Od kiedy
pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać
z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy
stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje
nie chcieliśmy do tego wracać.
Równie
często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się,
rozmowach, nauce.
Sala
balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej.
Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z
tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie
zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu.
Kaslar
powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę
kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam.
Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło
się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiałam niebo, i
przyrodę. To dziwne, ale gdy człowiek otrze się o śmierć, zaczyna wszystko
bardziej doceniać.
Po
południu poszłam znów do ogrodu, ale nie zdążyłam nawet usiąść, a pojawił się
Dart.
-
Chciałbym ci coś wyjaśnić – powiedział. – Wiem, że na to cierpliwie czekałaś,
za co bardzo ci dziękuję. Myślę jednak, że już czas, abyś poznała prawdę. –
Wiedziałam, co ma na myśli. I miał rację. Czekałam aż będzie gotowy mi o tym
powiedzieć. Ale teraz boję się tego, co zaraz usłyszę.
- Fino
powiedział mi, że Anton zbił moich rodziców – zaczął z wahaniem. – Ale teraz
wiem, że to nie prawda. On to zrobił. – Nie bardzo rozumiałam jak mógł uwierzyć
jakiemuś przypadkowemu facetowi w takie bzdury. Widząc moją minę, podjął
opowieść. – Nie wiedziałem kim on jest. Podał się za dobrego przyjaciela
rodziców, miał ich ślubne zdjęcie. Dużo mi o niech opowiadał… i pokazał mi
moment ich śmierci. Teraz wiem, że to zmanipulował. To powinna być jego twarz,
nie króla. – Patrzył mi w oczy, jakby szukał w nich zrozumienia, ale ja nie do
końca wiedziałam, o czym mowa.
- Jak to
twarz?
- W
Wodospadzie Prawdy. Pokazywał moment przebicia mieczem moich rodziców. Zabójca
miał na sobie czarną pelerynę z kapturem, ale na koniec się odwrócił.
Zobaczyłem twarz twojego ojca. Nie wiedziałem, że można zmanipulować obraz w
Wodospadzie Prawdy. Najwyraźniej jednak nie doceniłem Lorda. Tak jak on nie
docenił ciebie – dodał szeptem.
- Więc
dlaczego ja?
- Powiedział
mi, że najlepszą zemstą jest obrócenie jego córki przeciw niemu. Zgodziłem się
z tym. – Spuścił wzrok. – Szukałem cię na całym świecie, a kiedy w końcu cię
znalazłem, okazało się, że on cały czas miał cię pod ręką. Wtedy zrozumiałem,
że coś jest nie tak. Zacząłem więc szperać. I znalazłem jakieś przepowiednie,
jedną z nich była ta o twoim ojcu. Król mnie na tym przyłapał i wymusił na mnie
milczenie. – Znów patrzył mi w oczy. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. – W
dniu, w którym nas zobaczyłaś, poszedłem do Wodospadu i poprosiłem o prawdziwy
obraz. Ukazał mi się. Wtedy byłem już całkowicie pewny. Przez cały czas
próbowałem odwlec datę ataku, ale nie udało mi się. Przejrzał mnie, po tym jak
się zawahałem.
Spojrzał
na mnie, prosząc abym coś powiedziała, ale ja milczałam. Wiedziałam, że jakiś
powód musi być, ale nie tego się spodziewałam. Nie zastanawiałam się na
wybaczeniem, bo już to zrobiłam. Gdybym mu nie wybaczyła i nie zaufała, już
pewnie byłabym martwa.
- Dziękuję
– powiedziałam tylko. Odetchnął z ulgą.
-
Myślałem, że się nie pozbierasz. On też tak myślał. Byłaś tuż przed balem,
przed swoim debiutem. Straciłaś ostatnią osobę, która mogła cię wspierać. Twoje
relacje z ojcem, leżały w gruzach. Nie wiem jak znalazłaś na to wszystko siłę.
