Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XII



No i jest. Nie bardzo mi się podoba. Ostatnimi czasy jakoś dokucza mi brak weny. Ale czekam na wasze opinie. 
Miłej lektury.
____________________________

Obudziłam się w sam raz. Wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na śniadanie.

- Chcesz tak iść do szkoły? – powitała mnie mama. Spojrzałam na siebie. 



Rurki, luźna bluzka, balerinki i kilka bransoletek. Jest OK. „Więc co jej nie pasuje?” pomyślałam. Widząc moją zaskoczona minę dodała:

- No chodzi mi o włosy.

- Ach, to. Tak, chce tak iść. – Ledwo zdążyłam to powiedzieć, wtrąciła się Kamila.

- A mi to nie pozwalacie przefarbować się nawet na czarno.

- Nie wtrącaj się. – burknęłam.

- Cisza dziewczyny. Julia pójdzie tak do szkoły, a Kamila nawet nie odważy się zrobić czegokolwiek ze swoimi włosami. KONIEC KROPKA. – powiedział ojczym. Chociaż raz na coś się przydał. Jak tak się dłużej zastanowić to nie był aż taki zły. Czasami nawet go lubiłam.

            W ciszy zjedliśmy śniadanie. Wprawdzie mama próbowała podtrzymać jako taką rozmowę, ale nikomu nie chciało się gadać. W pół do ósmej nikogo już nie było w domu. Dzisiaj poszłam inną niż zwykle drogą, żeby uniknąć docinków siostrzyczki. Szybko minął mi ten czas, ponieważ jak zwykle byłam pochłonięta swoimi myślami. W szatni wszyscy się na mnie gapili. Nie zdziwiłam się zanadto. Przecież to normalne kiedy ma się fioletowe włosy. Koleżanki z klasy nie odezwały się do mnie ani słowem (zresztą jak zwykle), tylko zaczęły chichotać. Nie zareagowałam. Wolałam nie wiedzieć co o mnie mówią. Zresztą i tak miałam to gdzieś. Nie interesowało mnie co ludzie sobie o mnie myślą.

            Zwyczajnym krokiem poszłam do klasy, w której mieliśmy pierwszą lekcję. Natychmiast dopadły mnie przyjaciółki. Oczywiście już wiedziały.

- Ładne włoski, kochana. – powiedziała Jagoda.

- Hm, dzięki.

- Ej! Znowu spotkałaś się z tym chłopakiem? – dopytywała się Paula.

- Nie. Nie widziałam go od kiedy pociągnął mnie w krzaki.

- Na pewno? Bo zaczynam się martwić.

- Nie masz po co. Chodźmy do klasy. Już był dzwonek. – W końcu wybrnęłam z tej niezręcznej dla mnie sytuacji. Pierwsza lekcja minęła jak zwykle. Język polski to największa nuda. Przynajmniej dla mnie. Polonistka zagadała się o Kochanowskim. Nie wiele słuchałam. Nigdy nie potrafiłam się skupić na wykładach i tym podobnych. 

            Przez całą lekcje czułam na sobie spojrzenia wszystkich w klasie. Po dzwonku nauczycielka kazała mi na chwilę zostać.

- Dlaczego masz fioletowe włosy? Rodzice wiedzą, że się przefarbowałaś? Masz od nich usprawiedliwienie? – zasypała mnie gradem pytań.

- Tak, proszę pani. Mama wie o tym i tu jest usprawiedliwienie. – Wręczyłam jej kartkę, którą napisał mi ojczym.

- Muszę to zatrzymać – powiedziała polonistka. – Możesz już iść. Dziękuję. – I zamknęła za mną drzwi klasy.

            Na korytarzu wszyscy na mnie patrzyli, jakbym była jakimś kosmitą czy coś. „Co jest? Nie widzieliście nigdy fioletowych włosów?” – miałam ochotę zapytać. Próbując nie zwracać uwagi na wścibskie spojrzenia przeszłam przez korytarz do kolejnej klasy. I wtedy zdarzyło się coś niemożliwego. Ktoś pociągnął mnie za rękaw. W jednej chwili znalazłam się między ścianą, a schodami. Usłyszałam głos:

- Musimy pogadać.- Od razu go rozpoznałam, tylko nie mogłam w to uwierzyć. Niewiarygodne. Przez kilka lat omijał mnie szerokim łukiem, a teraz kiedy prawie nic już do niego nie czułam, zaczął się mną interesować.

