Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać.
Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce.
Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu.
Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiałam niebo, i przyrodę. To dziwne, ale gdy człowiek otrze się o śmierć, zaczyna wszystko bardziej doceniać.
Po południu poszłam znów do ogrodu, ale nie zdążyłam nawet usiąść, a pojawił się Dart.
- Chciałbym ci coś wyjaśnić – powiedział. – Wiem, że na to cierpliwie czekałaś, za co bardzo ci dziękuję. Myślę jednak, że już czas, abyś poznała prawdę. – Wiedziałam, co ma na myśli. I miał rację. Czekałam aż będzie gotowy mi o tym powiedzieć. Ale teraz boję się tego, co zaraz usłyszę.
- Fino powiedział mi, że Anton zbił moich rodziców – zaczął z wahaniem. – Ale teraz wiem, że to nie prawda. On to zrobił. – Nie bardzo rozumiałam jak mógł uwierzyć jakiemuś przypadkowemu facetowi w takie bzdury. Widząc moją minę, podjął opowieść. – Nie wiedziałem kim on jest. Podał się za dobrego przyjaciela rodziców, miał ich ślubne zdjęcie. Dużo mi o niech opowiadał… i pokazał mi moment ich śmierci. Teraz wiem, że to zmanipulował. To powinna być jego twarz, nie króla. – Patrzył mi w oczy, jakby szukał w nich zrozumienia, ale ja nie do końca wiedziałam, o czym mowa.
- Jak to twarz?
- W Wodospadzie Prawdy. Pokazywał moment przebicia mieczem moich rodziców. Zabójca miał na sobie czarną pelerynę z kapturem, ale na koniec się odwrócił. Zobaczyłem twarz twojego ojca. Nie wiedziałem, że można zmanipulować obraz w Wodospadzie Prawdy. Najwyraźniej jednak nie doceniłem Lorda. Tak jak on nie docenił ciebie – dodał szeptem.
- Więc dlaczego ja?
- Powiedział mi, że najlepszą zemstą jest obrócenie jego córki przeciw niemu. Zgodziłem się z tym. – Spuścił wzrok. – Szukałem cię na całym świecie, a kiedy w końcu cię znalazłem, okazało się, że on cały czas miał cię pod ręką. Wtedy zrozumiałem, że coś jest nie tak. Zacząłem więc szperać. I znalazłem jakieś przepowiednie, jedną z nich była ta o twoim ojcu. Król mnie na tym przyłapał i wymusił na mnie milczenie. – Znów patrzył mi w oczy. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. – W dniu, w którym nas zobaczyłaś, poszedłem do Wodospadu i poprosiłem o prawdziwy obraz. Ukazał mi się. Wtedy byłem już całkowicie pewny. Przez cały czas próbowałem odwlec datę ataku, ale nie udało mi się. Przejrzał mnie, po tym jak się zawahałem.
Spojrzał na mnie, prosząc abym coś powiedziała, ale ja milczałam. Wiedziałam, że jakiś powód musi być, ale nie tego się spodziewałam. Nie zastanawiałam się na wybaczeniem, bo już to zrobiłam. Gdybym mu nie wybaczyła i nie zaufała, już pewnie byłabym martwa.
- Dziękuję – powiedziałam tylko. Odetchnął z ulgą.
- Myślałem, że się nie pozbierasz. On też tak myślał. Byłaś tuż przed balem, przed swoim debiutem. Straciłaś ostatnią osobę, która mogła cię wspierać. Twoje relacje z ojcem, leżały w gruzach. Nie wiem jak znalazłaś na to wszystko siłę. Nikt nie wiedział, że na tyle cię stać. Byłaś tu zaledwie dwa tygodnie, a zrobiłaś dla tego świata więcej, niż ktokolwiek inny. Muszę to powiedzieć i myślę, że każdy się ze mną zgodzi. Jestem z ciebie dumny. Wszyscy jesteśmy. – Czułam, że się rumienię. Może miał rację, a może nie, nie mi to było oceniać.
- Chcę tylko żebyś wiedziała jeszcze jedno. Kiedy mówiłem, że się w tobie zakochałem, nie kłamałem. Kocham cię, Arsejo. – Nie miałam wątpliwości, co odpowiedzieć.
- Ja też cię kocham.