Nikt nie wiedział, że na tyle cię stać. Byłaś tu zaledwie dwa tygodnie, a
zrobiłaś dla tego świata więcej, niż ktokolwiek inny. Muszę to powiedzieć i
myślę, że każdy się ze mną zgodzi. Jestem z ciebie dumny. Wszyscy jesteśmy. –
Czułam, że się rumienię. Może miał rację, a może nie, nie mi to było oceniać.
- Chcę
tylko żebyś wiedziała jeszcze jedno. Kiedy mówiłem, że się w tobie zakochałem,
nie kłamałem. Kocham cię, Arsejo. – Nie miałam wątpliwości, co odpowiedzieć.
- Ja też
cię kocham.
Miesiąc
później król wyprawił kolejny bal. Jeszcze większy i cudowniejszy. Tym razem to
był mój pomysł, nie jakiegoś mistrza Chorta. Chciałam podziękować Ognistowłosym
i się z nimi pożegnać. Zaproszeni byli wszyscy, nie tylko wybrańcy, jak
poprzednio. W nowej Sali, nowej atmosferze, wszystko było inaczej. Kiedy
nadszedł czas na toasty, wstał mój ojciec.
- Wznoszę
toast za Arseję. Dziękuję ci córko, że się nie poddałaś, że trwałaś przy nas do
końca, że nas uratowałaś. Nigdy nie wyrazimy naszej wdzięczności. – Wypiliśmy
niebieski napój, a potem stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia ani
nawet później. Każdy podchodził do mnie i szeptał słowo podziękowania od
siebie. Wiem, że nie było to ustalone ani zaplanowane, to była ich wdzięczność,
podziękowanie. Nie potrafię wyrazić tego, co wówczas czułam. Na koniec wstałam
i słowa same zaczęły ze mnie wypływać.
-
Dziękuję. Dziękuję, że mnie przyjęliście, że pozwoliliście mi działać, że mi
zaufaliście. Dziękuję, że mnie wspieraliście, że we mnie wierzyliście. Nigdy by
mi się to nie udało bez was. Przychodząc do Fiortlandu, byłam tylko zagubioną
dziewczynką bez ojca, ale po doświadczeniach tu zdobytych, jestem o wiele
silniejsza. Odnalazłam ojca. – Uśmiechnęłam się do niego. – I miłość. –
Spojrzałam na Darta. – A także wspaniałych przyjaciół. – Odwróciłam się w
stronę Aurory, Linette, Kaslara i Ramalana. - Dziękuję, że mogłam na was
polegać. Nauczyłam się wielu rzeczy, ale przede wszystkim tego, że mogę
osiągnąć wszystko, tylko muszę tego wystarczająco chcieć. Pokazaliście
mi jak być silną mimo przeciwności losu. Cieszę się, że to właśnie ja
jestem waszą księżniczką. Dziękuję wam za wszystko. – Kończąc tą przemowę
miałam łzy w oczach i nie tylko ja. Chciałam już usiąść, ale sobie o czymś
przypomniałam. – Ojcze, proszę wstań – powiedziałam, a on popatrzył na mnie ze
zdziwieniem, ale zrobił, to, o co prosiłam. – Przekazuję ci, jako królowi,
kryształ, o który tak dzielnie walczyliście. – Położyłam mu na ręce Xsilas. –
Strzeż go pod moją nieobecność. – Król uniósł skarb nad głowę, aby wszyscy
mogli go zobaczyć, a on zalśnił wszystkimi kolorami tęczy.
Reszta
balu upłynęła nam w rodzinnej atmosferze i tak miłej, że kiedy musiałam się
pożegnać, nie mogłam powstrzymać łez.
- Dziękuję
wam za wszystko. Niedługo was odwiedzę. – Uściskałam przyjaciół.
- Gdyby
mama o coś się pytała, powiedz, że byłaś ze mną. Będzie wiedziała, o co chodzi
– oznajmił tata. – I powiedz, że niedługo ją odwiedzę. – Ostatni raz mnie
przytulił.