- Sory, Artur. Nie mamy o czym gadać.

- Dostałaś mojego mejla? – zapytał.

- Jasne. Był bardzo… hm, uczuciowy. Ale odpisałam, więc powinieneś był się skapnąć, że czytałam. A teraz muszę iść na lekcje – powiedziałam i chciałam się wyślizgnąć, ale złapał mnie za ramię.

- No co jeszcze? – zaczęłam się niecierpliwić. Wiedziałam, że długo nie dam rady zgrywać tej twardej.

- Julka, posłuchaj.

- Nie, Artur. Jeśli chcesz gadać na temat tego co mi wczoraj wysłałeś, to przykro mi, ale ten temat jest już skończony. – Mina mu zrzedła. Wiedziałam, że trafiłam w sedno. I korzystając z chwili jego nieuwagi wymknęłam się i poszłam pod klasę. W sam raz, bo kilka sekund potem zadzwonił dzwonek.

Komentarze

  1. Super [o;
    Czytało się szybciutko i przyjemnie.
    Pozdrawiam serdecznie - Zośka (P.N.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo, super się czyta i mam nadzieję, że kolejsze rozdziały będą równie ciekawe :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział :D :D
    Pozdrawiam,Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego rozdziału nie miałam komentować, bo stwierdziłam, że szybciej będzie, jeśli sobie odpuszczę i napiszę coś długiego pod ostatnim, ale wzmianka o Kochanowskim przypomniała mi o moim ukochanym sucharze. Ekhen, a więc.
    - Co robi Kochanowski na siłowni?
    - Trenuje.
    .
    .
    .
    Koń by się uśmiał. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej. Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania. @@@@@ Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach. Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką f

Rozdział I

Witajcie!  Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. To nie pierwsza próba napisania czegoś co spodoba się innym, ale mam nadzieję że "Ognistowłosa" przypadnie wam do gustu.  Komentujcie i wyrażajcie swoje szczere opinie. Miłego czytania. ;)  ___________________________________               Witajcie! Jestem Honorata. Honorata Julia. Honorata to dziwne imię. Mama mi je dała, bo tacie się podobało. Ale potem rodzice się rozeszli i już nie było tak fajnie. Może dlatego nie lubię tego imienia. Właściwie to nie wiem dlaczego tata odszedł. Nigdy o to nie pytałam. Mamie też jest ciężko. Nawet bardziej niż mi. Ja taty prawie nie znałam. Opuścił nas, gdy miałam cztery lata. Mama bardzo go kochała, a poza tym tyle razem przeszli. Zwiedzili chyba z poł świata: Chiny, Japonię, Australię, Indie, Egipt, Maroko, Meksyk, Peru, Argentynę, Chile i Brazylię, USA, Kanadę, Wielka Brytanię, Francję, Hiszpanię i kilka wysp. Naprawdę nie wiem kiedy znaleźl

Rozdział IV

Czas na rozdział czwarty. Jest troszkę krótki, ale mam nadzieję, że to nie problem.  Miłej lektury. ________________________________________ Już jutro poniedziałek. Nawet nie wiecie jak nie chce mi się iść do szkoły. Może gdyby to był normalny weekend. Ale to była majówka. Pięć dni wolnego. Każdemu by się nie chciało.             Rano poszłam do kościoła. Zawsze chodzimy na rano. Jak to mówi Jacek: ,, potem masz już z głowy i możesz sobie zaplanować resztę dnia”. Ma rację. Wracając poszliśmy na lody. Miało być tak rodzinnie i w ogóle. Ale raczej nie wyszło. Może gdyby nie było Kamili. Już nawet ojczym mi nie przeszkadza. Nie bardzo lubię te nasze ,,rodzinne’’ spotkania. Zawsze mam nadzieję, że będzie inaczej niż zawsze, ale przecież nie może być inaczej, bo jest Kamila. Przyrodnia siostrunia zawsze musi wszystko popsuć. Wiecie, nawet ojczym stara się być dla mnie miły chociaż - jak wspomniałam na początku - niespecjalnie mnie lubi. Ale Kamila to już inna bajka. Nie będę