Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XIV


No i jest kolejna część. Zapraszam do lektury i komentowania. 
Przed rokiem szkolnym postaram się dodac jeszcze jeden rozdział, a potem to nie wiem jak będzie. Napewno jeszcze poinformuję.
Nie wiecie przypadkiem dlaczego te wakacje tak szybko minęły? :)

@@@@@

Niewiele zdążyłam przeczytać. Rano książka leżała na podłodze. Kilka kartek było pogniecionych. Musiałam zasnąć, zanim ją odłożyłam. Lampka już się nie paliła. Pewnie ktoś ją w nocy zgasił.

Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Nikogo już nie było w domu. Spojrzałam na zegarek. Siódma trzydzieści. Mama i ojczym w pracy. Rodzeństwo w szkole. Ja miałam dzisiaj na dziewiątą. Na spokojnie zjadłam płatki na mleku. Zostało mi jeszcze trochę czasu, ale chciałam dzisiaj być wcześniej w szkole, więc wzięłam torbę i wyszłam z domu. Przechodząc obok słynnych krzaków w głowie zaświtała mi nagle myśl. Najpierw nieśmiała, ale z sekundy na sekundę coraz bardziej wyraźna. A potem poczułam, że muszę to zrobić. Nadszedł czas. Dzisiaj przejdę do wymiaru Ognistowłosych. Zrobię to mimo zakazu ojczyma. 

Z tym nastawieniem wróciłam do domu. Pognałam do swojego pokoju. Nie miałam bladego pojęcia, co może mi się przydać, ani jak długo tam będę. Wzięłam więc kilka ubrań, najpotrzebniejsze kosmetyki, dwie ulubione książki i ze dwa zeszyty, piórnik i telefon oraz jeszcze kilka szpargałów. Zbiegłam na dół i napisałam dwie karteczki: dla mamy i dla przyjaciółek. Uznałam, że należą im się wyjaśnienia. Zresztą nie mogłam tak po prostu sobie pójść i nic nikomu nie powiedzieć. Nawet sobie nie wyobrażam jak by się martwili.

Tak wyposażona złapałam tylko kurtkę i jakieś lepsze buty, i wyszłam. Portal znajdował się niedaleko domu. Po kilku minutach byłam już w zaroślach. Niewiele myśląc stanęłam w miejscu, w którym pierwszy raz znalazłam się z Dartem. Nie wiedziałam co zrobić, więc zaczęłam intensywnie myśleć o wszystkich wydarzeniach w tamtym świecie. Nie pomagało. Spróbowałam po prostu przejść. Znów nic. Przypomniałam sobie, co wtedy zrobił fioletowooki. Pomyślałam głośno o przejściu, skupiłam na tym cały swój umysł. I na sekundę pojawił się przede mną niewielki otwór. Był koloru słabej tęczy. Natychmiast do niego weszłam. Bałam się, że zniknie mi sprzed nosa, albo, co gorsza, zamknie się kiedy będę przechodzić. Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło.

Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Z Dartem to było tak szybko, że nawet nie zauważyłam. Ale nie musiałam nic robić. Od razu znalazłam się po drugiej stronie. Widok zapierał dech w piersiach. Nie mogłam wprost oderwać oczu od miasta. Byłam pewna, że każdy na moim miejscu stałby tylko i podziwiał, a gdy by się już zmęczył usiadłby, ale nie oderwałby oczu od tego magicznego miejsca. Ale ja nie mogłam stać i przyglądać się. Musiałam pomyśleć jak się tam dostać. Znajdowałam się na ogromnej półce skalnej. Mój cel był jeszcze bardzo daleko. Podeszłam do krawędzi, chcąc sprawdzić, czy nie dałoby się tam dostać dołem. Niestety. Nawet nie widziałam dna. Spróbowałam sobie przypomnieć jakieś legendy czy bajki. Ale w tym momencie nic nie przychodziło mi do głowy. „Nie mogę się teraz poddać” – pomyślałam. „Nie teraz kiedy doszłam tak daleko”.



.:kilka godzin później:.



Poczułam coś dziwnie ciepłego. Obudziłam się, ale postanowiłam nie otwierać oczu. Ktoś lub coś mną potrzasnęło. Nie dałam się sprowokować.

