Przejdź do głównej zawartości

Rozdział VII

Wreszcie upragniony rozdział siódmy.

Przepraszam was, że taki krótki - to chyba tymczasowy brak weny. Kolejne - mam nadzieję - będą dłuższe.
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyc miłej lektury.
_______________________________________




            Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy. Zdawało mi się, że znów byłam w tamtym wymiarze. Tylko, że tym razem – tak jak mówił Dart – nie było mgły. W oddali majaczyły wieżowce górujące nad resztą miasta. Siedziałam na ogromnej, ciągnącej się kilometrami we wszystkie strony łące. Obok mnie siedział mój wybawca. Rozmawialiśmy. Nie pamiętam o czym. Za to doskonale pamiętam moment, w którym z ziemi wyrósł wielki rozłożysty dąb. Wyszedł z niego mężczyzna. Zielonooki blondyn wpatrywał się we mnie długo zanim powiedział:

- Brawo Dart. Wiedziałem że doskonale się do tego nadajesz.

- O co wam chodzi? – spytałam z niepokojem.

- Nie teraz Arsejo. Proszę. –próbował uspokoić mnie czarnowłosy.

Przez kilka minut coś do siebie szeptali, aż w pewnej chwili blondyn znikł wraz z dębem.

- Dart, co tu jest grane?! – nie wytrzymałam.

- Arsejo, proszę nie pytaj. To nie jest najlepszy moment.

- Dart. Powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi! Skąd się wziął tamten mężczyzna?

- Wybacz. Nie mogę ci już pomóc. Znajdziesz odpowiedzi na te pytania. Obiecuję. Ale sama.
Wtedy się obudziłam. Nijak nie mogłam sobie wyobrazić zakończenia. Postanowiłam nie myśleć o tym. Spojrzałam na zegarek. Było już po jedenastej, a ja mam jeszcze tyle pracy. Usiadłam przy biurku, zapaliłam lampę i wzięłam się do roboty.

Komentarze

  1. Trochę krótko, ale i tak mi się podobało :). Rozwijasz ten wątek, super. Ciekawe co z tego wyniknie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie za krótko. Błagam pisz dłużej, bo chcę znać więcej szczegółów. I ja bym tak szybko nie zapamiętała imienia tego chłopaka... No cóż, lecę dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XVI

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale sami wiecie jak to jest. Cały czas szkoła, codziennie po siedem lekcji, a pracy domowej z dnia na dzień coraz więcej. Mi rozdział nie zbyt się podoba, ale ocenę pozostawiam wam. Zapraszam do czytania i komentowania. @@@@@ Przechodziliśmy właśnie przez ogrody. Część została odgrodzona wielkim murem. Zapewne były to prywatne ogrody taty. Mój przewodnik się nie odzywał, co było mi na rękę. Miałam czas trochę pomyśleć. Dręczyła mnie jedna sprawa. Mianowicie rzekomy rozwód rodziców. Zastanawiałam się czy to prawda czy tylko zwykła wymówka. A jeśli tak, to kim w tej całej historii jest Marcin. Czy ojczym wiedział o Ognistowłosych wcześniej? Jeśli tak to by wyjaśniało dlaczego kategorycznie zabronił mi się do nich zbliżać. A może jest tak jak w powieściach, które czytałam. Tata jest tym dobrym, a Marcin złym charakterem. Nie. To niemożliwe. – roześmiałam się w myślach. Nagle w mojej głowie zaświtała myśl. Dlaczego zamek jest taką f

Rozdział I

Witajcie!  Przed wami pierwszy rozdział mojego opowiadania. To nie pierwsza próba napisania czegoś co spodoba się innym, ale mam nadzieję że "Ognistowłosa" przypadnie wam do gustu.  Komentujcie i wyrażajcie swoje szczere opinie. Miłego czytania. ;)  ___________________________________               Witajcie! Jestem Honorata. Honorata Julia. Honorata to dziwne imię. Mama mi je dała, bo tacie się podobało. Ale potem rodzice się rozeszli i już nie było tak fajnie. Może dlatego nie lubię tego imienia. Właściwie to nie wiem dlaczego tata odszedł. Nigdy o to nie pytałam. Mamie też jest ciężko. Nawet bardziej niż mi. Ja taty prawie nie znałam. Opuścił nas, gdy miałam cztery lata. Mama bardzo go kochała, a poza tym tyle razem przeszli. Zwiedzili chyba z poł świata: Chiny, Japonię, Australię, Indie, Egipt, Maroko, Meksyk, Peru, Argentynę, Chile i Brazylię, USA, Kanadę, Wielka Brytanię, Francję, Hiszpanię i kilka wysp. Naprawdę nie wiem kiedy znaleźl

Rozdział IV

Czas na rozdział czwarty. Jest troszkę krótki, ale mam nadzieję, że to nie problem.  Miłej lektury. ________________________________________ Już jutro poniedziałek. Nawet nie wiecie jak nie chce mi się iść do szkoły. Może gdyby to był normalny weekend. Ale to była majówka. Pięć dni wolnego. Każdemu by się nie chciało.             Rano poszłam do kościoła. Zawsze chodzimy na rano. Jak to mówi Jacek: ,, potem masz już z głowy i możesz sobie zaplanować resztę dnia”. Ma rację. Wracając poszliśmy na lody. Miało być tak rodzinnie i w ogóle. Ale raczej nie wyszło. Może gdyby nie było Kamili. Już nawet ojczym mi nie przeszkadza. Nie bardzo lubię te nasze ,,rodzinne’’ spotkania. Zawsze mam nadzieję, że będzie inaczej niż zawsze, ale przecież nie może być inaczej, bo jest Kamila. Przyrodnia siostrunia zawsze musi wszystko popsuć. Wiecie, nawet ojczym stara się być dla mnie miły chociaż - jak wspomniałam na początku - niespecjalnie mnie lubi. Ale Kamila to już inna bajka. Nie będę