Przejdź do głównej zawartości

Rozdział XXXII

- Na ziemię! – krzyknęłam do Ramalana i w ostatniej chwili odskoczyłam. Wiedziałam, że jeśli ucieknę, Fino pójdzie za mną. To mnie chciał dostać, a Przepowiadacz nie powinien ucierpieć z mojego powodu.
Tak też zrobiłam. Podniosłam się z ziemi i pobiegłam przed siebie. Gdzieś tu powinno być tajne przejście. Portrety kolejnych władców, donica, jakiś posąg. Jest! Wcisnęłam guzik i ściana się odsunęła. Wchodząc spojrzałam za siebie czy aby Lord Fino nie widzi, gdzie jestem. Nie było go.
Miałam ochotę usiąść i się rozpłakać. Za dużo tego było jak na te kilka dni. Dart, król, Lord Fino. Już nie wiedziałam kto jest dobry, a kto zły, nie wiedziałam komu mogę zaufać. Mogłam ufać tylko sobie, ale przepowiednia mówiła o Darcie. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
Uznałam, że chwilę sobie usiądę i pójdę powiadomić króla. Ale nie dane mi było mieć chociaż chwili spokoju. Ściana się odsunęła i wszedł Fino. Poderwałam się na równe nogi i zaczęłam biec, ale w pewnej chwili spostrzegłam, że unoszę się w powietrzu.
Nie wiedziałam co mam zrobić, nikt nie miał pojęcia jaką moc posiada Koniec. A ja właśnie się tego dowiedziałam. Miał każdą moc, jakiej tylko zapragnął, mógł zrobić wszystko, a co mogłam ja? W porównaniu z nim, nic.
- Przestań. Dasz radę. Zawsze dawałaś radę – powtarzałam sobie co chwilę. – Użyj tego, co masz – zabrzmiał mi w głowie głos Aurory.
Siła umysłu. No jasne.
Skupiłam się z całych sił na myśleniu o tym, co chciałam osiągnąć. To prawie tak jak latanie.
Po chwili poczułam, że opadam na ziemię. Jeszcze trochę, jeszcze trochę. Jest! Kiedy poczułam pod nogami podłogę spojrzałam na Fino. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, ale to była tylko chwila dekoncentracji.
I nagle wiedziałam już co muszę zrobić aby go pokonać.
Musiałam zdekoncentrować go na dłużej. To był jego słaby punkt. Stanęłam przodem do niego i spojrzałam mu w oczy. Śmiały się, co doprowadzało mnie do szału. Ale nie dałam się zwieść. Przyszykował broń: kolejną kulę ognia. Ale tym razem nie uchyliłam się gdy we mnie leciała. Odparłam ją.
Znów to zaskoczenie na jego twarzy. Teraz moja kolej. Wdarłam się do jego umysłu. Udało mi się. Był niczym ogromny labirynt. Nie przejmuj się, uda ci się, nie zabłądzisz. Dasz radę. – powtarzałam sobie. No gdzie masz kryształ? Gdzie jest Xsilas? – zapytałam jego podświadomość.