Miesiąc później król wyprawił kolejny bal. Jeszcze większy i cudowniejszy. Tym razem to był mój pomysł, nie jakiegoś mistrza Chorta. Chciałam podziękować Ognistowłosym i się z nimi pożegnać. Zaproszeni byli wszyscy, nie tylko wybrańcy, jak poprzednio. W nowej Sali, nowej atmosferze, wszystko było inaczej. Kiedy nadszedł czas na toasty, wstał mój ojciec.
- Wznoszę toast za Arseję. Dziękuję ci córko, że się nie poddałaś, że trwałaś przy nas do końca, że nas uratowałaś. Nigdy nie wyrazimy naszej wdzięczności. – Wypiliśmy niebieski napój, a potem stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia ani nawet później. Każdy podchodził do mnie i szeptał słowo podziękowania od siebie. Wiem, że nie było to ustalone ani zaplanowane, to była ich wdzięczność, podziękowanie. Nie potrafię wyrazić tego, co wówczas czułam. Na koniec wstałam i słowa same zaczęły ze mnie wypływać.
- Dziękuję. Dziękuję, że mnie przyjęliście, że pozwoliliście mi działać, że mi zaufaliście. Dziękuję, że mnie wspieraliście, że we mnie wierzyliście. Nigdy by mi się to nie udało bez was. Przychodząc do Fiortlandu, byłam tylko zagubioną dziewczynką bez ojca, ale po doświadczeniach tu zdobytych, jestem o wiele silniejsza. Odnalazłam ojca. – Uśmiechnęłam się do niego. – I miłość. – Spojrzałam na Darta. – A także wspaniałych przyjaciół. – Odwróciłam się w stronę Aurory, Linette, Kaslara i Ramalana. - Dziękuję, że mogłam na was polegać. Nauczyłam się wielu rzeczy, ale przede wszystkim tego, że mogę osiągnąć wszystko, tylko muszę tego wystarczająco chcieć. Pokazaliście mi jak być silną mimo przeciwności losu. Cieszę się, że to właśnie ja jestem waszą księżniczką. Dziękuję wam za wszystko. – Kończąc tą przemowę miałam łzy w oczach i nie tylko ja. Chciałam już usiąść, ale sobie o czymś przypomniałam. – Ojcze, proszę wstań – powiedziałam, a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale zrobił, to, o co prosiłam. – Przekazuję ci, jako królowi, kryształ, o który tak dzielnie walczyliście. – Położyłam mu na ręce Xsilas. – Strzeż go pod moją nieobecność. – Król uniósł skarb nad głowę, aby wszyscy mogli go zobaczyć, a on zalśnił wszystkimi kolorami tęczy.
Reszta balu upłynęła nam w rodzinnej atmosferze i tak miłej, że kiedy musiałam się pożegnać, nie mogłam powstrzymać łez.
- Dziękuję wam za wszystko. Niedługo was odwiedzę. – Uściskałam przyjaciół.
- Gdyby mama o coś się pytała, powiedz, że byłaś ze mną. Będzie wiedziała, o co chodzi – oznajmił tata. – I powiedz, że niedługo ją odwiedzę. – Ostatni raz mnie przytulił.
Dart złapał mnie za rękę i razem odlecieliśmy w stronę portalu.
- Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu będziemy sami – powiedział, kiedy staliśmy na półce skalnej. – Chciałem ci jeszcze raz powiedzieć, że jestem z ciebie strasznie dumny.
- Dziękuję. Chętnie bym tu z tobą postała, ale wiesz, że portal zaraz się uruchomi.
- Wiem. Ale spójrz jeszcze tylko na to. – Podał mi książkę, jeden z dzienników, bez tytułu. W chwili gdy wzięłam go do ręki, na okładce pojawiły się złote litery. „Siódemka” głosił napis. To nasza historia.
- Dziękuję za wszystko. – Przytuliłam się do niego.
- Kocham cię – powiedział i pocałował mnie.
- Ja też cię kocham. – Jedną nogą już byłam w portalu.
- Niedługo się zobaczymy – krzyknął jeszcze zanim wyładowałam po drugiej stronie.

