jak z górki.
Jedno krzesło uderzyło Aurorę, drugie miało trafić w Darta, ale ten
zdążył się teleportować, trzecie przeznaczone było dla Linette, ale ona złapała
je i rzuciła nim w Lorda. On odepchnął je i pchnął nim we mnie.
Upadłam. Zamroczyło mnie. Widziałam jak przez mgłę, jak twarz Darta wykrzywia
się w niemym krzyku. Nie słyszałam nic.
Lin rzuciła się na Fino, ale nim zdążyła zrobić parę kroków, już leżała
przygnieciona stołem, natomiast Dart już dawno osłabł z sił, a teraz próbował
po cichaczu podejść do mnie. Może gdyby moja pokojówka dalej walczyła, udałoby
mu się, ale został jedynym stojącym na tej sali. Nim się obejrzał, uderzył go
karnisz.
- To wszystko przez ciebie. Gdybyś się poddała, nic by im się nie stało.
– On doskonale wiedział, że jestem przytomna. Szeptał to do mojego umysłu.
Teraz bez przeszkód mógł się nade mną znęcać.
I miał rację. Gdyby nie ja, wszystko byłoby dobrze. Gdybym nie przybyła
do Fiortlandu, on zostałby ze mną w świecie ludzi. Gdybym się tak nie
angażowała, nie szukała przepowiedni, nie brała lekcji, on by przyszedł
później.
Poczułam coś ciepłego i mokrego na policzku. Czułam się tak bardzo
bezsilna. Mogłam się już poddać, ale coś w głębi mnie jeszcze się buntowało,
jeszcze się stawiało.
Gdybym nie przyszła, Ognistowłosi by zginęli, bez kryształu by nie
przetrwali, a Lord Fino i tak w końcu by się zjawił.
Dotknęłam ręką policzka, pewna, że wycieram łzy, ale kątem oka
dostrzegłam coś czerwonego. Pomacałam czoło i prawą skroń, miejsce, gdzie jak
mniemam uderzył mnie wróg. Krwawiłam.
- Oddaj Xsilas, to wszystko się skończy. Odejdę – szeptał kojąco. Przez
chwilę chciałam mu uwierzyć.
- Żeby zrzucić ojca z tronu – powiedziałam. Zbliżył się do mnie. Złapał
mnie za gardło.
- Nie bądź taka mądra. – Nagle odzyskałam słuch. Słyszałam świszczące
oddechy pozostałych. – Twój upór jeszcze nic nikomu nie pomógł. Zabiłaś ich –
wskazał za siebie. – Oddaj kryształ, a wszystko będzie tak jak dawniej. – Jego
oczy zmroziły mnie na sopel lodu.
- Nigdy – wykrztusiłam.
- Powtarzam po raz ostatni. Oddaj. Kryształ. – O ile to możliwe,
ścisnął jeszcze mocniej.
- Nie mam go – szepnęłam.
Już traciłam oddech, kiedy nagle poczułam wewnątrz niesamowitą siłę. Nie
miałam pojęcia skąd ona się nagle wzięła, ale nie zamierzałam też przegapić tej
okazji.
Odepchnęłam Lorda najmocniej jak potrafiłam i wstałam. Mgła przed moimi
oczami, rozmyła się i wszystko widziałam już wyraźnie.
- Nie. Dostaniesz. Go – powiedziałam oddzielając każde słowo.
- Doprawdy? – Znów zaczął rzucać wszystkim, co znalazł w sali.
Odpychałam to, co leciało w moją stronę i kierowałam na niego. W między czasie
próbowałam w myślach wezwać pomoc. Ja sobie z tym poradzę, ale oni nie. Jedno
krzesło mnie nie zabije.
Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym unieszkodliwić
Fino. I to był mój błąd. Nim zdążyłam się odwrócić, jakaś siła pociągnęła mnie
do tyłu. Upadłam i chyba straciłam przytomność.
Jak pewnie zauważyliście zbliżamy się już do końca. Jeszcze góra pięć rozdziałów i zakończymy przygodę z Arseją. :)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.
Mam nadzieję, że Wam się podobało. Liczę na szczere opinie.
Naprawdę już zbliżamy się do końca? Nieee! :c Chyba, że potem planujesz coś nowego.
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział świetny. Trzymał w napięciu, dużo się działo...