Bronił się całymi siłami, ale ja napierałam coraz mocniej. Czułam się taka silna i wiedziałam, że jeszcze na długo mi tej siły staczy. Nie słabł, ale ja też nie. Szukałam i otwierałam kolejne drzwi, jednak on był przebieglejszy. Podsuwał mi różne odpowiedzi, naprowadzał na błędne korytarze. Wiedział, że w końcu osłabnę. Musiałam go przechytrzyć.
Naparłam jeszcze mocniej. Nie miałam żadnego planu. Musiałam improwizować. I nagle coś się stało.
Jego umysł zaczął mnie wciągać. Nie wiedziałam co się dzieje, ale musiała się stamtąd jak najszybciej wydostać.
Przypomniałam sobie jak zabłądziłam w umyśle Darta i jak nie mogłam się z niego wydostać. A co miałam zrobić teraz kiedy to on mnie wciągał?
Myśl, myśl – powtarzałam sobie gorączkowo. Powoli słabłam.
Zaczęłam się wycofywać. I nagle zobaczyłam światło. Biały blask bijący spod jednych drzwi. Xsilas. To musiał być on. Tylko jak mam go stamtąd wydostać. Nie mogę tego zrobić teraz. Nie teraz. Nie wciągnie mnie za jedne ze swoich drzwi. To dlatego nie mogli znaleźć kryształu. Bo schował go w swojej głowie. W labiryncie nie do przebycia.
Zamknął drzwi. Zbudował mur. Zostałam wypchnięta. Upadłam na podłogę.
- Nie przewidziałem, że jesteś taka silna, Arsejo – powiedział z udawanym podziwem mężczyzna. -  Ale i tak nie uda ci się mnie przechytrzyć. – Zaśmiał się w głos i przygotował kolejną kulę. Tym razem dwa razy większą.
Byłam zbyt wyczerpana by się bronić, więc tylko podniosłam się z podłogi i zaczęłam biec ile sił w nogach.
Czułam ciepło dosięgające moich pleców. Wiedziałam, że jeśli mnie dosięgnie, zostanie ze mnie tylko proch.
Leć – usłyszałam w głowie. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? Spróbowałam skupić się na oderwaniu się od ziemi, ale byłam zbyt słaba. Moją jedyną bronią była ucieczka.
Skręciłam. Może zyskam trochę czasu. Powoli zaczynało mi brakować tchu. Byłam pełna podziwu dla siebie, że tyle już zdołałam przebiec.
Gdzieś tu powinno być wyjście z tunelu. Kochana Aurora, wiedziała czego mnie nauczyć. Jest!
Wybiegłam na korytarz i wpadłam prosto w ramiona Darta. Na mój widok uśmiechnął się, ale chwilę potem uśmiech ten zmienił się w przerażenie.
- Co ci się stało?
- F-f-fino – zdołałam tylko wydusić. Byłam tak zasapana, że ledwie mogłam złapać oddech.
- Lord Fino? O czym ty mówisz? – Po jego minie poznałam, że próbuje coś ukryć, ale teraz nie miałam siły się nad tym rozczulać. Poza tym nie było czasu.
- Chodź – powiedziałam już spokojniej. – On zaraz tu będzie.
Jak na zawołanie odsunęła się ściana i wyszedł zza niej Koniec.
- No, no co ja tu widzę? Dwa gołąbeczki. Czyż to nie cudownie tak umrzeć we dwoje?
- Nikt tu nie będzie umierał – powiedziałam i złapałam Darta za rękę, a potem wzniosłam nas w powietrze.