- Arseja. Obudź się. – ten głos poznałabym wszędzie. Otworzyłam oczy.

- No nareszcie. – powiedział chłopak.  – Już myślałem, ze coś ci się stało. Jak długo tu jesteś?

- Nie wiem. - Spojrzałam na zegarek i dopiero spostrzegłam, że nie działa. – Macie tu jakiś inny czas? – spytałam.

- Jesteśmy poza czasem.

- Znaczy co? – domagałam się wyjaśnień.

- Chodźmy. Czas na nas. – Dart celowo unikał tematu.

- Dobra. Tylko mi powiedz co mam zrobić. – powiedziałam, ale gdy zobaczyłam wyraz jego twarzy od razu wiedziałam co ma na myśli. – O nie! Nie ma mowy. Chcesz mnie zabić czy jak?

- Co masz na myśli? – droczył się ze mną.

- Nie umiem latać. Słyszysz?! NIE UMIEM LATAĆ! – powiedziałam, a właściwie wykrzyczałam.

- Spokojnie, spokojnie. Pomogę ci. Musisz po prostu wziąć swoje wszystkie rzeczy, bo już potem tu nie wrócimy.

- Jak to? Mam tu zostać na zawsze? – przeraziłam się.

- Nie, nie. Miałem na myśli, że nie wrócimy tu w najbliższym czasie.

- Ok. Biorę swoja torbę i co dalej?

- Skaczesz.

- Co?!

- Musisz zeskoczyć z tej półki.

- I co wyskoczą mi nagle skrzydła? – zapytałam niemądrze. Dobrze wiedziałam, że Ognistowłose, nie mają skrzydeł.

- No nie bądź głupia. – powiedział Dart. – Wiesz przecież, że nasza rasa nie posiada skrzydeł.

- No dobra. To co dalej?

- Potem musisz tylko intensywnie myśleć o lataniu. Musisz cały swój umysł  na tym skupić.

- A co jak spadnę? Uderzę w ziemię?

- Hahaha. Bardzo śmieszne. Tu nie ma gruntu. Jak zaczniesz spadać, to… no zresztą wiesz co mam na myśli. Jedynym ratunkiem jest wtedy umiejętność latania.

 - Ok. To lecimy. – powiedziałam z nową odwagą. Widziałam, że chłopak był tym bardzo zaskoczony i dość długo się wahał.

- No pospiesz się, bo nie starczy mi odwagi. – pogoniłam go. Poskutkowało. Wzięłam swój dobytek i skoczyłam. Ognistowłosy zrobił to samo. Zaczęłam myśleć o lataniu. Wyobraziłam sobie siebie szybująca wśród chmur i po już chwili dryfowałam w powietrzu. Następnie wyobraziłam sobie jak lecę do przodu i to samo stało się z tą rzeczywista mną.

- A więc tak to działa. – powiedziałam do siebie. Ale potem skupiłam całą uwagę na tym, żeby dolecieć do miasta. Nie trwało to długo. Po kilku minutach staliśmy już na skraju miasta.

- Pozwól, że cie oprowadzę. – zaproponował Dart.

- Ok. Tylko daj mi trochę odsapnąć. – powiedziałam zdyszana.

- Oj. Przepraszam. Zapomniałem już, że napoczątku też mnie to męczyło. Poczekamy chwilę.

- Dzięki. Hej. Czy ty przypadkiem nie miałeś czarnych włosów? – zapytałam, bo zauważyłam, że teraz są lekko różowe. Hah. Chłopak z różową czupryną. To ci dopiero heca.

- No miałem. Ale tutaj, jak później zauważysz, każdy ma włosy w najróżniejszych kolorach. Gdy przechodzimy do świata ludzi zmieniają one kolor na naturalne, zostają tylko oczy.

- To dlaczego ja w tamtym wymiarze miałam fioletowe włosy? – zapytałam niewiele rozumiejąc.

- Bo wszystko wraca do normy dopiero, gdy zakończysz swoje zadanie. – powiedział.

- No dobra. Chyba możemy już lecieć. – zagadnęłam i tym samym zakończyłam niewygodny dla mnie temat.