Mam nadzieję, że Arseji nic się nie stanie, że pokona lorda i wróci do normalnego życia. Ale pewnie po drodze do tego, spotka ją jeszcze wiele przeszkód... Nie chcę żeby innym się coś stało. :/
I nie chcę też, żeby Fino zdobył Xsilas, bo to na pewno źle by się skończyło... :)
Już się nie mogę doczekać next i zapraszam do mnie. :)
Będzie coś nowego, ale muszę najpierw napisać co najmniej połowę tego. Tyle zdradzę. :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobał. Teraz to już wszystko się będzie wyjaśniało, więc może nie tyle przeszkód, co niespodzianek.
Nie martw się, jakoś to rozwiążę. :)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam.
Walka trwa w najlepsze...
OdpowiedzUsuńMiło się czytało, ale tak jakoś krotko...
Czekam na kolejny wpis.
Weny.
Pozdrawiam.
Jak pisałam, to wyszło normalnie, ale potem jak przeczytałam, to też mi się wydawało, że jest krótko. :)
UsuńDziękuję bardzo i również pozdrawiam.
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńArseja jest naprawdę dzielna :). Wiele osób na pewno zrezygnowałoby z pokonania Lorda i uciekła z krzykiem, ale nie ona...
Bardzo ciekawi mnie to, kto dał jej tą moc... Może jej ojciec? Być może uświadomił sobie swój błąd?
Co z Dartem? Jeśli wraz z Arseją przeżyją co z nimi będzie? Bardzo ja zranił i nie wiem, czy ona mu to ot tak wybaczy, gdy już będzie po wszystkim i będzie mogła sobie wszystko przemyśleć.
Lord na pewno nie spodziewał się, że ona z nim będzie walczyć na równi. Powinien się jakoś do tego przygotować, ale władza przyćmiła wszystkie jego ostrzeżenia...
Rozdział jest emocjonujący. Arseja w końcu będzie w stanie walczyć sam na sam z Lordem i to moze się okazać bardzo niebezpieczne ;)
Naprawdę to już prawie koniec? :/ Ja nie chcę!
A możesz chociaż zdradzić króciutki opis następnego opowiadania? :D
Czekam na nn!
Pozdrawiam,
Amy ;)
Arseja wie, że musi walczyć, bo tylko ona może pokonać Lorda. Wszystko co związane z królem niedługo się wyjaśni. :) Ja myślę, że Arseja już mu wybaczyła, co kiedyś już dała nam do zrozumienia. :)
UsuńZgadzam się całkowicie, Fino nie spodziewał się, że dziewczyna będzie taka silna, zwłaszcza, że wydawało mu się, że ją zna, bo przecież mieszkał z nią ileś lat.
Tak to już koniec. :) No dobra, zrobię dla Ciebie wyjątek. Dziewczyna ściągana przez prawo i chłopak, który jej nienawidzi, bo odebrała mu przyjaciela. Resztę możesz sobie dośpiewać. :)
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam
Przeczytałam i nie żałuję. Rozdział jest cudny.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to ja się domyślam, kto jej dał tę moc! "Poczułam coś ciepłego i mokrego na policzku. Czułam się tak bardzo bezsilna. Mogłam się już poddać, ale coś w głębi mnie jeszcze się buntowało, jeszcze się stawiało." - może się mylę i chodziło ci o to, że mocno oberwała i leciała krew, ale może po prostu Dart ją pocałował. "Osobno słabi, razem niepokonani", czyż nie?
Szczerze powiedziawszy nie do końca wiem, o co ci chodzi, ale prawdopodobnie się mylisz i oznacza to dokładnie to, co napisałam.
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam
Czytam Twojego bloga już od dawna i jak zwykle jestem zaskoczona.
OdpowiedzUsuńNiespodziewałam się takiego obrotu akcji, mam nadzieję, że Arseji się nic nie stało. Oby Fino nie znalazł kryształu. No i co z Dartem, mam nadzieję, że będzie tak jak głosiła przepowiednia - "Osobno słabi, razem niepokonani". Przyznam, że zaciekawiło mnie co z królem, wiadomo jak traktował Arseję, ale nie powinna go zostawiać.
Jest mi niezmiernie miło, że Ci się podoba. W następnych rozdziałach już się wszystko zacznie wyjaśniać, więc cierpliwości. :) No cóż, więcej zdradzić nie mogę, ale na część Twoich pytań odpowiedź znajduje się w przepowiedniach. :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję bardzo.
Naprawdę świetny rozdział! Przepraszam, już mknę nadrabiać :*
OdpowiedzUsuń