Przejdź do głównej zawartości

Rozdział V

Przed wami rozdział piąty.  Podoba się? Tak? To piszcie w komentarzach. Nie? To też piszcie. 
Miłego czytania.
____________________________________________



Od samego rana myślałam tylko o dyktandzie. ,,Obym dostała trójkę, to już będzie dobrze” – myślałam. Nigdy nie byłam dobra z ortografii. Zwykle wpadały mi trójki, czasami czwórki.

            Nie bardzo mogłam się skupić na matematyce, bo język polski był drugi. Siedziałam i patrzyłam się w okno. Matematyczka myśląc, że nie uważam, wzięła mnie do odpowiedzi. Posłusznie wstałam i zastanowiłam się nad odpowiedzią. Pytanie brzmiało: Co to jest dwusieczna kąta? O dziwo odpowiedziałam dobrze. Może to dlatego, że wczoraj powtórzyłam sobie cały materiał.- Dwusieczna kąta to półprosta, która dzieli ten kąt na pół. – powiedziałam.- Dobrze. Siadaj. – powiedziała Matematyczka.

Dalej lekcja minęła jak zawsze. Nauczycielka dyktowała zadania, a my je rozwiązywaliśmy. Następna lekcja to był polski. Tak strasznie się denerwowałam. Ocena z polskiego wahała mi się z trzy na cztery. Musiałam mieć czwórkę. Tylko tyle brakowało mi do paska. Niezapominajka przygotowała dość trudny tekst. Najwięcej błędów zrobiłam w pierwszym zdaniu. Ciekawe jaka ocena z tego wyjdzie.

            Dalej była jeszcze chemia, geografia, przerwa obiadowa i godzina wychowawcza. Później nic ciekawego się już nie wydarzyło. Zdziwiłam się, że Kamila i jej paczka nie czepiali się mnie dzisiaj na obiedzie. Zwyczajnie mnie ominęli i poszli do swojego stolika. Wiedziałam, że coś kombinują. Kamila nigdy nie odpuszcza. I w rzeczy samej miałam rację. Wracałam do domu zwyczajną drogą. Nie miałam daleko. Przeciętnie szłam jakieś siedem minut. Ale to i tak było za dużo. Przyrodnia siostra i tak mnie dopadła.- Co tak samiutka do domu wracasz? Przyjaciółki cię opuściły?- Nic ci do tego. – odparłam.- Och, zapomniałam, że ty nie masz przyjaciół. – ironizowała dalej Kamila.- Pospiesz się. Mam lepsze rzeczy do roboty.- Niż gadanie z tobą. – podpowiedział mi jakiś głos.- Kto to powiedział?  - zapytała ze złością Kamila.

Nikt się nie odzywał przez dłuższy czas więc przyrodnia siostra znów zaczęła się mnie czepiać.- Zostaw ją w spokoju. – usłyszałam ten sam głos. I wtedy zza krzaków wyłoniła się dziwna postać. Chłopak jakieś trzy lata ode mnie starszy, o czarnych włosach i … fioletowych oczach. Tak FIOLETOWYCH. W pierwszej chwili myślałam, że się przewidziałam, ale nie.- Tak bardzo chcesz się kłócić, to może pokłóć się ze mną. – powiedział.- Spadaj koleś. – krzyknęła Kamila – Nikt cię nie nauczył nie wtrącać się w nie swoje sprawy?!

            Chłopak nie odpowiedział. Po prosu złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w krzaki, z których wyszedł.

Komentarze

  1. Paula, ty napisałaś coś po 3 w nocy? Zaskoczyłaś mnie.
    Rozdział, jak wszystkie jest super. I teraz wreszcie zacznie się przygoda! Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.