Nie dał za wygraną. Nie umiał latać, ale biegł za nami i rzucał kulami. Jedna omal nie trafiła we mnie, ale zdążyłam się uchylić. Druga prawie trafiła w Darta, ale w ostatniej chwili udało mi się utworzyć barierę. Kula odbiła się od niej i poleciała w stronę Fino. Drasnęła go w ramię, ale on się nie poddawał. Syknął tylko z bólu i utworzył kolejną. Usłyszałam dziwny dźwięk, więc się obróciłam. Kula była ogromna i jakby ociekała iskrami. Odwróciłam głowę i właśnie miałam zamiar przyspieszyć, ale nie zdążyłam. Oczami wyobraźni już widziałam jak zostaje ze mnie popiół, słyszałam jej dźwięk, kiedy się do nas zbliżała. Zawisłam w powietrzu jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć, chociaż próbowałam. Gdy kula była przy mnie, zrozumiałam, że Koniec zamknął mnie w magicznej bańce. Każdy mój czar się od niej odbijał, ale wszystko z zewnątrz, bez problemu mogło do mnie dotrzeć.
Już było po mnie. Zamknęłam oczy przygotowując się na najgorsze, ale nic nie nadeszło.
Nagle usłyszałam huk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Darta lecącego w dół. Wydawało mi się, że to trwa wieczność. On spadał, a ja nie mogłam nic zrobić.
Kaslar! Aurora! – zaczęłam wołać w myślach. Nie mogli mnie usłyszeć, ale coś mi podpowiadało, że to się może udać. – Dlaczego was tu nie ma?! Potrzebuję was! – Mój głosy wydawał się rozpaczliwy. Nie wiedziałam, co mam robić.  Usiadłam w swoim więzieniu i spojrzałam przed siebie. Oczy mi się zaszkliły, ale nie mogłam płakać. Nie miałam zamiaru dawać Fino powodu do satysfakcji. Byłam bliska załamania, ale nie chciałam mu tego pokazać.
Wpatrywał się we mnie ze złośliwym uśmiechem, jakby chciał mi dać znać, że on zawsze wygrywa.
Pode mną Dart leżał nieprzytomny. Ta bezsilność mnie wykańczała.
- Czyż na początku nie mówiłem, że ze mną nie wygrasz? Pamiętasz jak zakazałem ci wstępu do Fiortlandu? Nie posłuchałaś – wysyczał szeptem, ale doskonale go słyszałam.
Serce biło mi jak szalone. Jeżeli pomoc za chwilę się nie zjawi, Dart umrze. Nie mogłam do tego dopuścić. Miałam dosyć czekania. Zebrałam wszystkie swoje siły i powtarzałam sobie, że mi się uda, że jestem silna, że nie dam mu wygrać. Bańka zaczęła się powoli rozszerzać, ale Fino to zauważył.
- Dalej walczysz? To nieodpowiedzialne z twojej strony. Zwłaszcza, że mam tutaj jego. – Kiwną głową na nieprzytomnego chłopaka.
Gdzie jesteście?! Potrzebuję was! On umrze! – krzyczałam jak najgłośniej. Miałam nadzieję, że mnie słyszą.
- Nie przyjdą, a on umrze – powiedział z uśmiechem. - Zapłaci za zdradę.
Przechwytywał moje myśli. Byłam zdana sama na siebie. Po policzkach spłynęły mi łzy. Wykończy nas oboje, a potem resztę. Marna ze mnie obrończyni. To koniec.
- Jaką zdradę? – Zanim się poddam, niech chociaż mi to wyjaśni.
- Miał mi cię wydać. Obiecał mi to jeszcze zanim cię spotkał. Cała wasza znajomość do tego prowadziła. Miał dowiedzieć się o tobie jak najwięcej, jaką masz moc, jakie są twoje słabości. Ale nic mi nie powiedział, bo się … zakochał. – To słowo ledwie przeszło mu przez gardło. – A teraz zapłaci za zdradę.
Na chwilę zagłębił się w swoich myślach, ale to wystarczyło bym rozerwała bańkę. To niewiarygodne ile potrafiłam zrobić, gdy byłam wściekła.
Walczyłam z pokusą aby nie zatrzymać się przy Darcie, ale powstrzymałam się od tego. Podleciałam do Fino i go popchnęłam. Upadł, a ja wykorzystałam jego dezorientację aby wejść do jego umysłu. Wiedziałam już gdzie mam szukać Xsilasa. Nie sprawiło mi problemu ponowne odnalezienie go. Zobaczyłam na twarzy mężczyzny ogromne zdziwienie i błysk podziwu w oczach. Ale szybko się zregenerował. Zaczął kłaść mi kłody pod nogi. Robił wszystko aby nie otworzyła tych drzwi. Wiedział, że kiedyś się zmęczę. Ja też miałam tego świadomość, dlatego starałam się jak najbardziej skoncentrować i działać jak najszybciej.
Próbowałam wszystkiego, ale on był sprytniejszy. I wtedy stało się coś dziwnego. Fino przestał się mną interesować. A ja wykorzystałam okazję i otworzyłam wrota. Za nimi czekał na mnie Xsilas. Kryształ, którego nikt nie mógł znaleźć. A mnie się to udało. Chwyciłam go i wyjęłam z jego głowy. Miałam tylko nadzieję, że uda mi się go przed nim uchronić.
Lord nadal stał jak zamurowany, więc odwróciłam się by sprawdzić, o co mu chodzi. Przed nami stał Król, Aurora, Kaslar, Ramalan, Linette, a obok nich cały i zdrowy Dart. No to teraz się zacznie.