Wracałam do domu pewnym siebie krokiem. Niczego się już nie bałam. Kątem oka zobaczyłam swoje włosy, wróciły do naturalnego koloru. Zadzwoniłam do domu. Otworzyła mi mama. Nim się obejrzałam, chwyciła mnie w ramiona.
- Tak się o ciebie bałam – szepnęła.
- Przepraszam, że cię tak zostawiłam.
- Nie masz za co. Dostałam twój list, a poza tym twój ojciec mi wszystko wyjaśnił. – Nie chciałam jej już pytać kiedy zdążył to zrobić. Byłam taka szczęśliwa, że znów mogę ją zobaczyć.
- Tata powiedział, że niedługo nas odwiedzi – powiedziałam, po czym weszłyśmy do domu i długo, długo rozmawiałyśmy. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. A ona słuchała z zapartym tchem i czułam, że ją odzyskałam.
W ten sposób zaledwie w ciągu dwóch miesięcy, moje życie wywróciło się do góry nogami. Z nieśmiałej, strachliwej dziewczynki, zmieniłam się w młodą, silną i niezależną kobietę. Odzyskałam rodziców i zyskałam przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć.
Później wiele jeszcze razy odwiedzałam Fiortland i zawsze byłam tam witana z otwartymi ramionami.
Lord Fino został pozbawiony mocy i wrócił do ludzkiego wymiaru i swojej córki. Wyprowadzili się gdzieś na drugi koniec świata.

Przerażająca na początku przygoda, zmieniła się w ogromną lekcję życia. Cieszę się że mi się to przytrafiło, bo dzięki temu odnalazłam prawdziwą siebie.




Nie wierzę, że to już koniec. Naprawdę nie wierzę. Strasznie trudno będzie mi się rozstać z Arseją i Ognistowłosymi.
Ale z drugiej strony cieszę się, że udało mi się dojść do końca. Kiedy zaczynałam, nie sądziłam, że skończę to opowiadanie. Ba, nawet nie spodziewałam się, że aż tylu osobom się spodoba. Gdyby nie Wy, pewnie bym go nie skończyła.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, słowa otuchy i krytyki, za okazane mi wsparcie. Dziękuję za ponad 23 tysiące wyświetleń i 51 obserwatorów.
Szczególnie chcę podziękować Olcik, która zachęciła mnie do założenia bloga, Jasmine Snow za słowa, które utkwiły w mojej pamięci i pozwoliły mi skończyć opowiadanie, Ostatniej Smoczycy i MM za szczególne wsparcie.
Dziękuję również Amy, Freyji, kamulak, Vakme, Aikoo, Maddie Dean, Pannie Nikt, Mrocznej, Magdziaik, Ress, Little Monster, xdemonicole, Ag, Angie, 'Princess' i Jessice Lorens. Dziękuję wszystkim, którzy komentowali kiedyś i teraz, wszystkim którzy skrycie czytali moje wypociny. Dziękuję wszystkim Anonimom. 
Chciałabym aby każdy, kto czytał to opowiadanie, ujawnił się w komentarzach. To już koniec, a ja chciałabym zobaczyć, ile osób było ze mną.

Póki co nie będę publikowała drugiego opowiadania. Chcę je sobie dokładnie przemyśleć, napisać trochę rozdziałów, bardziej dopracować. Może za pół roku, rok pojawi się drugi blog z drugim opowiadaniem, ale o tym na pewno tutaj poinformuję. Może w między czasie opublikuję tu kilka miniaturek.
I jeszcze mały bonus. Tak wyglądała biblioteka w pałacu



A tak mniej więcej wyglądała Arseja na balu. A przyjemniej mam nadzieję, że udało mi się to podobnie opisać. :)



Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko.
Pozdrawiam
Zakochana w muzyce

Komentarze

  1. Och, nie ma za co, naprawdę. Niestety to już ostatni rozdział. Będę czekać z niecierpliwością na kolejne opowiadanie. Och, świetnie się czytało. Widać było rozwój postaci. Ciężko jest się żegnać z historią, kiedy wiesz, że nie będzie kontynuacji. ;-;
    Mam tylko nadzieję, że będziesz się z nami komunikować w jakiś sposób informując nas o postępach odnośnie następnych opowiadań :D
    Czekam z niecierpliwością i zacieram łapki, szykując się do dalszego dopingu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że aż tak przypadło Ci do gustu i dziękuję, że ze mną byłaś. :) Kontynuacja na pewno nie byłaby dobra, tylko bym wszystko rozwaliła. :) No to powiem Ci, że z następnego opowiadania mam jakieś siedem rozdziałów, ale póki co nie pisani mi w głowie, a egzaminy. :)
      Również pozdrawiam i dziękuję.