Komentarze

  1. Rozdzial wciagajacy . Cos mi sie wydaje ze glowna bohaterka zakocha sie w Darcie .
    Czekam na to co bedzie dalej :-)
    O nowych rozdzialach informuj mnie w spamie ;-)

    zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Rozdział chodź krótki to genialny! Fajnie pomyśleć o czymś co ma się z Tobą stać i to się za chwilę z Tobą dzieje :D The best! A poza tym czuć miłość w powietrzu :D POzdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :) Rozdział fajny. W głębi duszy czułam, że jednak wróci do Ognistowłosych. Fajnie, że już tam kogoś zna i jej pomaga. Czuje, że z tym Dartem może być coś więcej.. :)
    Pozdrawiam!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba kolejny rozdział. Pisz dalej, Paula.
    3 pierwsze komentarze - wszystko zepsuliście. Poza tym, może się pojawić ktoś inny, nieprawdaż? Wszyscy tylko Dart i Dart...
    Merida

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział, lepszy od poprzedniego.
    Pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałaś się! Zapraszam na NN - http://snowjasminee.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hah, chłopak z różowymi włosami - to było dobre ;) Ogólnie fajny rozdział, tylko trochę krótki, ale czekam na następny ;) ciekawe co będzie z Dartem, jak wszyscy mówią haha :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ! :D
    Zabieram się za czytanie 15 ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuu. Taka długość rozdziału mi jak najbardziej odpowiada, naprawdę zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Jest w nim wiele opisów, dużo więcej niż wcześniej, no i w końcu Honorata przeszła do tego drugiego wymiaru, czy jak to tam się zwie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej. Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania. @@@@@ Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach. Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką f

Rozdział I

Witajcie!  Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. To nie pierwsza próba napisania czegoś co spodoba się innym, ale mam nadzieję że "Ognistowłosa" przypadnie wam do gustu.  Komentujcie i wyrażajcie swoje szczere opinie. Miłego czytania. ;)  ___________________________________               Witajcie! Jestem Honorata. Honorata Julia. Honorata to dziwne imię. Mama mi je dała, bo tacie się podobało. Ale potem rodzice się rozeszli i już nie było tak fajnie. Może dlatego nie lubię tego imienia. Właściwie to nie wiem dlaczego tata odszedł. Nigdy o to nie pytałam. Mamie też jest ciężko. Nawet bardziej niż mi. Ja taty prawie nie znałam. Opuścił nas, gdy miałam cztery lata. Mama bardzo go kochała, a poza tym tyle razem przeszli. Zwiedzili chyba z poł świata: Chiny, Japonię, Australię, Indie, Egipt, Maroko, Meksyk, Peru, Argentynę, Chile i Brazylię, USA, Kanadę, Wielka Brytanię, Francję, Hiszpanię i kilka wysp. Naprawdę nie wiem kiedy znaleźl

Rozdział IV

Czas na rozdział czwarty. Jest troszkę krótki, ale mam nadzieję, że to nie problem.  Miłej lektury. ________________________________________ Już jutro poniedziałek. Nawet nie wiecie jak nie chce mi się iść do szkoły. Może gdyby to był normalny weekend. Ale to była majówka. Pięć dni wolnego. Każdemu by się nie chciało.             Rano poszłam do kościoła. Zawsze chodzimy na rano. Jak to mówi Jacek: ,, potem masz już z głowy i możesz sobie zaplanować resztę dnia”. Ma rację. Wracając poszliśmy na lody. Miało być tak rodzinnie i w ogóle. Ale raczej nie wyszło. Może gdyby nie było Kamili. Już nawet ojczym mi nie przeszkadza. Nie bardzo lubię te nasze ,,rodzinne’’ spotkania. Zawsze mam nadzieję, że będzie inaczej niż zawsze, ale przecież nie może być inaczej, bo jest Kamila. Przyrodnia siostrunia zawsze musi wszystko popsuć. Wiecie, nawet ojczym stara się być dla mnie miły chociaż - jak wspomniałam na początku - niespecjalnie mnie lubi. Ale Kamila to już inna bajka. Nie będę