Dart
złapał mnie za rękę i razem odlecieliśmy w stronę portalu.
- Nie
mogłem się doczekać, kiedy w końcu będziemy sami – powiedział, kiedy staliśmy
na półce skalnej. – Chciałem ci jeszcze raz powiedzieć, że jestem z ciebie
strasznie dumny.
-
Dziękuję. Chętnie bym tu z tobą postała, ale wiesz, że portal zaraz się uruchomi.
- Wiem.
Ale spójrz jeszcze tylko na to. – Podał mi książkę, jeden z dzienników, bez
tytułu. W chwili gdy wzięłam go do ręki, na okładce pojawiły się złote litery.
„Siódemka” głosił napis. To nasza historia.
- Dziękuję
za wszystko. – Przytuliłam się do niego.
- Kocham
cię – powiedział i pocałował mnie.
- Ja też
cię kocham. – Jedną nogą już byłam w portalu.
- Niedługo
się zobaczymy – krzyknął jeszcze zanim wyładowałam po drugiej stronie.
Wracałam
do domu pewnym siebie krokiem. Niczego się już nie bałam. Kątem oka zobaczyłam
swoje włosy, wróciły do naturalnego koloru. Zadzwoniłam do domu. Otworzyła mi
mama. Nim się obejrzałam, chwyciła mnie w ramiona.
- Tak się
o ciebie bałam – szepnęła.
-
Przepraszam, że cię tak zostawiłam.
- Nie masz
za co. Dostałam twój list, a poza tym twój ojciec mi wszystko wyjaśnił. – Nie
chciałam jej już pytać kiedy zdążył to zrobić. Byłam taka szczęśliwa, że znów
mogę ją zobaczyć.
- Tata
powiedział, że niedługo nas odwiedzi – powiedziałam, po
czym weszłyśmy do domu i długo, długo rozmawiałyśmy. Opowiedziałam
jej wszystko ze szczegółami. A ona słuchała z zapartym tchem i czułam, że ją
odzyskałam.
W ten
sposób zaledwie w ciągu dwóch miesięcy, moje życie wywróciło się do góry
nogami. Z nieśmiałej, strachliwej dziewczynki, zmieniłam się w młodą, silną i
niezależną kobietę. Odzyskałam rodziców i zyskałam przyjaciół, na których
zawsze mogę liczyć.
Później
wiele jeszcze razy odwiedzałam Fiortland i zawsze byłam tam witana z otwartymi
ramionami.
Lord Fino
został pozbawiony mocy i wrócił do ludzkiego wymiaru i swojej córki.
Wyprowadzili się gdzieś na drugi koniec świata.
Przerażająca
na początku przygoda, zmieniła się w ogromną lekcję życia. Cieszę się że mi się
to przytrafiło, bo dzięki temu odnalazłam prawdziwą siebie.
Nie wierzę, że to już koniec. Naprawdę nie wierzę. Strasznie trudno będzie mi się rozstać z Arseją i Ognistowłosymi.
Ale z drugiej strony cieszę się, że udało mi się dojść do końca. Kiedy
zaczynałam, nie sądziłam, że skończę to opowiadanie. Ba, nawet nie spodziewałam
się, że aż tylu osobom się spodoba. Gdyby nie Wy, pewnie bym go nie skończyła.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, słowa otuchy i krytyki, za okazane
mi wsparcie. Dziękuję za ponad 23 tysiące wyświetleń i 51 obserwatorów.
Szczególnie chcę podziękować Olcik, która zachęciła mnie do założenia
bloga, Jasmine Snow za słowa, które utkwiły w mojej pamięci i pozwoliły mi
skończyć opowiadanie, Ostatniej Smoczycy i MM za szczególne wsparcie.