      Usuń
  2. Tak wyczekiwałam tego rozdziału, a jednak nie chcę by to był koniec. Ten rozdział był taki przyjemny, wzruszajacy i miły jak to Happy end. Cieszę sie że Arseja ułożyła sobie zycie, wróciła do domu i zwyczajnie znalazła szczęście. Jak to następny blog za pół roku albo rok?! Chyba cię coś boli, masz czas do wakacji. ;) Ta historia była tak magiczna że nie chcę końca. Liczę na to że jednak szybko weźmiesz sie do roboty, bo nie chcę długo czekać. ;)
    I nie wiem czy wypada ale zapraszam do mnie na nowość. ;)
    Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że Arseja sobie ułożyła życie. Uwielbiam happy endy, więc i tutaj musiał być. Ja myślę, że w wakacje pęknę i zacznę dodawać, a może nie? Jak juz pisałam powyżej, mam teraz mnóstwo pracy, więc może w maju wezmę się do roboty. :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam

      Usuń
  3. Jestem trzecia? Normalnie nie wierzę...
    Moja Droga. Ten wpis jest świetny, zresztą jak zawsze. Poza tym, tę historię zakończyłaś happy end'em, tak jak lubię :)
    Do mnie również jeszcze nie do końca dotarł fakt, że to już ostatni rozdział. Ale świat nasz jest właśnie tak ułożony i wszystko, co dobre, kiedyś się kończy...
    Pomimo tego wszystkiego, cieszę się, że miałam tę przyjemność śledzenia losów Twoich bohaterów. Sprawiło mi to wiele przyjemności, mimo iż chyba nie zawsze dawałam o sobie znać.
    A jeśli założysz kolejnego bloga, na którego będziesz dodawać kolejne rozdziały swego nowego opowiadania, to wiedz, że będziesz miała już jedną czytelniczkę w postaci mojej skromnej osoby. (Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się owy blog i pierwszy jego wpis...)
    Wszystkiego dobrego.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię happy endy, także nie mogło być inaczej.Oj tam, oj tam, nie da się zawsze wszędzie być. Cieszę się niezmiernie, że sprawiłam Ci przyjemność swoją pisaniną. :)
      No ja nie wiem, trochę się boję, że mi nie wyjdzie to drugie opowiadanie. Ale jeśli masz zamiar czytać, to będę pisała choćby dla Ciebie jednej. :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

      Usuń
  4. Szkoda że już koniec ale cierpliwie czekam na następne opowiadanie :) jesteś świetna pisarka super piszesz mam nadzieje ze będziesz pisać cały czas :) /Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że kolejne też Ci się spodoba.

      Usuń
  5. Przepraszam, że tak późno, ale przeczytałam dużo wcześniej.
    Zakończenie takie bardzo bajkowe, a ja takich nie lubię, więc szczerze mówiąc średnio mi się podobało. Mogłaś dodać jakiś wątek dramatyczny, że jednak ktoś by ucierpiał, a nie taki happy end, gdzie dobro bezsprzecznie wygrało ze złem :( Ale może to tylko ja jestem taka... spaczona i nie lubię happy endów :D
    Cieszę się natomiast, że Arseja i Dart są razem. Aż dziwnie się czyta, że jej włosy powróciły do normalnego koloru... Główna bohaterka była w królestwie tylko 2 tygodnie? :O Wydaje się, jakby tam była dłużej ^^
    Szkoda, że już koniec, będzie mi brakować tego opowiadania :( Poinformuj mnie, proszę, gdy zaczniesz pisać coś nowego!
    Zdjęcia śliczne, zwłaszcza ta biblioteka. Chętni zobaczyłabym ją na żywo!
    Życzę mnóstwa weny na następne opowiadanie i gratuluję wytrwałości w pisaniu tego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jak to już parę razy napisałam powyżej, jestem miłośniczką happy endów. Dochodzi nawet do tego, że zanim zabiorę się za jakąś książkę, patrzę, czy dobrze się kończy, bo jeśli nie, to raczej nie czytam. :D
      Chodziło mi, a raczej Dartowi o to, że minęły dwa tygodnie zanim rozpoczęła się bitwa. Potem była jeszcze dwa miesiące, żeby się wyleczyć.Oczywiście, że poinformuję. :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

