No i jest. Nie bardzo mi się podoba. Ostatnimi czasy jakoś dokucza mi brak weny. Ale czekam na wasze opinie.
Miłej lektury.
____________________________
Obudziłam
się w sam raz. Wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na śniadanie.
- Chcesz
tak iść do szkoły? – powitała mnie mama. Spojrzałam na siebie.
Rurki, luźna bluzka, balerinki i kilka bransoletek. Jest OK. „Więc co jej nie pasuje?” pomyślałam. Widząc
moją zaskoczona minę dodała:
- No
chodzi mi o włosy.
- Ach, to.
Tak, chce tak iść. – Ledwo zdążyłam to powiedzieć, wtrąciła się Kamila.
- A mi to
nie pozwalacie przefarbować się nawet na czarno.
- Nie
wtrącaj się. – burknęłam.
- Cisza
dziewczyny. Julia pójdzie tak do szkoły, a Kamila nawet nie odważy się zrobić
czegokolwiek ze swoimi włosami. KONIEC KROPKA. – powiedział ojczym. Chociaż raz
na coś się przydał. Jak tak się dłużej zastanowić to nie był aż taki zły.
Czasami nawet go lubiłam.
W ciszy zjedliśmy śniadanie.
Wprawdzie mama próbowała podtrzymać jako taką rozmowę, ale nikomu nie chciało
się gadać. W pół do ósmej nikogo już nie było w domu. Dzisiaj poszłam inną niż
zwykle drogą, żeby uniknąć docinków siostrzyczki. Szybko minął mi ten czas,
ponieważ jak zwykle byłam pochłonięta swoimi myślami. W szatni wszyscy się na
mnie gapili. Nie zdziwiłam się zanadto. Przecież to normalne kiedy ma się
fioletowe włosy. Koleżanki z klasy nie odezwały się do mnie ani słowem (zresztą
jak zwykle), tylko zaczęły chichotać. Nie zareagowałam. Wolałam nie wiedzieć co
o mnie mówią. Zresztą i tak miałam to gdzieś. Nie interesowało mnie co ludzie
sobie o mnie myślą.
Zwyczajnym krokiem poszłam do klasy,
w której mieliśmy pierwszą lekcję. Natychmiast dopadły mnie przyjaciółki.
Oczywiście już wiedziały.
- Ładne
włoski, kochana. – powiedziała Jagoda.
- Hm,
dzięki.
- Ej!
Znowu spotkałaś się z tym chłopakiem? – dopytywała się Paula.
- Nie. Nie
widziałam go od kiedy pociągnął mnie w krzaki.
- Na
pewno? Bo zaczynam się martwić.
- Nie masz
po co. Chodźmy do klasy. Już był dzwonek. – W końcu wybrnęłam z tej niezręcznej
dla mnie sytuacji. Pierwsza lekcja minęła jak zwykle. Język polski to
największa nuda. Przynajmniej dla mnie. Polonistka zagadała się o Kochanowskim. Nie wiele słuchałam. Nigdy nie potrafiłam się skupić na wykładach i tym podobnych.
Przez całą lekcje czułam na sobie
spojrzenia wszystkich w klasie. Po dzwonku nauczycielka kazała mi na chwilę
zostać.
- Dlaczego
masz fioletowe włosy? Rodzice wiedzą, że się przefarbowałaś? Masz od nich
usprawiedliwienie? – zasypała mnie gradem pytań.
- Tak,
proszę pani. Mama wie o tym i tu jest usprawiedliwienie. – Wręczyłam jej
kartkę, którą napisał mi ojczym.
- Muszę to
zatrzymać – powiedziała polonistka. – Możesz już iść. Dziękuję. – I zamknęła
za mną drzwi klasy.
Na korytarzu wszyscy na mnie
patrzyli, jakbym była jakimś kosmitą czy coś. „Co jest? Nie widzieliście nigdy
fioletowych włosów?” – miałam ochotę zapytać. Próbując nie zwracać uwagi na
wścibskie spojrzenia przeszłam przez korytarz do kolejnej klasy. I wtedy
zdarzyło się coś niemożliwego. Ktoś pociągnął mnie za rękaw. W jednej chwili
znalazłam się między ścianą, a schodami. Usłyszałam głos:
- Musimy
pogadać.- Od razu go rozpoznałam, tylko nie mogłam w to uwierzyć.
Niewiarygodne. Przez kilka lat omijał mnie szerokim łukiem, a teraz kiedy
prawie nic już do niego nie czułam, zaczął się mną interesować.
- Sory,
Artur. Nie mamy o czym gadać.
- Dostałaś
mojego mejla? – zapytał.
- Jasne.
Był bardzo… hm, uczuciowy. Ale odpisałam, więc powinieneś był się skapnąć, że
czytałam. A teraz muszę iść na lekcje – powiedziałam i chciałam się
wyślizgnąć, ale złapał mnie za ramię.
- No co
jeszcze? – zaczęłam się niecierpliwić. Wiedziałam, że długo nie dam rady
zgrywać tej twardej.
- Julka,
posłuchaj.
- Nie,
Artur. Jeśli chcesz gadać na temat tego co mi wczoraj wysłałeś, to przykro mi,
ale ten temat jest już skończony. – Mina mu zrzedła. Wiedziałam, że trafiłam w
sedno. I korzystając z chwili jego nieuwagi wymknęłam się i poszłam pod klasę.
W sam raz, bo kilka sekund potem zadzwonił dzwonek.
Super [o;
OdpowiedzUsuńCzytało się szybciutko i przyjemnie.
Pozdrawiam serdecznie - Zośka (P.N.)
Hejo, super się czyta i mam nadzieję, że kolejsze rozdziały będą równie ciekawe :-)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział :D :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Magda :)
Tego rozdziału nie miałam komentować, bo stwierdziłam, że szybciej będzie, jeśli sobie odpuszczę i napiszę coś długiego pod ostatnim, ale wzmianka o Kochanowskim przypomniała mi o moim ukochanym sucharze. Ekhen, a więc.
OdpowiedzUsuń- Co robi Kochanowski na siłowni?
- Trenuje.
.
.
.
Koń by się uśmiał. Lecę dalej.