Strasznie, strasznie, strasznie, strasznie Was przepraszam. Możecie mnie ukatrupić. Szkoła, bierzmowanie, próbne egzaminy... nie wyrobiłam się z tym wszystkim.
Mam nadzieję, że w święta uda mi się po nadrabiać wszystkie zaległości, więc piszcie u kogo z czym zalegam. 
Następny rozdział powinien pojawić się w drugiej połowie stycznia, ale znając życie w ferie będę miała więcej roboty niż normalnie.
Rozdział mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że Wam też. Liczę na szczere opinie. Chciałabym aby każdy kto przeczytał rozdział, dał o sobie znać w komentarzu. To byłby taki miły świąteczny prezent. :D
A na koniec, jako że już się tu pewnie nie pokaże do świąt, chciałabym Wam życzyć:
Miodu w dzbanuszku,
Miłości w serduszku
Karpia bez ości,
Mnóstwo radości,
Opłatka trzasku,
Choinki blasku,
Przyjaciół u boku i
Szczęśliwego Nowego roku.

Wesołych Świąt!

Komentarze

  1. Rozdział świetny! Czytałam z przyjemnością. Nieźle wyszła Ci ta walka. Płynnie opisałaś całą akcję. Po prostu super.
    Czekam na kolejny rozdział (już ostrzę sobie na niego ząbki).
    Poetką nie jestem, raczej, więc tak tradycyjnie i skromnie życzę Ci radosnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w rodzinnym gronie przy suto zastawionym stole oraz szczęśliwego Nowego Roku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podołałam Twoim oczekiwaniom i że Ci się podobał. :)
      Mam nadzieję, że następny wyjdzie jeszcze lepszy. :)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Witaj! :)
    Rozdział jest niezwykle interesujący :).
    Dart mi wychodzi troszkę na takiego nieboraka, który sobie nie może poradzić... Chociaż może to tylko moje wrażenie, może chciałaś go takim przedstawić? Przepraszam, jeśli Cię tym uraziłam, ale po prostu odnoszę takie wrażenie :)
    Arseja jest bardzo dzielna! Naprawdę i jej złość biła na kilometr, gdy starała się dotrzeć do kryształu :) I udało jej się to :).
    Zastanawia mnie tylko jedno... Czemu jej się dostanie? No w sumie może więcej niż jedno :D
    Dlaczego Dart nagle wyzdrowiał? Jej ojciec go wyleczył?
    Zdziwiło mnie też to dlaczego on przestał się bronić... Rozumiem, że zauważył jej ojca... chyba że ten go w jakiś sposób obezwładnił.

    Powiem Ci, że Twoje opowiadanie nabiera tempa, być może zbliżasz się ku końcowi. Oby nie!
    A tak poza tym myślisz już nad nową historią? ;)
    Rozumiem Cię. Ja mam to samo... Musze chodzić na roraty, na spotkania itp. Co mnie wykańcza, a do tego musze się jeszcze uczyć... Ja także pisałam próbne egzaminy i fizyka mnie przeraziła :D
    Rozdział naprawdę mi się podoba! :)
    Wesołych Świąt! :)
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak Cię tu długo nie było :)
      No może trochę, jakoś tak mi wyszło. Ja sama go nie lubię, najchętniej to bym go zabiła, ale dość duże grono czytelników mi na to nie pozwala. :D
      Cieszę się, że udało mi się przedstawić ją z tej strony i nie wszyscy uważają ją za ciapę. :D
      Wszystkie odpowiedzi pewnie w następnym rozdziale. :)
      Uwielbiam te Twoje teorie i domysły. :)
      Tak, tak, nareszcie zbliżamy się do końca. Szczerze powiedziawszy, mam już dosyć tego opowiadania. :)
      A no mam już pomysł na nową historię, nawet coś tam zaczęłam już pisać, ale strasznie topornie mi idzie.
      Mnie przyrodnicze też przeraziły, ale my mamy już większość wyników i powiem szczerze, że nie poszło mi najlepiej, chociaż lepiej niż się spodziewałam (póki co z fizyki i biologi mam najmniej, bo po 50%). :D
      Dziękuję bardzo i cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Masz bardzo interesujący styl pisania :)
    z niecierpliwością czekam na kolejną część!

    ♥ V R N Q ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i cieszę się, że się podoba.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. O nareszcie! Myślałam, że cię uduszę, tak rzadko coś dodajesz -_- Przepraszam, że trochę czasu minęło odkąd dodałaś, ale ostatni tydzień nauki i trzeba było poprawić parę ocen :D
    A więc rozdział ma klimat, muszę przyznać, bardzo dużo się dzieje. Arseja najwyraźniej ma większą moc niż jej się wydaje, bo bronić to się umie, chociaż właściwie nie była w takiej sytuacji nigdy wcześniej. No i Dart... mam nadzieję, że nic mu nie będzie. W sumie nie zdziwiła mnie żadna z tych rzeczy, które wyjaśnił nam o nim Lord Fino. Wiedziałam, że nie grał za czysto, ale potem poświęcił się bardzo skoro, udało się przeciwstawić lordowi. Ciekawe jak to wszystko się skończy :)
    Rozdział był super i mam nadzieję, że następne także będą (może też częstsze :) świetne. Dlatego czekam niecierpliwie i zapraszam do mnie na nadrobienie zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wiesz, gdzie mieszkam. :D
      Dart w sumie sam nie wie czego chce, ale może jeszcze się zmieni. :)
      Też jestem ciekawa jak to się skończy, haha :)
      Dziękuję bardzo i życzę Wesołych Świąt.

      Usuń
  5. W całym moim życiu nie przeczytałam nic tak ciekawego jak twój blog. Naprawdę. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo dziękuję. Naprawdę się cieszę, że aż tak Ci się podobało.
      Pozdrawiam i życzę Wesołych świąt!

      Usuń
  6. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale przeczytałam dzień po dodaniu :( Po prostu skomentowanie zostawiłam sobie na wieczór, a potem zapomniałam ;\
    Rozdział bardzo interesujący! Arseja jest naprawdę dobra! Nie spodziewałam się, że uda jej się odeprzeć atak Fino. A jeszcze mniej się spodziewałam, że uda jej się odnaleźć kryształ. Ciekawe co teraz, gdy już go ma.
    Dart wyszedł w tym rozdziale tak trochę nieporadnie. Ale jak się uratował? Ciekawe, ciekawe. No i co teraz będzie? :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Powtórzę, że ten wyszedł świetnie. Nie wiem, co jeszcze napisać. Rozdziały są krótkie, więc w sumie nie można się jakoś bardzo rozpisać :P
    W sumie było wiadome od dawna, że Dart szpiegował, a potem się zakochał i przestał, więc to mnie nie zaskoczyło. Ale to i tak słodkie ^^
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXV

Leżałam na jakimś łóżku. Spróbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Słyszałam jakieś głosy, jednak wszystko było takie przytłumione. Poza tym szumiało mi w uszach.             - Dlaczego to zrobiłeś? Odbiło ci?! –zapytał jeden z głosów.             - Musiałem. – powiedział drugi. Byłam pewna, że należy do mojego ojca.             - Musiałeś?! Mogłeś ją zabić! – krzyknął ten pierwszy. Wydawało mi się, ze to Dart.             - Nie mógł jej zabić takim uderzeniem. – wtrącił trzeci głos - Co najwyżej ogłuszyć na kilka dni.             - Wszystko jedno. Ale jaki ojciec tak traktuje własne dzieci? – powiedział już spokojniej Dart. Dobre pytanie. Też bym je zadała, gdybym mogła.             - Nie rozumiesz. – westchną król – Musiałem bo… - reszty już nie usłyszałam. Chociaż bardzo chciałam powstrzymać nachodzącą mnie słabość, nie potrafiłam. Znów pojawiła się ciemność.             Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okna. Ile c

Rozdział XXXV - ostatni

Od kiedy pogodziłam się z ojcem, minął miesiąc. W czasie, gdy jeszcze nie mogłam wstawać z łóżka, często do mnie przychodził. Rozmawialiśmy godzinami, nadrabialiśmy stracony czas, ale nigdy nie wracaliśmy do przepowiedni. Było, minęło. Oboje nie chcieliśmy do tego wracać. Równie często jak król, przesiadywał u mnie Dart. Spędzaliśmy czas na poznawaniu się, rozmowach, nauce. Sala balowa została wysprzątana i wyremontowana. Teraz wygląda zupełnie inaczej. Zniknęły wszystkie przedmioty, które w jakikolwiek sposób kojarzyłyby się z tamtym dniem. Król pozbył się zwłaszcza fortepianu, przez który omal nie zginęłam. I dobrze. Chyba już nigdy nie zbliżę się do tego instrumentu. Kaslar powoli leczył mnie magią, dlatego złamania szybciej się zagoiły. Jeszcze trochę kulałam i nie mogłam wykonywać gwałtownych ruchów, ale przynajmniej chodziłam. Całymi dniami przechadzałam się po zamku i ogrodach, ciesząc się, że skończyło się to tak, a nie inaczej. Wdychałam świeże powietrze i podziwiała

Rozdział XXXIV

Kiedy się ocknęłam, wcale nie było po wszystkim. To nie był żaden koszmar, to działo się naprawdę. A ja leżałam pod czymś czarnym i bardzo ciężkim. Nie mogłam się poruszyć. Po krótkiej chwili, spostrzegłam, że zostałam przygnieciona fortepianem. Musiałam się stąd wydostać. Znów zalała mnie ta fala bezsilności. Nienawidziłam tego uczucia. Gdzie się podziali Kaslar i Ramalan? Czyżby im też coś się stało? Koniec miał rację. Zabiłam ich wszystkich, tylko przez swój upór. Straszliwie bolała mnie głowa. Nie mogłam ruszać nogami. Co gdybym tak po prostu się poddała? Co gdybym nie walczyła? Nie, przestań – powiedziałam sobie. Powoli uniosłam się na łokciach. Spróbowałam ocenić sytuację. Gdybym się postarała, może udałoby mi się wydostać spod tego fortepianu. Zebrałam wszystkie siły, skoncentrowałam myśli i wyobraziłam sobie jak instrument szybuje wprost na Lorda Fino. I tak się stało. Ale on zdążył się odsunąć. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Dalej nie mogłam ruszać prawą nogą.