      Usuń
  6. Nie musisz kochana za nic dziękować! :*
    To była dla mnie przyjemność czytać Twoje opowiadanie :). Było niezwykle magiczne i nie mogę uwierzyć, że przygoda Arsei już się zakończyła... Wiedziałam, że Arseja będzie z Dartem! Jeśliby nie była, to nie wiem, co bym Ci zrobiła! :D
    Wybacz, że wcześniej nie komentowałam, ale miałam tak wielkie zamieszanie przed tyi egzaminami i po, że nie byłam wstanie tego wszystkiego ogarnąć :)
    Pozdrawiam,
    Calliste

    PS Zaraz lecę na Twojego nowego bloga! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jasne, że musiała z nim być. Odkąd tylko się pojawił w opowiadaniu, wiedziałam, że będą razem. :) Bardzo się cieszę, że udało mi się stworzyć coś, co Ci się podobało.
      Nie masz za co przepraszać, ja się dalej nie mogę pozbierać po egzaminach. :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam

      Usuń
  7. Podoba mi się twoje opowiadanie, szkoda, że zostało zakończone...
    Chciałam zaprosić do moich opowiadań, może któreś ci się spodoba.
    wadazagency.blogspot.com
    opowiadanie-demona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej. Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania. @@@@@ Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach. Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką f

Rozdział I

Witajcie!  Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. To nie pierwsza próba napisania czegoś co spodoba się innym, ale mam nadzieję że "Ognistowłosa" przypadnie wam do gustu.  Komentujcie i wyrażajcie swoje szczere opinie. Miłego czytania. ;)  ___________________________________               Witajcie! Jestem Honorata. Honorata Julia. Honorata to dziwne imię. Mama mi je dała, bo tacie się podobało. Ale potem rodzice się rozeszli i już nie było tak fajnie. Może dlatego nie lubię tego imienia. Właściwie to nie wiem dlaczego tata odszedł. Nigdy o to nie pytałam. Mamie też jest ciężko. Nawet bardziej niż mi. Ja taty prawie nie znałam. Opuścił nas, gdy miałam cztery lata. Mama bardzo go kochała, a poza tym tyle razem przeszli. Zwiedzili chyba z poł świata: Chiny, Japonię, Australię, Indie, Egipt, Maroko, Meksyk, Peru, Argentynę, Chile i Brazylię, USA, Kanadę, Wielka Brytanię, Francję, Hiszpanię i kilka wysp. Naprawdę nie wiem kiedy znaleźl

Rozdział IV

Czas na rozdział czwarty. Jest troszkę krótki, ale mam nadzieję, że to nie problem.  Miłej lektury. ________________________________________ Już jutro poniedziałek. Nawet nie wiecie jak nie chce mi się iść do szkoły. Może gdyby to był normalny weekend. Ale to była majówka. Pięć dni wolnego. Każdemu by się nie chciało.             Rano poszłam do kościoła. Zawsze chodzimy na rano. Jak to mówi Jacek: ,, potem masz już z głowy i możesz sobie zaplanować resztę dnia”. Ma rację. Wracając poszliśmy na lody. Miało być tak rodzinnie i w ogóle. Ale raczej nie wyszło. Może gdyby nie było Kamili. Już nawet ojczym mi nie przeszkadza. Nie bardzo lubię te nasze ,,rodzinne’’ spotkania. Zawsze mam nadzieję, że będzie inaczej niż zawsze, ale przecież nie może być inaczej, bo jest Kamila. Przyrodnia siostrunia zawsze musi wszystko popsuć. Wiecie, nawet ojczym stara się być dla mnie miły chociaż - jak wspomniałam na początku - niespecjalnie mnie lubi. Ale Kamila to już inna bajka. Nie będę