Przejdź do głównej zawartości

Rozdział III

Oto kolejny rozdział "Ognistowłosej"
Miłego czytania.
__________________________


Tamtego też dnia rozpoczęła się moja przyjaźń z Pauliną.
Po kłótni z Arturem pomyślałam że pójdę do Jagody i wszystko jej opowiem. Jednak w połowie drogi zmieniłam zdanie.
- Lepiej jak nikt się o tym nie dowie – powiedziałam sama do siebie.
- Dlaczego lepiej? – zapytał jakiś głos za mną. Aż podskoczyłam z przerażenia. Mimo to natychmiast się odwróciłam. Stała za mną dziewczyna: wysoka, blond włosy do wpół pleców, starsza ode mnie chyba ze dwa lata.
- Co się tak patrzysz? - spytała. – No powiedz coś. Głupio mi się zaczyna robić.
- Przepraszam. Po prostu mnie zaskoczyłaś. – udało mi się wydukać.
- Nie to ja przepraszam. Głupio się przyznać, ale cię śledziłam. – Totalnie mnie zaskoczyła. Nie wiedziałam co powiedzieć. „Nakrzyczeć na nią czy się roześmiać?” – myślałam sobie. „Krzyczeć to raczej nie wypada. Nawet jej nie znam. Śmiać się też głupio, bo jeszcze nie wiadomo co sobie o mnie pomyśli, a dzisiejszy dzień i tak jest już ciężki.”
- Dlaczego mnie śledziłaś? – zapytałam w końcu.
- Słyszałam jak kłóciłaś się z tamtym chłopakiem. Nie chcę się wtrącać, ale myślę, że dobrze zrobiłaś wygarniając mu. Naprawdę jeszcze raz cię przepraszam.
- No tak. Ale dlaczego za mną poszłaś? – nie dawałam za wygraną.
- Bo, bo… - dukała. – Do której szkoły chodzisz? – zapytała w końcu.
- Do piątki. Gimnazjum. A bo co?
- Bo widzisz dopiero co się przeprowadziłam i będę teraz chodziła właśnie do piątki.     Chciałam poznać kogoś z tej szkoły. To wszystko jest dla mnie takie nowe. – tłumaczyła.
 - A co ja mam z tym wspólnego?
- Kręciłaś się niedaleko szkoły, więc pomyślałam że do niej chodzisz.
- Możesz jaśniej. – poprosiłam. Nie zrozumiałam ani słowa z tego, co powiedziała.
- Pomyślałam, że gdzieś tu mieszkasz. A to blisko od szkoły, więc logicznie rzecz biorąc powinnaś do niej chodzić. Rozumiesz?
- Tak.
- Ojej. Gadamy ze sobą od dziesięciu minut, a ja nawet nie znam twojego imienia.
- Jestem Julia. Ale jeśli chcesz być lubiana w szkole, to nie radzę ci się ze mną zadawać.
- Dlaczego? – spytała zdziwiona.
- Bo… Hm, jakby ci to wyjaśnić. Tamten gość, z którym się kłóciłam jest chłopakiem mojej przyrodniej siostry, która jest przywódcą szkolnej elity.
- Kapuję.
- Ja zostałam z niej wyrzucona wieki temu. W szkole panuje pewna zasada, której popularni nakazują się trzymać. – opowiadałam.
- A jaka to zasada? – zapytała. – Czekaj chwilę. Niech zgadnę. Nie popularni się nie liczą. Są poza marginesem. Nikt ich nie lubi ani nie szanuje. Są pośmiewiskiem całej szkoły. Zgadza się?
- Tak. – powiedziałam nieco zdziwiona. Skąd wiedziała? Odpowiedź nadeszła natychmiast; tak jakby Paula czytała mi w myślach.
- U mnie w szkole też tak było. Wtedy też byłam poza elitą. – przerwała na chwilę by spojrzeć na mnie. Chyba musiałam mieć przerażona minę, bo dodała – Nie, nie. Nie chcę być wśród popularnych. Chcę pozostać poza elitą, z tobą i innymi ludźmi. Już się przekonałam, że popularsi są… no zresztą sama wiesz o czym mówię.
- Dzięki… - zatrzymałam się, bo zapomniałam jej imienia. A może w ogóle mi się jeszcze nie przedstawiła. Na szczęście nie musiałam powtarzać jej pytania. Sama załapała.
- Przepraszam. Jestem Paulina. Już się cieszę na samą myśl o jutrze.
- Wiesz już z kim będziesz w klasie?
- Będę z… . Czekaj mam tu listę. - Sięgnęła do torby i wyjęła zmięty świstek papieru. – Trzymaj. Znasz kogoś z nich?
- No pewnie że znam! Przecież to moja klasa. Będziesz ze mną w klasie.
- Ale tu nie ma żadnej Julii. – powiedziała nic nie rozumiejąc.
- Trochę cię okłamałam. – powiedziałam. – Julia to moje drugie imię. Tak naprawdę nazywam się Honorata. Tylko nie chciałam żebyś mnie tak nazywała. Nie lubię tego imienia.
- Nie ma się czy martwić. Ja mam na drugie imię Tekla. Doskonale cię rozumiem. Mnie też zawsze dokuczali z tego powodu. – powiedziała.
Nie wiem jak to robiła, ale już kilka razy w ciągu tej rozmowy udało jej się mnie pocieszyć.     I nadal to robi. Bo dzisiaj jesteśmy przyjaciółkami. Najlepszymi. We trzy. Razem z Jagodą.
- Wiesz co, muszę się zbierać. Mam trochę lekcji na jutro. – powiedziałam.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, pójdę z tobą. Mogę ci pomóc. – zaproponowała. I poszłyśmy.