Dziękuję również Amy, Freyji, kamulak, Vakme, Aikoo, Maddie Dean, Pannie Nikt, Mrocznej, Magdziaik, Ress, Little Monster, xdemonicole, Ag, Angie, 'Princess' i Jessice Lorens. Dziękuję wszystkim, którzy komentowali kiedyś i teraz, wszystkim którzy skrycie czytali moje wypociny. Dziękuję wszystkim Anonimom.
Chciałabym aby każdy, kto czytał to opowiadanie, ujawnił się w
komentarzach. To już koniec, a ja chciałabym zobaczyć, ile osób było ze mną.
Póki co nie będę publikowała drugiego opowiadania. Chcę je sobie
dokładnie przemyśleć, napisać trochę rozdziałów, bardziej dopracować. Może za
pół roku, rok pojawi się drugi blog z drugim opowiadaniem, ale o tym na pewno
tutaj poinformuję. Może w między czasie opublikuję tu kilka miniaturek.
I jeszcze mały bonus. Tak wyglądała biblioteka w pałacu
I jeszcze mały bonus. Tak wyglądała biblioteka w pałacu
A tak mniej więcej wyglądała Arseja na balu. A przyjemniej mam nadzieję, że udało mi się to podobnie opisać. :)
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko.
Pozdrawiam
Zakochana w muzyce
Och, nie ma za co, naprawdę. Niestety to już ostatni rozdział. Będę czekać z niecierpliwością na kolejne opowiadanie. Och, świetnie się czytało. Widać było rozwój postaci. Ciężko jest się żegnać z historią, kiedy wiesz, że nie będzie kontynuacji. ;-;
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że będziesz się z nami komunikować w jakiś sposób informując nas o postępach odnośnie następnych opowiadań :D
Czekam z niecierpliwością i zacieram łapki, szykując się do dalszego dopingu.
Pozdrawiam!
Cieszę się, że aż tak przypadło Ci do gustu i dziękuję, że ze mną byłaś. :) Kontynuacja na pewno nie byłaby dobra, tylko bym wszystko rozwaliła. :) No to powiem Ci, że z następnego opowiadania mam jakieś siedem rozdziałów, ale póki co nie pisani mi w głowie, a egzaminy. :)
UsuńRównież pozdrawiam i dziękuję.
Tak wyczekiwałam tego rozdziału, a jednak nie chcę by to był koniec. Ten rozdział był taki przyjemny, wzruszajacy i miły jak to Happy end. Cieszę sie że Arseja ułożyła sobie zycie, wróciła do domu i zwyczajnie znalazła szczęście. Jak to następny blog za pół roku albo rok?! Chyba cię coś boli, masz czas do wakacji. ;) Ta historia była tak magiczna że nie chcę końca. Liczę na to że jednak szybko weźmiesz sie do roboty, bo nie chcę długo czekać. ;)
OdpowiedzUsuńI nie wiem czy wypada ale zapraszam do mnie na nowość. ;)
Pozdrawiam ❤️
Ja też się cieszę, że Arseja sobie ułożyła życie. Uwielbiam happy endy, więc i tutaj musiał być. Ja myślę, że w wakacje pęknę i zacznę dodawać, a może nie? Jak juz pisałam powyżej, mam teraz mnóstwo pracy, więc może w maju wezmę się do roboty. :)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam
Jestem trzecia? Normalnie nie wierzę...
OdpowiedzUsuńMoja Droga. Ten wpis jest świetny, zresztą jak zawsze. Poza tym, tę historię zakończyłaś happy end'em, tak jak lubię :)
Do mnie również jeszcze nie do końca dotarł fakt, że to już ostatni rozdział. Ale świat nasz jest właśnie tak ułożony i wszystko, co dobre, kiedyś się kończy...
Pomimo tego wszystkiego, cieszę się, że miałam tę przyjemność śledzenia losów Twoich bohaterów. Sprawiło mi to wiele przyjemności, mimo iż chyba nie zawsze dawałam o sobie znać.
A jeśli założysz kolejnego bloga, na którego będziesz dodawać kolejne rozdziały swego nowego opowiadania, to wiedz, że będziesz miała już jedną czytelniczkę w postaci mojej skromnej osoby. (Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się owy blog i pierwszy jego wpis...)
Wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja też bardzo lubię happy endy, także nie mogło być inaczej.Oj tam, oj tam, nie da się zawsze wszędzie być. Cieszę się niezmiernie, że sprawiłam Ci przyjemność swoją pisaniną. :)
UsuńNo ja nie wiem, trochę się boję, że mi nie wyjdzie to drugie opowiadanie. Ale jeśli masz zamiar czytać, to będę pisała choćby dla Ciebie jednej. :D
Dziękuję bardzo i pozdrawiam.
Szkoda że już koniec ale cierpliwie czekam na następne opowiadanie :) jesteś świetna pisarka super piszesz mam nadzieje ze będziesz pisać cały czas :) /Dominika
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i mam nadzieję, że kolejne też Ci się spodoba.
UsuńPrzepraszam, że tak późno, ale przeczytałam dużo wcześniej.
OdpowiedzUsuńZakończenie takie bardzo bajkowe, a ja takich nie lubię, więc szczerze mówiąc średnio mi się podobało. Mogłaś dodać jakiś wątek dramatyczny, że jednak ktoś by ucierpiał, a nie taki happy end, gdzie dobro bezsprzecznie wygrało ze złem :( Ale może to tylko ja jestem taka... spaczona i nie lubię happy endów :D
Cieszę się natomiast, że Arseja i Dart są razem. Aż dziwnie się czyta, że jej włosy powróciły do normalnego koloru... Główna bohaterka była w królestwie tylko 2 tygodnie? :O Wydaje się, jakby tam była dłużej ^^
Szkoda, że już koniec, będzie mi brakować tego opowiadania :( Poinformuj mnie, proszę, gdy zaczniesz pisać coś nowego!
Zdjęcia śliczne, zwłaszcza ta biblioteka. Chętni zobaczyłabym ją na żywo!
Życzę mnóstwa weny na następne opowiadanie i gratuluję wytrwałości w pisaniu tego! :*
Więc jak to już parę razy napisałam powyżej, jestem miłośniczką happy endów. Dochodzi nawet do tego, że zanim zabiorę się za jakąś książkę, patrzę, czy dobrze się kończy, bo jeśli nie, to raczej nie czytam. :D
UsuńChodziło mi, a raczej Dartowi o to, że minęły dwa tygodnie zanim rozpoczęła się bitwa. Potem była jeszcze dwa miesiące, żeby się wyleczyć.Oczywiście, że poinformuję. :)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam.
Nie musisz kochana za nic dziękować! :*
OdpowiedzUsuńTo była dla mnie przyjemność czytać Twoje opowiadanie :). Było niezwykle magiczne i nie mogę uwierzyć, że przygoda Arsei już się zakończyła... Wiedziałam, że Arseja będzie z Dartem! Jeśliby nie była, to nie wiem, co bym Ci zrobiła! :D
Wybacz, że wcześniej nie komentowałam, ale miałam tak wielkie zamieszanie przed tyi egzaminami i po, że nie byłam wstanie tego wszystkiego ogarnąć :)
Pozdrawiam,
Calliste
PS Zaraz lecę na Twojego nowego bloga! *.*
To jasne, że musiała z nim być. Odkąd tylko się pojawił w opowiadaniu, wiedziałam, że będą razem. :) Bardzo się cieszę, że udało mi się stworzyć coś, co Ci się podobało.
UsuńNie masz za co przepraszać, ja się dalej nie mogę pozbierać po egzaminach. :)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam
Super
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie, szkoda, że zostało zakończone...
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić do moich opowiadań, może któreś ci się spodoba.
wadazagency.blogspot.com
opowiadanie-demona.blogspot.com