    // sorki, że tak późno, ale, że obecnie wchodzę wieczorem, a dziś 3 h byłam na terenie konnym na plaży ( było super ) nie mogłam przeczytać i skomentować wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. :D Kolejna genialna część. Co tu więcej dodać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe kim był ten chłopak i czemu miał fioletowe włosy? Wygląda na to, że chyba nie był ze szkoły, skoro pojawił się tak nagle. To do nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kim do cholery jest ten chłopak? Dobrze, że się pojawił, ale przypuszczam, że namiesza w życiu Honoraty. Fioletowe oczy? Jeszcze w życiu nie widziałam człowieka, który miał fioletowe oczy.
    I znów rozdział bardzo krótki, mam nadzieję, że kolejne będą dłuższe. Bo dobrze nie zacznę czytać, a już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, więc coś już się zaczyna dziać. Jestem naiwna myśląc, że chłopak ten pociągnął Honoratę w krzaki w celu pozbawienia jej dziewictwa, prawda? :/
    Pewnie tak. Ale trudno. Zobaczymy co się będzie działo dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XXVIII

muzyka do rozdziału Do balu został jeden dzień. Teoretycznie powinnam się stresować, bo nigdy na czymś takim nie byłam i właściwie nie wiem czego ode mnie oczekują, ale nic takiego wtedy nie czułam. Miałam raczej przeczucie, że zdarzy się coś poważnego, coś, co mnie odmieni. Postanowiłam się tym nie przejmować i wmówiłam sobie, że to tylko moje wymysły. Dzień zapowiadał się nie najlepiej: na niebie zbierały się ciemne chmury, a słońce wyglądało, jakby za wszelką cenę chciało zza nich wyjrzeć. Nie widziałam jeszcze takiej pogody w Fiortlandzie. Mimowolnie zaczęłam się martwić. Ale przecież nie ma czym – powiedziałam sobie. Jesteś tu trochę ponad tydzień. Mimo wszystko niewiele jeszcze wiesz o tym świcie. Jednak coś mi mówiło, że to jest zapowiedź czegoś, co się niedługo wydarzy, czegoś niedobrego. Zapukałam do drzwi gabinetu króla. Nawet w myślach nie chciałam nazywać go ojcem. Mimo iż Dart mówił o jakiś motywach, które nim kierowały, nie miałam najmniejszego zamiaru...

Rozdział XXVI

            - Naprawdę? – Tak, wiem, że to najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać, ale w tamtej chwili byłam taka szczęśliwa, że nie myślałam, co mówię.             - Tak, naprawdę. – On się chyba tym nie przejmował. – Wiem, że może trudno ci w to uwierzyć, bo tak jak mówiłem wcześniej znamy się dopiero tydzień i wiem, że… - Ale ja już nie chciałam słuchać, co on wie. Chciałam się tylko cieszyć tą chwilą, więc zrobiłam jedyne co przyszło mi do głowy i co mogło przedłużyć ten magiczny moment – pocałowałam go. Nie wahał się ani chwili, odwzajemnił mój pocałunek. W tamtej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyna na świcie. Chciałam żeby tak pozostało na zawsze. Tylko ja i on. Ale nic nie trwa wiecznie.             Ktoś zapukał do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni. - Świetne wyczucie czasu, Wasza Wysokość. – Nie mogłam się powstrzym...

Rozdział XXVII

- Cześć, księżniczko. Cieszę się, że przyszłaś – Powitał mnie Kaslar. - A miałam wybór? – Uśmiechnęłam się. - Raczej nie. - To co dziś będziemy robić? –zapytałam zaciekawiona. Miałam nadzieję, że już nie będzie mi robił wykładów, których nie sposób zapamiętać. - Eliksir leczniczy na magiczne oparzenia – powiedział, a ja mimowolnie odrobinę uniosłam kąciki ust. Przypomniało mi się jak na chemii robiliśmy różne dziwne eksperymenty, a mi nic nie wychodziło. Mam do tego taki talent jak do gotowania. Nawet wodę potrafię przypalić. Nie chciałam mówić tego Kaslarowi, ale wiedziałam, że nic z tego nie będzie, a już na pewno nie eliksir leczniczy. - Co cię tak bawi? - wyrwał mnie z rozmyślań mój nauczyciel. - Co? A... nic takiego. Przypomniało mi się coś z dawnych czasów. - Nie zamierzałam zadręczać go moimi wspomnieniami. - Opowiedz mi trochę o waszym świecie - poprosił. Zaskoczyła mnie jego prośba. Sądziłam, że już tam był, tak jak Dart.  - Nie byłeś... - Nie zdążyłam ...