Komentarze

  1. Kolejna genialna część. *.* Po prostu nie wiem co napisać. Kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ci to wyszło.

    Paula rządzi światem! ( bynajmniej na pewno nie jagoda. A i mam pytanie: czy Jagoda to nie jest przypadkiem ta, która podeszła do dzieciaka z 3 klasy i powiedziała że... no dobra, nie wydam, bo niektórzy się domyślą, o kogo chodzi, a ty i tak wiesz ( taniec króla Juliana )).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Ona jest tak po prostu. Nie ma swojego odpowiednika.

      Usuń
  3. O.O A myślałam, że to nasza klasowa mistrzyni tańca magadaskarskiego i wykwintnego chodu bociana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstyd się przyznać, ale nadrabiam zaległości, bo wcześniej jakoś tak szybko dodawałaś rozdziały, że nie nadążyłam i przestałam czytać...
    Teraz jednak obiecuję, że nadrobię i będę na bieżąco

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnie się czytało ten rozdział, fajna ta historia, taka rzeczywista :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spoko rozdział. Ej w końcu ile lat ma ta Paulina? Bo niby wygląda na 2 lata starszą, a jednak ta sama klasa. Uważam, że Honorata była trochę niemiła na poczatku tzn. Wiem, że była wyprowadzona z równowagi po rozmowie z Arturem, ale i tak... No cóż. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.  ...

Rozdział XXIV

Rozdział dedykuję Maddie Dean . Ten jeden jest dłuższy specjalnie dla ciebie. Nie miałam pojęcia ile to trwało, ale gdy wyszliśmy z lasu już się ściemniało. Wiedziałam, że mi się to nie przywidziało, ani nie przyśniło. Wciąż miałam fioletowe oczy. - Co tam się właściwie stało? – znów moje niesforne myśli. Dlaczego nie mogę myśleć po cichu? - Mnie się pytasz? To ty zniknęłaś. - A co to w ogóle za miejsce? - Las. – prychnęłam. Żarty sobie ze mnie stroił, jak mi na czymś zależało. Musiałam chyba wyglądać na wściekłą, bo chłopak powiedział: - No już, nie denerwuj się. To był jedyny las w wymiarze Ognistowłosych. Czasem chodzą tam zakochani, czasem dzieci. Całkiem zwyczajny las z… - Zwyczajne? Twoim zdaniem zwyczajne to srebrne drzewa, kolorowa woda i … - Co ty wygadujesz? – tym razem to on mi przerwał. - Mówię ci jak to wyglądało. Ty tego nie widziałeś? - Nie. To był zwyczajny las. Taki jak w waszym świecie. A co tam zobaczyłaś, jeś...

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą....